Czy dziennikarstwo w wydaniu reporterów z Wiertniczej ma polegać na niemal fizycznym ataku na jedną z najważniejszych osób w państwie? Czy ma być oparte na manipulacjach i półprawdach? Na te pytania dziennikarze „Czarno na białym” TVN odpowiedzieli już dawno, ale wczoraj prześcignęli samych siebie. Z kilku porwanych klisz, opierając się na standardach rodem z komunistycznych propagandówek, przygotowali „sensacyjny” materiał o rzekomo tragicznym funkcjonowaniu Trybunału Konstytucyjnego, kierowanego przez prezes Julię Przyłębską.
Trzonem materiału była więc ohydna ustawka medialna, którą dziennikarze z TVN przygotowali tuz przed świętami. Polegała ona na polowaniu na Julię Przyłebską na Dworcu Centralnym w Warszawie, z którego wspólnie z wnuczką, wyjeżdżała na rodzinne święta do męża. Sprawę chamstwa reporterów TVN, którym popisali się wtedy na dworcu, jako pierwszy opisał portal wPolityce.pl:
Właśnie ta ordynarna gonitwa za prezes Przyłębską i wnuczką stała się osią materiału w TVN. Co rusz pokazywano więc zdenerwowane oblicze prezes TK, która za wszelką cenę chciała uchronić dziecko przed wścibstwem reporterów. Z lubością pokazywano też zbliżenie, gdy Julia Przyłębska próbuje wsiąść do pociągu, by zakończyć żenującą sytuację, do której doszło na oczach setek pasażerów w przedświątecznym szczycie. Morowy głos z offu podważał wiarygodność urlopu Julii Przyłębskiej i podkreślał rzekomy bałagan w TK.
Usłyszeliśmy więc, że Trybunał Konstytucyjny rozpatruje teraz o połowę mniej spraw niż w latach ubiegłych. Spiker nie zająknął się, że może być to wynik faktu, że o połowę zmniejszyła się ilość spraw wpływających. Gdy jednak zauważono tę oczywistą nieścisłość, zrzucono ją na to, że kierowanemu przez Julię Przyłębską Trybunałowi „nikt nie ufa” i stąd mniejszy wpływ spraw do rozpatrzenia!
Materiał okraszany był oczywiście wypowiedziami panów Stępnia, Biernata i oczywiście Andrzeja Rzeplińskiego. Ludzie odpowiedzialni za skrajne upolitycznienie Trybunału, kreowani byli na „jedynych sprawiedliwych”, a były prezes Rzepliński wyraził nawet opinię, z której wynikało, że „Trybunału” już nie ma. Na równi z opiniami „mędrców” III RP stawiano też publikacje z brukowców o nagrodach dla pracowników TK. Wsłuchując się w te rewelacje miało się wrażenie, że Trybunał to bastion PiS i wróg wolności prasy oraz swobód obywatelskich w ogóle. Skąd taki wniosek? Dziennikarze TVN żalili się, że TK nie odpowiada na ich pytania lub odpowiada w sposób, który zupełnie im nie pasuje.
CZYTAJ TAKŻE:Przyłębska odpowiada na słowa Rzeplińskiego: „To zachowanie niegodne sędziego i profesora”
Dostało się też tygodnikowi Sieci, który uhonorował Julię Przyłębską nagrodą „Człowieka Wolności”. W TVN zostało to przedstawione w tak ohydny i przewrotny sposób, że szkoda nawet słów, by to opisać. Twórcy materiału w TVN nie przypomnieli, jak otoczony wianuszkiem polityków I dziennikarzy „salonu”, prezes Andrzej Rzepliński, „nauczał” posłów w parlamencie lub uczestniczył w tajnych naradach z władzami Platformy Obywatelskiej! Jak brylował na medialnych salonach i przyjmował wiernopoddańcze hołdy dziennikarzy z Czerskiej, Wiertniczej i innych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Tak wygląda niezależność sądów według kasty! Wspólna narada polityków PO i sędziów w biurze Platformy. WIDEO
Co jeszcze zarzucono Julii Przyłębskiej? Fanom „otwartych granic” z TVN nie podoba się np., że prezes TK jeździ do ukochanego męża do Berlina! Zapomnieli, że Andrzej Przyłębski jest ambasadorem Polski w Niemczech? Co ciekawe, Julia Przyłębska nie korzysta z drogich przelotów lotniczych (ma do tego prawo), ale wybiera połączenia kolejowe. Jeden bilet to koszt zaledwie kilkudziesięciu Euro.
Ostateczną kompromitacją programu „Czarno na białym”, okazał sprytny zabieg, którego użyto i z którego wynikało, że Julia Przyłębska zarabia zbyt dużo! Wielkie pieniądze z tytułu odpraw, pensji, ekwiwalentu urlopowego i wystawnych kolacji z pieniędzy podatników, które urządzał prezes Rzepliński, jakoś umknęły uwadze reporterów z Wiertniczej.
Co jeszcze wymyślą propagandyści z TVN, by jeszcze bardziej zohydzić Polakom postać Julii Przyłębskiej? Czy następnym razem podłożą jej nogę na dworcu, by następnie nagrać i zjadliwie skomentować jej „upadek” na peronie? A może będą ją śledzić, by np. pokazać Ją w sytuacji, w której pani prezes je obiad w restauracji? Wtedy orzekną, że prezes „je” zamiast „pracować”! W tym absurdalnym i nienawistnym pościgu za Julią Przyłębską wszystkie chwyty są dozwolone. Hiena wyczuła ofiarę. Nie cofnie się przed niczym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/390629-w-pogoni-po-peronie-za-julia-przylebska-i-jej-wnuczka-czyli-jak-tvn-siegnal-dna-w-manipulacji-i-hejcie-na-prezes-tk