Dla Jarosława Kurskiego, wicenaczelnego „Gazety Wyborczej”, to musi być ważny tekst, bo jego zdjęcie opublikował także w internecie.
I mocne słowa:
Autorytaryzmy nie stoją na fanatyzmie elity władzy. Wspierają się na silniejszym fundamencie - na koniunkturalizmie, bierności, oportunizmie i wygodnictwie większości. Za pewnego sojusznika mają nędzę ludzkich charakterów. Idzie czas próby.
Lektura promowanego materiału jest zajęciem przykrym. Każdy akapit pokazuje z jak wielką dewaluacją słów mamy do czynienia, jak brutalnie gwałcone jest znaczenie ważnych dla świata pojęć, jak zafałszowany opis rzeczywistości jest promowany. Skala dokonywanej niemal w każdym zdaniu manipulacji po prostu przeraża.
Wszystko jest tu na opak.
Przede wszystkim główne kontury snutej opowieści w której nie ma w ogóle demokratycznych wyborów z 2015 roku. Tylko dzięki temu dość bezczelnemu zabiegowi Jarosław Kurski może przekonywać iż rządy Zjednoczonej Prawicy są „reżimem”, „satrapią”, „ruinami demokracji”. Tak jakby zjawiły się znikąd, jakby nie były wynikiem wolnego wyboru obywateli, poprzedzonego długim namysłem.
To podejście wygodne dla autora, choć nieuczciwe. Ale też trudno się dziwić. Gdyby wicenaczelny „Wyborczej” pamiętał o podwójnych wyborach 2015 roku, musiałby też opowiedzieć o zwycięstwie formacji politycznej, która wcześniej pokornie i cierpliwie przez osiem lat pracowała w opozycji. Musiałby wspomnieć o wygranej wbrew wszystkim niemal mediom, wielkiemu biznesowi, obcym ambasadom, co czyni mandat zwycięzców jeszcze silniejszym, jeszcze bardziej demokratycznym. Musiałby też bąknąć o potwierdzaniu tego mandatu przez Polaków w każdym poważnym sondażu. Pan Kurski woli o tym milczeć.
Jest mu to potrzebne by zakłamywać rzeczywistość.
Dokonywane zgodnie z zapowiadanym programem, oczekiwane przez Polaków, reformy państwa nazywa „postępującą destrukcją państwa prawa”. Zapewne uwierzył, że wszystkim pasują sądy z rozgrzanymi politycznie sędziami jak Tuleja i Łączewski, wszyscy chcą skazywania policjantów i uniewinniania posłanek-łapówkarek, nikomu nie przeszkadza korupcja sięgająca najwyższych sądów. Ta jego wiara nie zmienia jednak anormalności proponowanego nam na zawsze, ustalonego przy „Okragłym Stole”, zestawu tej postkomunistycznej „praworządności”.
Podobnie jak żadne zaklęcia nie zafałszują realnego obrazu polskiej demokracji. Dla Kurskiego jest to
kneblowanie wolnych mediów, likwidacja instytucji kultury, niszczenie historycznych postaci,(…) wyprowadzanie Europy z Polski i Polski z Unii Europejskiej, (…) media narodowe w służbie partii, upartyjnione sądy i prokuratura, na armię (…),
a każdy z tych elementów jest
w rękach funkcjonariuszy PiS,
którzy używają
wulgarnego języka.
A jak jest naprawdę? To pan Jarosław Kurski stoi w jednym szeregu z Kijowskim, wyprowadzającym pieniądze ze zbiórek publicznych, z Farmazonem, wulgarnie bluzgającym dziennikarskę, z panem Konradem z helikopterem na głowie, skazanym stręczycielem. To jest towarzystwo z którym dziś „Gazeta Wyborcza” - świadomie czy nie - broni demokracji. To jest ich język, styl, standardy i wzorce.
I żadne zawołania bojowe tego wstydu nie zmyją. Mogą sobie nazywać każdą zmianę kadrową, każdą reformę „bezprawiem” i „gwałtem” - ale to za mało by odebrać obozowi zmiany do jakiejkolwiek korekty polityki państwowej. Mogą mówić (siedząc w szklanym pałacu o jakim rzekomo „reżimowe” media nawet nie pomyślą) o „kneblowaniu mediów”, ale każdy i tak widzi, że nigdy jeszcze w zasięgu pilota telewizyjnego nie było tak szerokiej palety poglądów. Mogą krzyczeć, jak Kurski, o „najgorszym roku polskiej demokracji od 1989 roku”, ale lepiej by było, gdyby pomyśleli z jakiego to powodu większość Polaków nie podziela tego poglądu.
Pan Kurski smutno stwierdza:
Po dwóch latach wychodzenia na ulice zrezygnowani pytamy, czy to jeszcze ma sens.
Odpowiadam: ależ oczywiście. Więcej tej pogardy, więcej tej postawy właścicieli III RP, więcej tego towarzystwa. Bo pokazanie prawdziwych twarzy i postulatów establishmentu III RP, wyjście z cienia tych szeregów dziwnych postaci, często samotnych i sfrustrowanych, to największa zasługa tego ruchu „obrony demokracji”, organizowanego przez środowisko „Wyborczej”. Bez niego poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości nigdy nie biłoby aż takich rekordów, bez niego i Grzegorz Schetyna, uprawiając normalną działalność opozycyjną, coś by tam zwojował.
W tym samym, noworocznym, numerze dziennika Michnika dwie duże strony poświęcono wyśmiewaniu „Wiadomości” TVP - ich języka, tzw. pasków, doboru tematów, dziennikarzy. Być może, właściwie na pewno, nie jest to program idealny. Ale jednak o niebo lepszy od łamów na których ten rechot się rozlega. Bo nie ma w nim tej nieznośnej pogardy dla wyborów Polaków i tego butnego poczucia, że Polska jest wieczystą własnością środowiska Michnika. No i jednak nie mają „Wiadomości” takich siekier publicystyki jak Jarosław Kurski. Powiem szczerze - nikt inny takich nie ma.
„Wyborcza” namawia czytelników by z „pasków informacyjnych” emitowanych w telewizji publicznej układali zabawne wierszyki. Szkoda, że nie dostrzega, że jej własne teksty są już gotowymi, surrealistycznymi zestawami takiej twórczości.
PS. Polecam Państwu bardzo ciekawe, noworoczne wydanie tygodnika „Sieci”:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/374420-wszystko-na-opak-czyli-dlaczego-wiadomosci-tvp-sa-o-niebo-lepsze-od-dziennika-michnika