Skandal wokół posła Stanisława Pięty stał się internetowym tematem dnia. Powody są trzy.
Po pierwsze, jeśli związek między posłem a panią wskazywaną przez media jako jego partnerką, rzeczywiście miał podawaną formę, to mamy do czynienia z dużym rozdźwiękiem między deklaracjami polityka, a jego postawą. Cała historia oznacza też niezawinione cierpienie dla jego rodziny i przyjaciół.
Po drugie, poseł Pięta jest członkiem dwóch ważnych komisji sejmowych i osobą, która powinna pamiętać o możliwości tak szantażu, jak prowokacji. Nie pamiętał i także to poważnie go kompromituje.
Po trzecie, tabloidy przedstawiają tę historię jako związek władczego, wpływowego polityka obozu władzy z niewinną dziewczynką, uwiedzioną i poznaną podczas spotkania politycznego.
„Fakt” opisuje to w kategoriach romansu rodem z powieści Mniszkówny:
Obiecał jej ślub i dzieci, a porzucił jak śmieć!
I dalej:
Uwiódł samotną, poszukującą miłości i pragnącą dziecka kobietę. Mamił wpływami (…). Poczuła się doceniona. Jej, dziewczynie z prowincji, znany poseł proponuje współpracę przy „dobrej zmianie”. (…) Po czym bez słowa porzucił.
Kłopot w tym, że ta opowieść nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. W rzeczywistości bohaterka romansu to dość znana „modelka”, z bogatymi doświadczeniami życiowymi, świadoma swojej seksualności, epatująca nią, publikująca seriami „erotyczne” zdjęcia. Na pewno nie zahukana, nieśmiała, dziewczyna z prowincji.
Te należą do tych mniej - nazwijmy to - jaskrawych:
Brak tych danych w tekście „Faktu” czyni historię niepełną.
Co więcej, internauci błyskawicznie wyłapali, że pani ta pojawiała się w wielu miejscach związanych z polityką. Od Leppera przez miesięcznice smoleńskie po wiece Andrzeja Dudy (wkręciła się nawet do autobusu kampanijnego).
Wyraźnie widać klejenie się do polityków, próby złapania bliskiej znajomości.
No i jeszcze jeden element: uparte dążenie do uwiarygodnienia przez media konserwatywne. Z tego co wiemy, ktoś tam się dał nabrać, ale próbowała także w naszej redakcji. Oto dialog w jaki przez ponad rok próbowała na Twitterze wciągnąć jednego z naszych redaktorów. Przysyłała teksty, oferując je za darmo. Nie skorzystaliśmy, bo już krótkie sprawdzenie wykazało, że autorka wywodzi się z klimatów baaardzo od nas dalekich. Ale upartość z jaką próbowała, osobiste wizyty w redakcji, wydają się zastanawiające. Oceńcie państwo sami, oto całość korespondencji:
Szczególnie poruszyła nas propozycja o dzieciach przystępujących do I komunii Świętej, zderzona ze zdjęciami autorki.
Podkreślamy: nie bronimy zachowania posła Pięty, wynikającego z dotychczasowego opisu medialnego. Ocena jest jednoznaczna. Uważamy jednak, że opinia publiczna ma prawo poznać tę historię (raczej nie rodem z powieści Mniszkówny), skoro już stała się głośna, w całości. W końcu jak słusznie przypomniała w Internecie posłanka Joanna Lichocka, wysłano już kiedyś do polityków niejaką Anastazję P. I do mediów.
Czy to ten przypadek? Pewnie się prędzej czy później dowiemy.
gim
-
W najnowszym „Sieci”: „W pełni sprawni szantażyści” - Marek Pyza i Marcin Wikło ujawniają szokujące kulisy protestu, który odbywa się w Sejmie. Demaskują akcję, która okazała się działaniem politycznym liberalnej opozycji mającym doprowadzić do obalenia rządu. To trzeba przeczytać!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/396496-zeby-bylo-jasne-piety-nie-bronimy-ale-sprawa-jest-dziwna-oto-jak-ta-pani-chciala-sie-wkrecic-i-do-naszej-redakcji