„Tuż po obaleniu komunizmu już na początku lat 90-tych ubiegłego stulecia niemieccy wydawcy opanowali niemal cały czeski rynek prasowy” – twierdzi niemiecka rozgłośnia publiczna „Deutsche Welle”.
Według rozgłośni najpierw, w 1992 roku, w Czechach pojawia się Verlagsgruppe Passau, która wydaje ukazujący się w 71 regionalnych mutacjach dziennik Deník i tabloid Šip plus ponad ćwierć setki czasopism. Dwa lata później Rheinisch-Bergische Druckerei- und Verlagsgesellschaft z Düsseldorfu kupuje większość udziałów w spółce Mafra, wydającej dwa wiodące czeskie dzienniki: Mladą fronta DNES i Lidové noviny.
Z kolei Verlagsgruppe Handelsblatt, także z Düsseldorfu, w 1994 roku przejmuje Economię – wydawnictwo drukujące ekonomiczny dziennik Hospodářské noviny oraz tygodnik Ekonom.
Wreszcie - jak pisze „DW” - w 2010 roku zuryski dom mediowy Ringier łączy się z berlińskim wydawnictwem Axel Springer. Ringier jest na czeskim rynku już od 1991 roku. Wszedł tam – wtedy jeszcze do Czechosłowacji – z tygodnikiem ekonomicznym Profit. Rok później zaczyna wydawać tabloid Blesk, który od 2002 jest najlepiej sprzedającą się czeską gazetą. Potem kupuje jeszcze tygodnik Reflex i dziennik Sport. Z chwilą fuzji wszystkie one stają się w połowie niemieckie.
To się zaczyna zmieniać w 2006 roku, kiedy Zdeňek Bakala – jeden z czeskich magnatów, siódmy na liście najbogatszych Czechów według Forbesa, właściciel kopalni węgla kamiennego OKD i ČMD, kupuje tygodnik Respekt. Dwa lata później przejmuje wydawnictwo Economia, a z nim dwa wymienione wyżej, najważniejsze tytuły ekonomiczne w kraju
—relacjonuje „Deutsche Welle”. W 2013 roku tym samym tropem idzie Andrej Babisz, numer dwa z listy Forbesa, właściciel rolno-spożywczego koncernu Agrofert, który kupuje Mafrę. Według „DW” Babisz zamienia ją w polityczne medium bowiem „jest nie tylko biznesmenem, ale i politykiem” – szefem założonego przez siebie ruchu politycznego ANO 2011. Jeszcze w 2013 roku staje się wicepremierem i ministrem finansów Czech.
Kolejny rok, kolejna zmiana. Z medialnego pejzażu znika Ringier Axel Springer, a pojawia się Czech News Center. Właścicielami spółki już nie są Szwajcarzy i Niemcy, lecz Czesi: Daniel Křetínský (numer sześć na czeskiej liście Forbesa), który przejmuje połowę akcji, Patrik Tkáč i Roman Korbačka. Wreszcie w 2015 roku do czeskich rąk wraca prasa lokalna. Kupuje ją spółka Penta Investments, wprawdzie zarejestrowana na Cyprze, ale należąca do Marka Dospivy (czeski nr osiem u Forbesa).
Od dwóch lat praktycznie cała czeska prasa należy do Czechów, a konkretnie - do czeskich oligarchów. Babisz ma do tego jeszcze radio, bo Agrofert kupił także najchętniej słuchaną rozgłośnię Radio Impuls. Zagraniczny kapitał posiada pięć stacji radiowych, w tym trzecią pod względem popularności Frekvence 1 (wszystkie należą do Groupe Lagardère z Paryża) oraz dwie telewizje: TV Nova, należąca do Central European Media Enterprises (CME) amerykańskiego miliardera Ronalda Laudera z Bermudów, oraz Prima TV, w której połowę udziałów ma szwedzka Modern Times Group
—lamentuje niemiecka rozgłośnia. I tak na czeskim rynku medialnym, przynajmniej na jego opiniotwórczym odcinku, nie ma już chyba żadnego znaczącego inwestora z Niemiec. Poza wydawnictwem Hubert Burda Media z Offenburga, którego czeska córka Burda Praha wydaje kilkanaście magazynów, jak Chip czy ELLE.
O czym to świadczy? Czeskie media opanowane przez superbogatych przedsiębiorców okazują się czymś o wiele gorszym, niż gdy były w rękach zagranicznych
—mówi dyrektor New York University w Pradze, politolog Jirzí Pehe, cytowany przez „DW”. Według niego czescy oligarchowie mają bowiem swoje polityczne i handlowe interesy, „a to jest niestety widoczne w ich mediach”. Jego zdaniem różnorodność i jakość mediów w Czechach wyraźnie się obniżyły.
Ryb, dw.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/361808-deutsche-welle-lamentuje-nad-wyparciem-niemieckich-koncernow-z-czeskiego-rynku-medialnego-jakosc-czeskich-mediow-wyraznie-sie-obnizyla