MSZ podejmował intensywne kroki na rzecz naszego uwolnienia. Polski ambasador w Damaszku i konsul podejmowali intensywne kroki, żeby nam pomóc. Problem polegał jednak na tym, że izolowano nas od informacji z polskiej placówki. Oni również nie mieli wiadomości na nasz temat. Prowadzono politykę dezinformacji. Generalnie jesteśmy wdzięczni MSZ za te działania, bo okazały się skuteczne
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl współpracownik TVP Info Witold Repetowicz.
wPolityce.pl: Spędził pan z drugim dziennikarzem, Sewerynem Sołtysem 37 dni w syryjskim więzieniu. Dlaczego zatrzymano was w Syrii?
Witold Repetowicz: Pojechaliśmy do północnej Syrii na tereny kontrolowane przez Kurdów, robić materiały dla TVP Info. Pojawiły się na ten temat różne informacje w internecie. Przekroczyliśmy granicę na kurdyjskim przejściu granicznym. Mieliśmy zezwolenia regionu Kurdystanu irackiego i władz kurdyjskich w północnej Syrii na wjazd. W Kamiszlo są również syryjskie siły rządowe. Niestety mieliśmy pecha, który spowodował, że siły reżimu Assada nas wciągnęły do swojej, a następnie przetransportowały do Damaszku.
O co was oskarżono?
O nielegalne przekroczenie granicy. Z punktu widzenia ich prawa, nie mieliśmy wizy. Władze syryjskie uniemożliwiają wjazd do północnej Syrii od strony Damaszku, więc to była jedyna możliwość, żeby tam dotrzeć. Uważam, że dla dziennikarza nie powinno być przestrzeni niedostępnych.
Oczywiście, że nie.
Więc kierują się tą zasadą i będę się nią kierował.
Polski MSZ panu pomógł?
MSZ podejmował intensywne kroki na rzecz naszego uwolnienia. Polski ambasador w Damaszku i konsul podejmowali intensywne kroki, żeby nam pomóc. Problem polegał jednak na tym, że izolowano nas od informacji z polskiej placówki. Oni również nie mieli wiadomości na nasz temat. Prowadzono politykę dezinformacji. Generalnie jesteśmy wdzięczni MSZ za te działania, bo okazały się skuteczne.
MSZ zapłacił za panów karę Syrii?
To nieprawda. MSZ nie płaci kar. Zasądzono nam grzywnę po 115 dolarów. Nie jest to niebotyczna suma. MSZ wyłożył tę sumę, ale już została zwrócona. Podatnik polski za nas nie zapłacił. Media, które podają tę informację, podają nieprecyzyjne wiadomości.
Jakie warunki były w więzieniu?
Byliśmy głównie w dwóch więzieniach. W Adrze i w więzieniu Muchabaratu w Damaszku. Najbardziej uciążliwe w więzieniu w Damaszku było to, że praktycznie nie było dostępu do światła słonecznego. Widzieliśmy światło jedynie przez niewielki wziernik, przez całą dobę świeciło sztuczne światło. Jedynymi atrakcjami przez 24 godziny było to, że wrzucali nam rano chleb, po południu w zależności od tego, czy był to dobry dzień czy zły dzień dostawaliśmy gotowane ziemniaki, pomidory, ogórki i rozgotowany ryż albo lepsze jedzenie. Dwa razy przyniesiono nam kurczaka, a raz pozwolono nam wyjść na 15 minutowy spacer. Nie były to warunki zbyt dobre. Więzienie Adra ma opinię „raju” na tle innych więzień.
Jak ten „raj” wyglądał?
Można spacerować po korytarzu, można pograć w piłkę na placu i pospacerować. Raz w tygodniu była kąpiel i fryzjer. W celi przeznaczonej na 24 osoby przebywało 53 osoby. Posiadanie pryczy było luksusem. Ponad połowa pensjonariuszy więzienia nie miała prycz. Spali na podłodze.
Po tym wydarzeniu zrezygnuje pan z podróży dziennikarskich na Bliski Wschód?
Absolutnie nie! Wykluczone, żebym zrezygnował z moich wyjazdów. Nie wchodzi to w grę! Na pewno będę jeszcze w Syrii i w Iraku.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/373393-tylko-u-nas-witold-repetowicz-o-swoich-37-dniach-w-wiezieniu-w-syrii-w-celi-przeznaczonej-na-24-osoby-przebywalo-53-osoby