Wygląda na to, że ziemia, a dokładniej - muł z dna, na którym osiadły już jakiś czas temu „Gazeta Wyborcza” i TVN, zwane roboczo „Czerską” i „Wiertniczą”, pali się obu mediom pod nogami coraz bardziej. „Wyborcza”, a konkretniej wydająca ją „Agora” wyprzedaje nieruchomości, bo pióra redaktorów Czuchnowskiego, Wrońskiego, Kurskiego czy Kublik nie podniecają już nikogo, kto szuka w mediach czegoś więcej niż stałego plucia na PiS i Kaczyńskiego. TVN zaś wyłożył się na Pożarze w Burdelu, jak krowa na łyżwach.
Pewnie były na Wiertniczej nadzieje, że prawica zacznie po tym pokazie kiczu i chamstwa grzmieć oraz pozywać do sądu, i przez to Pożar w Burdelu TVN gasić benzyną. Nic takiego, szczęśliwie, się nie wydarzyło, choć szeląga nie dam, że jakiś mądry inaczej nie będzie próbował jeszcze rozpętać medialnej zadymy wobec tej wyjątkowej żenady. Na razie swoją nadmuchaną nienawiścią żabę TVN musi przełknąć sam. Widownia mizerna, recenzje – nawet od przyjaciół – druzgocące, poziom żartu – odwrotnie proporcjonalny do samozachwytu dyrektora Miszczaka, który chciałby być zapewne małą Niną Terentiew, ale nie jest. Nie będę Państwa katował cytatami z Pożaru z Burdelu, warto przypomnieć tylko tyle, że gwiazdy TVN rechotały tam z ordynarnie „GW-nianych żartów” - o Janie Pawle II, jego przyjaciółce Wandzie Półtawskiej, dzieciach, które urodziły się martwe…. A wszystko okraszono stwierdzeniem, że Polska to „zdzira”.
Pachniało to podobno, decydentom na Wiertniczej, wielkim sukcesem. Niestety, smród, który ciągnie się za widowiskiem, wciąż każe zakładać maski przeciwgazowe. Swoją drogą - ciekawe, jak przyjmują to powszechne obrzydzenie największe gwiazdy widowiska: Maciej Stuhr i Katarzyna Kwiatkowska? Z całego serca życzę im przytkanych nosków. Bo klapek na oczach nie trzeba – oboje się z nimi nie rozstają.
To co, mimo wszystko, zaskakuje w przypadku Pożaru w Burdelu TVN najbardziej, to przekonanie szefostwa stacji, że rzecz przyniesie sukces. Bo – jak twierdził dyrektor Miszczak – „Ucho prezesa się kończy”. Co do tego ostatniego, pisałem już wielokrotnie – to produkcja profesjonalna, za kosmiczne, jak mniemam, pieniądze, które – dziwnym trafem – znalazły się dopiero po zmianie władzy. Wcześniejsze, za rządów PO-PSL, „polityczne dowcipasy” Roberta Górskiego i kolegów były na tyle niewinne i nieśmiałe, że dziękował za nie sam Donald Tusk. Dziś, gdy kaczyzm u bram, ktoś sypnął poważną gotówką. I jej nie zmarnował, bo – mimo wielu balansujących na granicy dobrego smaku żartów – artystyczny poziom „Ucha prezesa” dla nieudaczników z Wiertniczej pozostaje nieosiągalny. I – niestety (dla dobrej zmiany) – „Ucho…” bywa (bywało?) po prostu śmieszne. Porównywanie z nim Pożaru w Burdelu to konfrontacja umiejętności piłkarskich Ryszarda Kalisza z Jakubem Błaszczykowskim.
Nie wracałbym jednak do blamażu TVN, gdyby nie fakt, że smród nie chce zniknąć. Dostrzega to nawet tak antyrządowy portal plotkarski, jak niejaki Kokerspanielek, pardon, Pudelek.pl. Cytat długi, ale wymowny:
”TVN bardzo chciał produkować program cyklicznie, licząc na dużą oglądalność. Podobno władze na najwyższym szczeblu zainwestowały ogromne pieniądze w oprawę pierwszego odcinka” - komentuje nasze źródło. Wszystkim gwiazdom w zasadzie nakazano przybycie i dwugodzinną obecność na tym „dziele”. Niestety, zarówno oglądalność, jak i opinie widzów nie pozostawiają wątpliwości. Ponoć TVN już na 99% chciał robić cykl z Pożaru w burdelu, więc irytacja władz sięga zenitu, że w ostatniej chwili trzeba się było wycofać. Biorąc pod uwagę, że „kabaret” nie był transmitowany na żywo, a nagrany kilka dni wcześniej - ciężko uwierzyć, że osoby odpowiedzialne za akceptację materiału przed premierą nie czuły zażenowania oglądając „Burdeltatę” w akcji i nie podjęły decyzji o wstrzymaniu emisji…
Pudelkowi ciężko w to uwierzyć, mnie nie. Wszak Pożar w Burdelu dysponował już przed nagraniem nie tylko nagrodą minister kultury w rządzie PO-PSL, ale nawet nominacją do „Paszportów Polityki” w kategorii „teatr”. Czy można mieć lepsze rekomendacje? A dziesiątki warszawskich lemingów, które z wypiekami na twarzy rżały z „pieśni martwego płodu” i dialogu: „A co to za zdzira?! – A to Polska właśnie” – czyż nie zaręczały, że rzecz sprzeda się w TVN znakomicie? Więc, tak po ludzku, współczuję stacji na Wiertniczej, bo nazwa „satyrycznej”, nomen omen, trupy oddaje dziś wyłącznie atmosferę w jej budynkach. Ale skoro z kabaretem nie wyszło, może warto postawić na Teatr Telewizji? Na początek – oczywiście - „Klątwa” z Powszechnego…
Gwiazdom stacji zaś, pokroju Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, Piotra Kraśki czy kilku aktorów, których nazwisk przez litość nie wymienię, polecam jak najszybszy zakup maseczek antysmogowych. Po pierwsze, będą zdrowsi, po drugie – smród Pożaru w Burdelu dotrze do nich w ograniczonym zakresie, po trzecie i najważniejsze – ludzie na ulicy nie rozpoznają. A, kto wie, może kiedyś nawet zapomną?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/385256-po-pozarze-w-burdelu-pozar-w-tvn-pachnialo-sukcesem-pozostal-smrod