Takie rozmowy są początkiem długiego dialogu, który bardzo często trwa latami. Tutaj doszło do pierwszej próby dialogu i od razu rozpętuje się wściekły hejt ze strony „Gazety Wyborczej” i bardzo nieprzychylna relacja ze spotkania w państwowym medium, jakim jest „Deutsche Welle”. Więc jak możemy mówić o rozkwitnięciu małej roślinki dialogu, kiedy natychmiast się ją depcze?
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl red. Piotr Semka.
wPolityce.pl: Był Pan w grupie dziennikarzy, którzy przekonywali swych niemieckich kolegów po fachu do „dobrej zmiany” w Polsce. Z jakim skutkiem?
Piotr Semka: Zacznijmy od samej kontrowersji dotyczącej tego,czy dziennikarze powinni wziąć udział w takim wyjeździe, który odbywał się przy finansowaniu MSZ? Uważam, że tak. W sytuacji, w której media odgrywają ogromną rolę w relacjach między dwoma państwami, a dialog jest zdominowany przez tę część opinii publicznej, dziennikarskiej, która reprezentuje obóz liberalno- lewicowy, nie widzę żadnego problemu w tym, żeby dochodziło do takich spotkań. Bardzo często duża część opinii publicznej po drugiej stronie uważa, że obraz medialny, który jest, to krzywe zwierciadło i widzi w nim siebie. Bardziej dotyczy to strony polskiej niż niemieckiej, choć niemieccy dziennikarze też mają uprawnione pretensje do przedstawiania wizerunku Niemiec, czy w ogóle Niemców w polskich mediach. Chodzi o wszelkie okładki, w których są łatwe nawiązania do czasów III Rzeszy.
To tylko pokazuje, że ten dialog jest konieczny?
Tak, ale to dopiero początek, który pokazuje jak ciężki jest ten dialog, gdyż obie strony mają dużo utrwalonych poglądów. Jeżeli Instytut Polski, który zajmuje się dialogiem kulturalnym, coś takiego robi, to trzeba to szanować. Tutaj nieuczciwie stawia się sprawę, że to odbywa się za pieniądze MSZ. Oczywiście za pieniądze MSZ, bo MSZ utrzymuje instytuty kultury, ale to jest dialog, który wykracza poza politykę. Druga nieuczciwość, którą zastosowała „Deutsche Welle”, to sugestią, że dziennikarze z Polski przyjechali do Niemiec, żeby być ambasadorami rządu. Oczywiście tak nie było. 90 procent rozmowy dotyczyła tego, jaki jest obecny wizerunek Polski w Niemczech i na odwrót. Odpowiadałem na pytanie ze strony niemieckiej, dlaczego nie ma dziennikarzy z „Gazety Wyborczej” czy „Newsweeka”. Odpowiadałem, że taki dialog byłby o tyle bezproduktywny, że zamieniłby się w utarczkę polsko- polską. Chcę tutaj podkreślić złą wolę dziennikarza „Deutsche Welle” pana Wojciecha Szymańskiego, który przeprowadził 15-minutowy wywiad z Krzysztofem Skowrońskim,. Ukazały się z tego dwa zdania w negatywnie ustawionym tekście. Pytam, na jakiej zasadzie pisze on, że „nie przekonaliśmy swoich niemieckich kolegów”.
Jak wielu dziennikarzy przyszło na to spotkanie. Toczyło się ono w dobrej atmosferze?
Mam wrażenie, że większość dziennikarzy zachowała się w dosyć uczciwy sposób, bo uznała tę rozmowę za off the record. Nie nagrywaliśmy ich, ponieważ uznaliśmy, że jest to szczera, fachowa rozmowa kolegów dziennikarzy z dwóch stron Odry. Niemieccy dziennikarze mają jednak skłonność do dzielenia polskich dziennikarzy na obiektywnych (są to zazwyczaj dziennikarze, którzy sprzyjają opozycji) i prorządowych (tę etykietkę łatwo przypinają). Jeżeli ktoś myśli tym torem, to może łatwo interpretować w niechętny sposób każdy element dyskusji. W czasie dyskusji powiedziałem, że jako uważny czytelnik dwóch najważniejszych niemieckich dzienników: „Süddeutsche Zeitung” i „Frankfurter Allgemeine Zeitung” zauważam, że w ciągu ostatniego roku prawie nie było w nich wywiadów z przedstawicielami opozycji. Ktoś, kto chce mnie ubrać w kostium funkcjonariusza PiS-owskiego powie, że Semka upominał się o wywiady dla polityków PiS-owskich. Ale sens mojej wypowiedzi był taki, że ludzie, którzy patrzą pozytywnie na to, co się dzieje w Polce, są oburzenie jednostronnością niemieckich gazet. Na podobnej zasadzie dziennikarz „Gazety Wyborczej” miałby wszelkie prawo powiedzieć np., że za mało jest przedstawicieli opozycji. Ale to nie oznacza, że występuje w imieniu jakiejś partii.
Wasze rozmowy mogą wpłynąć na zmianę nieprzychylnej polskim władzom narracji mediów niemieckich?
Takie rozmowy są początkiem długiego dialogu, który bardzo często trwa latami. Tutaj doszło do pierwszej próby dialogu i od razu rozpętuje się wściekły hejt ze strony „Gazety Wyborczej” i bardzo nieprzychylna relacja ze spotkania w państwowym medium, jakim jest „Deutsche Welle”. Więc jak możemy mówić o rozkwitnięciu małej roślinki dialogu, kiedy natychmiast się ją depcze? Trudno mi powiedzieć ilu dziennikarzy niemieckich nie przyszło na to spotkanie, bo ktoś wcześniej zadbał, żeby im powiedzieć, że to jest propagandowa hucpa. To pokazuje, że lewa strona dziennikarska chce mieć monopol na relacje z Niemcami. Niemieccy dziennikarze bardzo często biorą informacje tylko z jednej strony i ciężko uznać im, że są także inne opinie. I że te konflikty, nie dzielą wyłącznie polityków, ale także dwa różne odłamy polskiej opinii publicznej.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/366944-nasz-wywiad-semka-o-kulisach-spotkania-z-dziennikarzami-niemieckimi-to-dopiero-poczatek-ktory-pokazuje-jak-ciezki-jest-ten-dialog