Już więcej niż dziesięć dni minęło od dnia, gdy w szwajcarskiej gazecie „Tribune de Genève” ukazał się wstrząsający artukuł Bartosza Wielińskiego z „Gazety Wyborczej”. Autor niezapomnianych, ikonicznych artykułów poświęconych trosce narodu niemieckiego o los narodu polskiego postawił tam tezy, które - jeśli się potwierdzą - powinny stać się czerwonym sygnałem alarmowym dla całego społeczeństwa.

CZYTAJ: Dziennikarz „Wyborczej” w szwajcarskiej prasie: Metody PiS przypominają Niemcy lat 30. „Polska zaraza może się rozprzestrzenić w całej UE”

Wieliński twierdzi bowiem, że w Polsce toczy się „prawie tysiąc procesów przeciwko uczestnikom antyrządowych protestów w sądach w całym kraju”.

Informuje także szwajcarskiego czytelnika, że metody stosowane przez PiS w celu przywłaszczenia instytucji demokratycznych „przypominają Gleichschaltung w Niemczech w latach 30. XX wieku”. Nie ma też wątpliwości, że „za rok lub dwa polska demokracja będzie podobna do tureckiej”.

Są to informacje zatrważające. Tysiąc procesów, Gleichschaltung, czyli w istocie totalitarne ujednolicenie. A my nic o tym nie wiemy. Nie wiemy, by budowano gdzieś polskie Dachau dla myślących inaczej niż władza. Nie wiemy, by szykowano Kryształową Noc. Nie wiemy też, by masowo uciekali z Polski przeciwnicy rządu, wypychani coraz to bardziej wymyślnymi szykanami.

Ale Wieliński zapewne wie, skoro informuje. Informuje bogatych, szczęśliwych Szwajcarów. Ale niestety, wciąż ukrywa te informacje przed Polakami. Jego gazeta zajmuje się na pierwszej stronie sportowymi zmaganiami, materiałem BBC na temat londyńskiej Polonii, częściowym wycofaniem się PiS z nowelizacji ustawy o IPN. A o Gleichschaltung - straszliwym zagrożeniu dla podstawowej tkanki społeczeństwa demokratycznego - ani słowa. Nawet jednego.

Zdumiewający brak odpowiedzialności. A chodzi przecież o odpowiedzialność przed Narodem i przed Historią.

O wstrząsających informacjach posiadanych przez Wielińskiego na temat masowych represji i toczącego się Gleichschaltung z pewnością wiedzą także jego przełożeni, i z redakcji, i z koncernu. A mimo to nie reagują. Zastanawiające. Smutne. Groźne.

Dlaczego milczą? Może mają inne sprawy na głowie? Może brakuje czasu w natłoku wielkich zajęć, w obliczu wielkich planów?

Z komunikatów wiemy przecież, że grupa Agora odnotowała w pierwszym kwartale 2018 roku 36,3 mln zł zysku EBITDA, o 25,6 proc. więcej niż przed rokiem. Strategia rozwoju na najbliższe cztery lata zakłada 930 mln zł na inwestycje, w tym 500 mln zł na projekty w nowych obszarach. W 2022 roku Agora chce mieć ok. 1,6 mld zł wpływów i ok. 200 mln zł zysku.

To jest najsmutniejsze: gdy trwa Gleichschaltung, Agora zachowuje się jak w latach 30. zachowywały się wielkie niemieckie firmy: Krupp, Auto Union, BMW, Luftwaffe, Bayer, Kodak, Siemens, Volkswagen i setki innych. Dziś wstydzą się tego rozdziału swojej historii.

Dlaczego Agora, zamiast wyciągać wnioski z Historii, inwestuje miliardy w kraju, w którym dokonuje się totalitarny Gleichschaltung?, gdy wiadome zapachy czuć już w powietrzu? Czy doczekamy się odpowiedzi na to dramatyczne pytanie?