Różnie bywa w biznesie, emocje czasami skaczą, ale trzeba przyznać, że rzadko się zdarza by właściciel firmy aż tak źle mówił o drugim udziałowcy. Ta wspomniana ostrożność jest w biznesie zrozumiała: kto by chciał inwestować w firmę, która ma świat przestępczy na pokładzie? Tymczasem pan Grzegorz Hajdarowicz, właściel gazety „Rzeczpospolita”, ogłosił dziś światu na jej łamach straszliwe wręcz rewelacje o „udziałowcy swoich biznesów”. Podał nawet jego imię i nazwisko, które my jednak pominiemy z ostrożności prawnej i szacunku dla praw każdego, kto jest oskarżany.
Świat dowiedział się zatem, że pewien mniejszościowy udziałowiec firm pana Hajdarowicza to „zwykły bandyta”:
Powiedzmy sobie wprost, podpisujący się pod tymi kłamstwami niejaki … to zwykły bandyta. Najpierw próbował szantażem – mamy na to twarde dowody, nagrania i e-mail – wymusić zapłatę miliona złotych za to, by mnie zostawił w spokoju. Ale jak mu się to nie udało, bo z szantażystami nigdy nie negocjuję, to rozpoczął bezczelnie pisanie wyssanych z palca donosów. Prokuratura mimo zgłoszenia przestępstwa jakoś dziwnie nie zajęła się nim. Nie wierzę, by teraz w oparciu o jego poronione tezy, podejmowała na poważnie jakieś działania. To byłoby chore.
O co chodzi - zdaniem pana Hajdarowicza - owemu udziałowcowi i innym udziałowcom mniejszościowym? O „bandycki haracz”.
Zależy [mu] na tym, by dostać bandycki haracz. Nie wiem, co w przypadku pozostałych. Czasami, czytając bzdury, które wypisują oni na mój temat w internecie, widzę, że nie mają w ogóle pojęcia, na czym polega obrót gospodarczy, a szczególnie obrót giełdowy. Z takimi poglądami to powinni się szybciutko przeprowadzić do Korei Północnej.
Dzieją się rzeczy straszliwe. Pan Hajdarowicz ujawnia iż podejrzewa, że jego udziałowiec reprezentuje świat przestępczy:
Pan … (posługujący się nickiem kci) w internecie działa chyba z jakąś grupą przestępczą, która manipuluje kursem giełdowym, żerując na ludzkiej naiwności i okradając ich. Nie udało mu się okraść mnie, to próbuje sztuczek na innych. Taki to już typek.
Wedle pana Hajdarowicza jest to „szajka”:
Wielokrotnie zgłaszaliśmy jego i tę szajkę do prokuratury.
Czy mając taką wiedzę o biznesach pana Hajdarowicza warto w nie inwestować, nawet będąc kuszonym innymi parametrami?
Pytanie zasadne w kontekście planowanego wejścia holdingu pana Hajdarowicza na giełdę. W naszej opinii sprawa mocno ryzykowna. Na miejscu obecnych udziałowców uciekalibyśmy z takiego biznesu, a na miejscu potencjalnych inwestorów, trzymalibyśmy się daleko. Ale to nasza, prywatna i osobista, opinia. Są przecież fundusze, które podejmują i większe ryzyko biznesowe.
Jednak w naszej opinii w świetle tych informacji także spółki z udziałem skarbu państwa i sektor publiczny powinny rozważyć celowość dalszej współpracy z firmami pana Hajdarowicza, w tym z „Rzeczpospolitą”, gdzie obecnie kierują ogromny strumień pieniędzy. Powstaje bowiem pytanie, czy w świetle tych oskarżeń fundusze te nie trafiają w jakiejś części do świata przestępczego?
W firmie, której współwłaścicielami są „zwykli bandyci”, „szajka”, świat przestępczy manipulującymi kursami giełdowymi, i „szantażyści”, nie może dziać się dobrze.
No i pamiętajmy: to może być tylko wycinek tego, co tam się dzieje. O tym mówi pan Hajdarowicz, a wiadomo, że właściciel nigdy wszystkiego nie powie.
gim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/358033-szok-hajdarowicz-o-udzialowcach-swoich-biznesow-bandyta-szantazysta-szajka-czy-warto-tam-inwestowac