Trudno uwierzyć, by w tak dużym kraju z tradycjami wspaniałych przebojów, nagle nikt nie potrafił napisać dobrej piosenki.
Za nami eliminacje do niezwykle prestiżowego konkursu Eurowizji. I znowu pozostaje poczucie pustki. Największe wątpliwości budzi sama formuła przeprowadzenia preselekcji. Widzom zaprezentowano dziesięć niezwykle przeciętnych piosenek, z których jedna będzie nas reprezentować w Lizbonie. Na konkurs zgłoszono 250 utworów. Kto zdecydował o wybraniu akurat tych 10 w sumie nie wiadomo. A ktoś podejmował te niezwykle ważną decyzję. Niby publiczność ma swobodę wyboru, ale wyłącznie z tej listy, którą mu udostępnią organizatorzy przesłuchań czyli TVP. A tam w najlepsze działają dokładnie ci sami, którzy od lat nie są w stanie zaprezentować widzom premierowych piosenek na wysokim poziomie zarówno artystycznym jak i rozrywkowym.
Przy tych możliwościach technicznych uczciwą formułą byłoby umieszczenie wszystkich zgłoszonych utworów w internecie i niech z tego zestawu ludzie wybiorą te najlepsze. To znaczy można by to trochę udoskonalić. Dając osiem miejsc publiczności i dwa miejsca kompetentnemu jury, żeby zapobiec, by piosenki disco-polo zupełnie zdominowały utwory dobre, ale trochę ambitniejsze. Jednak prosta zasada pozostaje w mocy. Jeśli powołujemy się na werdykt publiczności, niech ta publiczność ma szanse rzeczywiście o czymś zdecydować, a nie być traktowana jak listek figowy dla różnych macherów od naszej rozrywki. Jedna z uczestniczek finału wystąpiła w ramach promocji nowej płyty. Z utworem bardzo przeciętnym. Niektórzy uczestnicy byli związani z telewizyjnymi talent show czyli też można domniemywać, że mieli lekkie fory. Znani wykonawcy też są zawsze preferowani.
Piosenka to nie jest skok w dal, że wiadomo kto dalej ten lepszy. Tutaj można stosować bardzo różne kryteria, łącznie z tymi najbardziej wzbudzającymi podejrzenia o faworyzowaniu niekoniecznie z powodów wyłącznie merytorycznych.
Piosenka to nie jest całkiem błaha rzecz. Po pierwsze jest to forma sztuki najbardziej popularna i dostępna, dająca odbiorcy wzruszenia, a często poprawiająca nastrój, co nie jest rzeczą bagatelną. Po drugie jest to ogromny przemysł dający dochody i miejsca pracy. Jak powiedział prowadzący preselekcję Artur Orzech, Eurowizja ma większą oglądalność niż Super Bowl. Czyli w rachubę wchodzi też prestiż kraju.
Żeby powstał przebój to jest chyba jasne, że musi on się podobać jak największej liczbie odbiorców i to jest jedynym kryterium. A w sytuacji, gdy telewizyjne formy rekrutacji piosenek od lat zawodzą, należałoby dać szanse odbiorcom. Telewizja chyba nie boi się disco-polo, czego dowodem są prestiżowe niezmiernie Sylwestry w Zakopanem. Zresztą gdyby wysłano na konkurs do Lizbony piosenkę Sławomira „Miłość w Zakopanem” nikt nie mógłby mieć zastrzeżeń, bo piosenka się zwyczajnie podoba i jest ewidentnym hitem.
Dająca do myślenia jest też decyzja, z pewnością najlepszej wykonawczyni ostatnich lat, Margaret. Tym razem postanowiła startować do Eurowizji w zawsze silnie obsadzonej szwedzkiej preselekcji. To chyba też jest jakieś votum nieufności względem krajowego rynku muzycznego.
Warto by wreszcie się zastanowić dlaczego polska piosenka stoi obecnie na niezwykle niskim poziomie. Media publiczne dysponują taką mocą, że powinny reanimować polską piosenkę. Potrzebne są formaty dopuszczające premierowe utwory, a nie licencyjne talent show gdzie są śpiewane przede wszystkim przeboje używane od lat, a najważniejszym punktem są emocje i okrzyki zachwytu jurorów.
I jeszcze jedno! Czy gdy ogłasza się konkurs SMS -owy nie wypadało by podać jaka ilość SMS -ów przyszła na dany utwór, a nie tak ogłosić werdykt „spod dużego palca”. Zresztą formuła liczenia, przeliczania, doliczania i migania liczb na tablicy wyników była w tym roku imponująca.
Oczywiście wypada życzyć naszemu polsko-szwedzkiemu reprezentantowi jak najlepszego występu podczas majowej rywalizacji w Lizbonie. Do artystów trudno mieć pretensje. Dostali szansę to jadą z tym co według nich jest najlepsze. Odpowiedzialność za taki, a nie inny przebieg naboru ponosi TVP, a najwyraźniej powielane są tam zupełnie nieefektywne formy wyłaniania, co należy podkreślić, reprezentantów Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/384352-kolejna-bladziutka-preselekcja-na-konkurs-eurowizji-sklania-do-zapytania-czemu-forma-krajowych-eliminacji-jest-chronicznie-nieefektywna