Tę wypowiedź Jarosława Kurskiego (formalnie wicenaczelnego „Gazety Wyborczej”, faktycznie jej szefa) zauważyły już inne media, nie będę więc oryginalny. Ale mimo wszystko warto poświęcić kilka słów tym niepowtarzalnym wywodom, jakie padływ portalu Onet:
Kurski stwierdza m.in.:
Na czym polega problem? Myśmy sami uwierzyli we własne kłamstwo. Myśmy przekonywali Zachód, że Polska, w 2004 roku, kiedy wchodziliśmy do Unii, że Polska to jest kraj par excellence europejski, i że Polska to jest taka, jak „Gazeta Wyborcza”, a polski Kościół taki, jak „Tygodnik Powszechny”. Uwierzyliśmy w to, bośmy chcieli w to wierzyć. I byliśmy przekonujący, oni też w to uwierzyli. Ale dziś okazało się zupełnie inaczej.
Wiceszef GW powiedział nam w tych kilku zdaniach kilka ważnych rzeczy.
Że jego redakcja w ogóle nie zna kraju, który opisuje.
Że uważa iż świadome kłamstwo jest czymś dopuszczalnym w debacie publicznej.
Że łatwo ulega autosugestii.
Że pycha, przekonanie o kreowaniu rzeczywistości, kroczy u niego daleko przed rozumem,
Nie są to cechy dające mocną rekomendację do publicystycznego i politycznego zajmowania się sprawami poważnymi, przewodzenia dużemu środowisku. To naprawdę zaskakujące, jak otwarcie wicenaczelny „Wyborczej” przyznaje się do kompromitacji intelektualnej.
Ale przede wszystkim znajdujemy w tych słowach interesujące wyjaśnienie, dlaczego całe to zakochane w sobie środowisko Czerskiej umie wprawdzie robić duże pieniądze, ale z większymi projektami politycznymi ma kłopoty.
Tak wielkie oderwanie od rzeczywistości wyjaśnia nam, dlaczego postawili na Kijowskiego, choć gołym okiem było widać związane z tym niebezpieczeństwa, z jakiego powodu przegrał Komorowski, który kiedyś wygrał dzięki Tuskowi, a potem dał się już na całego prowadzić Michnikowi, czemu tak mocno pchają teraz opozycję ku skrajnościom (aborcja, wezwania do niewykonywania rozkazów, protesty niepełnosprawnych, Ubywatele RP itp.), co tej opozycji tylko szkodzi.
Znowu im się wydaje, znowu chcą uwierzyć, znowu kłamią, znowu kreują rzeczywistość.
Polityczny wniosek z tego jest taki: im więcej „Wyborczej” w opozycji, tym większa szansa na kolejną kadencję dobrej zmiany.
Wniosek medialny brzmi zaś tak: warto odnotować jak bardzo upolityczniona i świadoma tej opozycyjności jest redakcja krzycząca każdego dnia o dziennikarstwie, obiektywizmie, standardach.
Niepowtarzani, wzorcowi, par excellence hipokryci.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/396889-to-zaskakujace-jak-otwarcie-szef-wyborczej-przyznaje-sie-do-kompromitacji-intelektualnej-i-politycznej