Stwierdził, że bardzo przejmuje się sytuacją w Polsce, bo on, jako Niemiec wie, co się działo w latach trzydziestych i nie może dopuścić, żeby cokolwiek podobnego się powtórzyło! To świadczy już nie tylko o ignorancji, ale też o wielkiej arogancji. To oznacza, że kompletnie nie rozumie historii, która zdarzyła się w latach trzydziestych - być może z udziałem jego przodków
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
wPolityce: Związek Zawodowy Niemieckich Dziennikarzy wydał rezolucję na temat rzekomego braku wolności prasy w Polsce i prześladowaniach dziennikarzy. Jak Pan, prezes SDP, odbiera treść tego oświadczenia?
Krzysztof Skowroński, prezes SDP: Związek dziennikarzy opisuje nieprawdziwą sytuację w polskich mediach. Być może nie mają odpowiedniej wiedzy. Ale jeszcze bardziej bulwersujący dla mnie był wywiad, którego udzielił szef tegoż związku. Stwierdził, że bardzo przejmuje się sytuacją w Polsce, bo on, jako Niemiec wie, co się działo w latach trzydziestych i nie może dopuścić, żeby cokolwiek podobnego się powtórzyło! To świadczy już nie tylko o ignorancji, ale też o wielkiej arogancji. To oznacza, że kompletnie nie rozumie historii, która zdarzyła się w latach trzydziestych - być może z udziałem jego przodków. Nie rozumie, jakie konsekwencje to wszystko miało dla Polski. Te słowa zdecydowanie wzmocniły moją reakcję i całego SDP.
Jest już wysłane oficjalne oświadczenie Centrum Monitoringu Wolności Słowa. Czy coś jeszcze będzie działo się w tej sprawie?
W ramach projektu „Dziennikarze o Polsce” jedziemy w poniedziałek do Berlina. Spotykamy się w z niemieckimi dziennikarzami. Wysłaliśmy zaproszenie szefowi związku zawodowego dziennikarzy. Może się stawi? Będziemy mieli okazję parę rzeczy mu powiedzieć. Nie zakładamy do końca złej woli. Najwyraźniej ten człowiek, który siedzi w Berlinie i czyta niemieckie gazety, opowiadające jednostronnie o Polsce, jest źle poinformowany. Wprawdzie w wywiadzie wspomniał, że jest dziennikarzem śledczym. Dziennikarz śledczy powinien bazować na różnych informacjach, z różnych źródeł. Ale widocznie dla niego media niemieckie są wiarygodne, więc nie sprawdzał, jak jest naprawdę. Tym razem istotnie się pomylił. Pomylili się również wszyscy, którzy głosowali za rezolucją, a więc uwierzyli, że w Polsce nie ma wolności słowa i dziennikarze są prześladowani.
Pojawiły się również niepokojące doniesienia o tym, jak nasza wolność słowa przedstawiana jest w Szwecji. Sytuują nas gdzieś koło Rwandy, Kongo i Palestyny. A wszystko to dzięki opowieściom polskich dziennikarzy związanych z „GW”, którzy żalą się na PiS.
Problem w tym, że Niemcy to nie jest odosobniony przypadek. Obejrzałem tenże komentarz Witolda Gadowskiego. Szczegółowo opowiada o tym, co się pojawiło niedawno w telewizji szwedzkiej na temat Polski. Nie podejrzewam, żeby to był zorganizowany fake news, ogólna zmowa. Widać, że niektóre środowiska dziennikarskie dostarczają swojej publiczności nieprawdziwej opowieści o nas, a to jest zawsze niebezpieczne. To może być przygotowywanie gruntu pod coś, co jest znacznie poważniejsze i będzie miało konsekwencje dla nas wszystkich.
Rozmawiała Katarzyna Jabłonowska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/366505-trzy-pytania-do-prezesa-sdp-jedziemy-do-berlina-wyslalismy-zaproszenie-szefowi-zwiazku-zawodowego-dziennikarzy-moze-sie-stawi