W poniedziałkowej „Gazecie Wyborczej” sprawie konfliktu polsko-izraelskiego na tle nowelizacji ustawy o IPN poświęcono bardzo dużo miejsca.
— 1. Na pierwszej stronie zajawka z tytułem: „Izrael wściekły na rząd PiS”.
—2. Na stronie trzeciej rozwinięcie, z powtórzeniem tezy o „wściekłym” Izraelu, również na rząd PiS. W środku kolejna wzmianka o „wściekłości” w Izraelu.
— 3. Również na stronie trzeciej specjalna ramka opisująca sprawę „antysemickich wypowiedzi w TVP Info”. A chodzi przecież o tweety, które pojawiły się na ekranie, ale które nie pochodziły od TVP i od których prowadzący program „Studio Polska” szybko się odcięli.
—4. Na stronie drugiej (komentarze) Witold Gadowski stawia tezę: „Kaczyński w pułapce antysemityzmu”.
Jarosław Kaczyński mógł zatrzymać proces legislacyjny, narażając się na krytykę grup ekstremistycznych, w tym ugrupowania Pawła Kukiza. Ale nie zatrzymał - wybrał interes partyjny”.
Czyli nieuwzględnienie sprzeciwu państwa Izrael oznacza realizowanie „interesu partyjnego”. Jest też o „tzw. patriotach” z Reduty Dobrego Imienia, którzy na podstawie nowej ustawy będą zgłaszali zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa „gdy historycy opublikują pracę opisującą łajdactwa niektórych Polaków podczas II wojny światowej”. A przecież ustawa jasno wyłącza prace naukowe. W sumie - „nic dziwnego, że ustawa wywołała w Izraelu oburzenie”. Czemu Gadowski nie pisze o „wściekłości”?
— 5. Konstanty Gebert w dobrym stylu ‘68 roku już się bawi przyjętą ustawą w felietonie pt. „Do wiadomość P.T. prokuratorów”:
Stwierdzam, że liczni członkowie narodu polskiego ponoszą współodpowiedzialność za niektóre popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie”, Dalej jest o Jedwabnem i „licznych przypadkach, gdy członkowie narodu polskiego denuncjowali bądź mordowali ukrywających się przed niemieckimi władzami okupacyjnymi Żydów”.
— 6. Jacek Żakowski - odnosząc się do wypowiedzi premiera Morawieckiego o braku w Yad Vashem drzewka dla Polski, stawia w swoim felietonie pytanie: „Drzewko czy prawda”. I rozwija, stwierdzając, że obóz rządzący w Polsce wybrał „zakłamanie”. Jaka jest zatem prawda według Żakowskiego?
Teza Morawieckiego zawsze była kontrowersyjna, biorąc pod uwagę nie tylko licznych polskich szmalcowników, którzy licznie byli skazywani przez sądy państwa podziemnego i komunistycznej Polski. Patriota, a zwłaszcza szef rządu, powinien tez pamiętać m. in. liczne czyny rodaków, którzy pod niemiecką okupacją służyli w tzw. granatowej policji. Nie mówiąc o powojennych pogromach.
Dalej jest o „kolejnym wybuchu nacjonalistycznych narracji**, w myśl których podmiotami historii stają się nie ludzie, lecz narody, i to one mają zasługi lub winy, więc także powody do dumy lub wstydu”.
W ani jednym artykule nie pojawiła się obrona polskich racji. Ani razu nie wyrażono zaniepokojenia zakłamywaniem historii II wojny światowej. Nie oburzono się również na przypisywanie Polsce win niemieckich.
W sumie po lekturze „Wyborczej” należy dojść do wniosku, że zdaniem redakcji rzeczywiście potrzebna jest ustawa - ale nakazująca podkreślanie zbrodni narodu polskiego w czasie II wojny światowej.
Skaj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/378847-wyborcza-i-konflikt-w-sprawie-ustawy-nic-dziwnego-ze-wywolala-w-izraelu-oburzenie-izrael-wsciekly-na-rzad-pis