Adam Michnik w swojej nienawiści do PiS z każdym dniem stacza się w coraz głębsze amoralne bagno. Pod tym względem coraz bardziej przypomina Lecha Wałęsę. Podobnie jak dawny przywódca „Solidarności” gotowy jest sięgnąć po każde fałszywe oskarżenie, byle by tylko zaszkodzić obecnej władzy. Przedstawić ją w możliwie najgorszym świetle. Tę drogę Michnika, pogrążającego się w ślepej wrogości do rządzącej partii, potwierdzają nieustanne ataki „Gazety Wyborczej”.
Niemal identycznie też jak w przypadku Lecha Wałęsy, Adam Michnika sam dokonał zniszczenia własnej legendy człowieka, który przez lata uchodził za jednego z najważniejszych bohaterów antykomunistycznej opozycji. W przestrzeni publicznej ten mit antykomunisty utrzymywał się jeszcze przez pierwszą dekadę wolnej Polski. Dopóty, dopóki nie ujrzały światła dziennego szczegóły rokowań i nieformalnych umów zawartych w Magdalence. To te materiały przenikające do opinii publicznej w szczątkowych fragmentach otworzyły wielu Polakom oczy, kim naprawdę jest Adam Michnik. On sam zresztą też, swoimi wypowiedziami i opiniami dostarczał dowody na zastanawiające sympatie do znienawidzonych przez Polaków postaci.
Dziś już nikt, kto bliżej obserwuje działalność publicystyczną Adam Michnika w ostatnich latach, kierunek polityczny gazety przez niego kierowanej oraz naginanie standardów dziennikarskiej rzetelności do potrzeb walki politycznej, nie ma wątpliwości, że tak naprawdę, redaktor naczelny „Gazety” nigdy nie przeciął ideologicznej pępowiny, łączącej go z jego przodkami, którzy w okresie międzywojennym nie poprzestawali na flirtach z bolszewickimi komunistami, ale byli z nimi zrośnięci kompromitującymi więzami. Ale też osobami mu bliskimi rodzinnie i towarzysko, związanymi z komunistami po II wojnie światowej, którzy mają na swoim koncie najciemniejsze karty.
Jeśli idzie o przypadek autodestrukcji Lecha Wałęsy, można mu tylko współczuć i mieć żal, że sam unicestwił swój obraz jako symbolu, który moglibyśmy z dumą przez następne dziesiątki lat przedstawiać światu. Zaś jego aktywność polityczna, wystąpienia publiczne, pomrukiwania, groźby pod adresem obecnej władzy, często ocierają się o śmieszność, pokazując jednocześnie pustkę umysłową ich autora. Poza cechą pewnej rodzajowości a czasami egzotyki, czy wręcz groteski działalność Lecha Wałęsy nie ma już żadnego wpływu na to co się w Polsce dzieje.
Aktywność polityczna i dziennikarska Adama Michnika, wprawdzie w coraz mniejszych kręgach, szczególnie w porównaniu do lat 90, znajduje ciągle pewien posłuch. Dlatego nosi w sobie zarodek niebezpieczeństwa. A ponieważ od Lecha Wałęsy, jeśli idzie o przewagę intelektu Michnika, jednego od drugiego dzielą lata świetlne, również odpowiedzialność moralna Michnika za manipulacje „Gazety” jest odpowiednio zwielokrotniona.
Wszystkie chwyty dozwolone stało się codzienną regułą gazety Michnika. W środowym samym numerze z 7-go marca „Gazeta” powtarza fake newsa portalu Onet, mówiącego, że amerykańskie władze nie chcą widzieć u siebie ani prezydenta Andrzeja Dudy ani też premiera Mateusza Morawieckiego.
Druga publikacja jest niezwykle przykrym nadużyciem, bo wykorzystuje kalkę wydarzeń marcowych z 68 roku, aby znieważyć sędziów, którzy zaakceptowali reformę polskiego wymiaru sprawiedliwości i dali się wybrać do nowej Krajowej Rady sądownictwa. Gazeta Adam Michnika, za politykami opozycji nazywa tych sędziów „sędziami marcowymi”. Kto jak kto, ale właśnie Adam Michnik doskonale wie, kim 50 lata temu byli ci, których określano mianem „marcowi docenci”. Byli to pracownicy nauki, gwarantujący prowadzenie zajęć z godnie z wytycznymi dyktowanymi przez partię. Nierzadko przeciętnie uzdolnieni. Najważniejsze jednak i to był główny cień jaki się kładł na ich sztucznym awansie naukowym, poprzez nadanie im z automatu tytułu naukowego „docenta”, że zajmowali miejsca opróżnione przez wyrzuconych w ramach nagonki antysemickiej rozpętanej przez władze, profesorów i docentów pochodzenia żydowskiego.
To potwierdza wcześniejszą tezę, że Michnik każdą sytuację wykorzystuje do bieżącej walki politycznej. Mając pełną świadomość, że analogia jest nieuprawniona, czy wręcz fałszywa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/384880-manipulacje-i-falsze-adama-michnika-i-jego-gazety