Ci, którzy mieli jeszcze jakieś złudzenia, powinni się ich pozbyć. Są w naszym kraju gazety, telewizje, stacje radiowe, które już w sposób całkowicie jawny występują przeciw Polsce, dopuszczają się – można powiedzieć – medialnej wersji znanej z polityki „zdrady dyplomatycznej”.
Zacierają ręce, gdy Polska zbiera ciosy z zagranicy. Nie kryją radości, a wręcz triumfują, gdy powielane są kłamstwa na nasz temat – ba, sami je powielą. Szukają kolejnych znanych gąb, które te kłamstwa powtórzą, by później epatować nimi na swoich czołówkach. Czasem tylko szukają dziury w całym (np. szydząc z błędu w automatycznym, niezawinionym przez rząd tłumaczeniu orędzia premiera), a czasem już beż żadnej tapety pokazując ni mniej ni więcej tylko swoje skurwienie – ci wszyscy Wr(edn)ońsko-Czułnowscy…
Nie spodziewam się po nich niczego dobrego. Ani prawdy, ani ważenia racji, ani nawet cywilizowanej krytyki. Nie mam do nich żadnego szacunku poza tym elementarnym z zasady okazywanym innej istocie ludzkiej. Nie planuję im wybaczyć, bo nie wierzę, by kiedykolwiek się pokajali i zadośćuczynili.
Nie oczekuję, że odstawią swoje napełnione antypolskim jadem kałamarze, albo że ktoś im je zabierze. Wręcz przeciwnie – niech się nakręcają w swojej spirali obłędu, niech walczą z tą „zaściankową martyrologią”, niech się wznoszą na wyżyny nienawiści do tego co polskie. Im wyżej wystrzelą, tym boleśniej upadną.
Ktoś jeszcze chce ich słuchać, czytać? Tak, bo istnieje niemała część naszego społeczeństwa, która jest skłonna zaakceptować wszelkie świństwa, jakie dziś czyni się Polsce, byle tylko miały one szansę uderzyć w znienawidzoną ekipę polityczną. Nie widzą tego jeszcze, ale nie w „pisiorów” to uderza, a w nich samych – tępych frustratów, niepotrafiących nawet odróżnić własnej pomyślności od jej zagrożenia.
Ale poza tymi niereformowalnymi anty-Polakami z legitymacją prasową w portfelu jest też wielu innych. I to dla nich arcyważny moment. Mamy wielki sprawdzian dla mediów i dla pojedynczych dziennikarzy. Dla każdego z osobna. Można stanąć po stronie Polski, po stronie prawdy (a chyba każdy zatrudniony w środkach masowego przekazu okiełznał choćby podstawy programowe nauki historii pierwszej połowy XX wieku), albo po stronie obcego państwa, które dostrzega swój interes w najpodlejszym oczernianiu Rzeczpospolitej i naszego narodu.
Rzeczywistość nie jest czarno-biała? Do pewnego stopnia jest. Oskarżanie Polaków o współudział w Holokauście jest przekroczeniem nieprzekraczalnego. Są granice, które oddzielają zachowanie ludzkie od świńskiego.
Dziennikarze „mediów opozycyjnych” tak bardzo pilnują „standardów”, „patrzenia władzy na ręce”, że lękają się, choćby od wielkiego dzwonu, wesprzeć rząd? To jest moment, w którym wręcz powinni.
To od was, koledzy, szalenie wiele zależy.
Można nie godzić się na czytanie serwisów, które szkodzą Polsce. Można nie rozmawiać z narzucanymi z góry gośćmi. Albo w rozmowach z nimi prezentować polski punkt widzenia, sięgając do twardych, niepodważalnych, prezentowanych choćby przez oficjalne żydowskie instytucje danych historycznych. Mimo że na co dzień wspieracie narrację o zamachu na wolność, w „tymkraju” jesteście jednak ludźmi wolnymi.
Zechcecie z tej wolności skorzystać, czy pasują wam role niewolników?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/379782-wielki-sprawdzian-dla-mediow-i-dla-pojedynczych-dziennikarzy-stanac-po-stronie-polski-i-prawdy-czy-zalozyc-worek-niewolnika
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.