Niewyjaśniona śmierć słowackiego dziennikarza. Pół roku po zastrzeleniu Jana Kuciaka i jego narzeczonej nie ma postępów w śledztwie. A premier Robert Fico, który ustąpił w atmosferze skandalu, zapowiada powrót do wielkiej polityki.
Nadal nie wiemy, kto zabił i dlaczego to zrobił
— napisano w liście otwartym, pod którym podpisało się 300 słowackich dziennikarzy i wydawców prasy. Nie ukrywają, że nie wierzą w niezależność śledztwa oraz nie mają zaufania do policji i prokuratury.
Kiedy kilka miesięcy temu na ulice słowackich miast wyległy wielotysięczne tłumy demonstrantów, największe od czasu rozpadu Czechosłowacji, wydawało się, że wstrząs wywołany zamordowaniem dziennikarza śledczego i jego narzeczonej, zmieni Słowację. Pod presją protestów ustąpił socjaldemokratyczny premier Robert Fico, którego związki z oligarchami i światem przestępczym opisywał w swych artykułach Jan Kuciak. Ustąpił też skompromitowany minister spraw wewnętrznych i szef policji.
Jednak bardzo szybko okazało się, że zmiany nie są głębokie, a w kulisach struktur władzy nadal kryją się te same osoby, które poprzednio pociągały za sznurki. Jak twierdzą słowaccy dziennikarze śledczy, struktury władzy działają jak przestępcza rodzina. Politycy chronią oligarchów, którzy robią brudne interesy i defraudują unijne fundusze. Współpracuje z nimi policja, prokuratura, a nawet sądy — tłumaczył mi Matúš Kostolný, jeden z najbardziej znanych słowackich dziennikarzy, z którym rozmawiałam wkrótce po śmierci Kuciaka.
Historie, które można usłyszeć od miejscowych dziennikarzy, brzmią jak z politycznych thrillerów. Dziennikarstwem śledczym zajmował się też Jan Kuciak. Zginął w najbardziej niebezpiecznym dla dziennikarza śledczego momencie — miał już zebrane materiały, ale jego tekst jeszcze się nie ukazał.
Ostatni tekst, nad którym pracował, dotyczył powiązań między ludźmi z otoczenia ówczesnego premiera, Roberta Fico, z Ndranghetą, kalabryjską mafią. Ale pisał także o Panama Papers, czyli poufnych dokumentach z rajów podatkowych, w których zawarte są informacje o wytransferowanych przez elity polityczne pieniądzach. To temat dosłownie wybuchowy — zajmowała się nim maltańska dziennikarka Daphne Caruana Galizia, która została zamordowana kilka miesięcy wcześniej niż Słowak.
28 letniego Jana Kuciaka i jego narzeczoną Martinę Kušnírovą zamordowano w domu w położonej kilkadziesiąt kilometrów od Bratysławy wsi Veľka Mača.. Egzekucję przeprowadzono w stylu mafijnym — zastrzelono ich, a obok ciał ułożono nowe kule, jak przestrogę dla następnych.
Od początku dochodzenie prowadzone było fatalne, na miejsce zbrodni nie wezwano lekarza sądowego, datę śmierci ustalono umownie, opierając się na tym, kiedy młodzi ludzie ostatni raz kontaktowali się z rodzicami.
Zamordowanie dziennikarza ujawniło ponurą prawdę o Słowacji. To jeden z najbardziej intrygujących aspektów tej historii. Przez wszystkie lata po wejściu do UE słowaccy politycy cieszyli się doskonałą opinią, a Słowacja została obsadzona w roli prymusa wśród nowych państw członkowskich, z kwitnącą gospodarką i przestrzegającymi zasad demokracji politykami. Nikogo nie interesowała głęboka demoralizacja elit władzy, póki słowaccy politycy nie sprawiali kłopotów i demonstrowali lojalność wobec Brukseli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/408815-niewyjasniona-smierc-slowackiego-dziennikarza