Szczerze mówiąc samo zachowanie Wojciecha Czuchnowskiego mnie nie zdziwiło. Wczoraj odruchowo zgodziłem się, gdy jeden z kolegów z redakcji, mówiąc mi o tej sprawie, stwierdził, że coś mu się poważnego (z głową) stało. Jednak po analizie dorobku pana Czuchnowskiego stwierdzam, że nie, że to trwa już długo, co najwyżej objawy są dopiero teraz upubliczniane.
W skrócie: Żandarmeria Wojskowa złożyła w sądzie akt oskarżenia przeciwko dziennikarzowi „Gazety Wyborczej”. Zarzuca mu „znieważenie gestem” funkcjonariusza żołnierza ŻW prowadzącego kolumnę pojazdów MON. Rzecz rozegrała się w marcu 2017 roku. Czuchnowski miał nie ustąpić pierwszeństwa kolumnie, gdy ta chciała na czerwonym świetle przejechać przez skrzyżowanie. GW donosi:
Nasz dziennikarz widział kolumnę w lusterku wstecznym. Ponieważ nie były to jadące z interwencją lub ratować życie, uznał, że przekraczają swoje uprawnienia i nie przepuścił rządowych samochodów, zwłaszcza, że wymagałoby to wjechania na przejście dla pieszych.
Potem była awantura z żołnierzem, który nakazał zjazd z jezdni. Dziennikarz przyznaje, że w emocjach (i w ramach „obywatelskiego nieposłuszeństwa”) mógł użyć wulgarnych słów, natomiast nie przyznaje się do użycia gestu palcem, powszechnie uznawanego za bardzo wulgarny.
No i tyle. Sam przebieg wydarzeń jest tutaj dla nas chwilowo nieistotny. Bo zadziwia, szokuje wręcz, coś innego. Oto rzekomo poważny dziennik, redakcja mająca ambicje kształtowania rzeczywistości, dumna z rzekomej intelektualnej pasji, bierze w obronę zachowanie, które jest nie do obrony. Każdy może bowiem sobie myśleć co chcemy o aktualnym i byłym szefie MON, może uważać przepisy dające pierwszeństwo tym czy innym pojazdom za niemądre, może być politycznie sfrustrowany, ale nie ma prawa w ten sposób się zachowywać.
Jeżeli zaś już się zdarzyło, bo słabe nerwy Czuchnowskiego mogły nie wytrzymać, to koleżanki i koledzy powinni mu powiedzieć, że wypada przeprosić i najlepiej by zrobił by udał się do uzdrowiska dla podreperowania nerwów. Wszystko, co wiemy o regułach życia publicznego powinno w takiej sytuacji nakazywać próbę zminimalizowania rozgłosu wokół afery, wyjścia z twarzą z kompromitacji własnego pracownika.
„Wyborcza” postępuje inaczej: nagłaśnia, krzyczy o krzywdzie, usprawiedliwia. Ośmiesza się i kompromituje na oczach całej Polski.
Czuchnowski jeszcze w nagrodę dostaje duży felieton i atakuje SDP, pisząc o „Stowarzyszeniu Donosicieli Polskich”. Jestem członkiem tego Stowarzyszenia i zdecydowanie je wolę od klubu ludzi o tak rozchwianych nerwach, że urządzają awantury z kolumnami uprzywilejowanymi.
Sprawa to niby drobna, ale dużo nam mówi o nastrojach w gazecie ludzi, którzy przez trzy dekady czuli się właścicielami III RP. Obecnie są na odwyku od tego poczucia posiadania, sprawa Czuchnowskiego pokazuje jak bardzo cierpią.
-
Super oferta dla czytelników tygodnika „Sieci”! Zamów roczną prenumeratę naszego pisma a oszczędzisz nie tylko czas, ale i pieniądze! Tylko dla prenumeratorów ceny niższe niż w kiosku nawet o 40%! E-Prenumerata do 58% rabatu!
Więcej informacji o warunkach prenumeraty na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/378605-sprawa-czuchnowskiego-czyli-jak-cierpia-na-odwyku-ludzie-czujacy-sie-dotad-wlascicielami-iii-rp
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.