Coś bardzo podobnego wydarzyło się dokładnie dwa lata temu, gdy z poziomu Watykanu zaatakował mnie z podobnym zakłamaniem i nienawiścią ksiądz prałat dr Krzysztof Charamsa, czym w redakcjach „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety Wyborczej” wzbudził dla siebie ogromne uwielbienie trwające do dzisiaj. Ponieważ zrobił to pod własnym nazwiskiem, szybko można było się przekonać, jak głęboko zdegenerowanym i zdeprawowanym jest księdzem, i jak bardzo ta degeneracja jest tez wytłumaczeniem jego zachowania
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. dr hab. Dariusz Oko, odnosząc się do przekazanej przez wiele mainstreamowych mediów fałszywej informacji na swój temat.
CZYTAJ TAKŻE: Perfidna nagonka na ks. Dariusza Oko! „Newsweek” i inne media zaatakowały duchownego po wpisie na fałszywym koncie twitterowym
wPolityce.pl: W ostatnim czasie pojawił się na fałszywym profilu na Twitterze, na którym ktoś podszywał się pod Księdza, wpis, który został podchwycony przez mainstreamowe media i skrytykowany. Jak odniesie się Ksiądz do sprawy powielania nieprawdziwych informacji na Księdza temat w internecie?
Ks. Dariusz Oko: Nie mam konta na Twitterze i nigdy nie miałem. Ktoś, podszywając się pod moją osobę, założył takie konto i rozprzestrzenia nieprawdziwe informacje pod moim nazwiskiem. Ta wiadomość to jest typowy fake news. Wynika z tego, że ktoś chciał mnie zaatakować i skompromitować. Człowiek, który to robi, postępuje w sposób bardzo niegodziwy. Niegodziwie postępują też dziennikarze, którzy rozprzestrzeniają te nieprawdziwe informacje, nie spełniając swojego podstawowego obowiązku, jakim jest ich sprawdzenie. Niegodziwie, albo przynajmniej niemądrze, postępują też internauci, a są to tysiące osób, które komentują wiadomości, a nie potrafią lub nie chcą odkryć ich fałszu. Nieraz zapewne dlatego, że traktują to jako świetną okazję by dać upust swojej nienawiści do mnie. Używając nieraz najbardziej wulgarnego, a nawet bestialskiego języka, ubliżają mi w najgorszy sposób, formułując różne groźby. To prawdziwy ocean kłamstwa, manipulacji i nienawiści. To wszystko toczy się w całkowitej bezkarności, chociaż wiele z tych zachowań to czyny karalne - typowa mowa nienawiści. Oni też właściwie nigdy za to nie przepraszają i nie zadośćczynią, nawet gdy przedstawia się im najbardziej oczywiste dowody ich winy. Gdy już nie mogą inaczej, to najwyżej przepraszają czytelników, ale nigdy mnie osobiście. Według nich mi można ubliżać w dowolny sposób – jakbym był jakimś podczłowiekiem. Ale oni ciągle z taka nienawiścią mówią i piszą o mnie, że uznają to za normalne, ulegają jakby zaczadzeniu nienawiścią i nie są w stanie dostrzec ogromu swojego błędu i swojej winy. Dlatego tez nie są zdolni do nawrócenia, przeprosin i zadośćuczynienia. Tak postępuje choćby Redakcja Newsweeka, którego szef Tomasz Lis podobnie zachował się wobec prezydenta Andrzeja Dudy i jego córki. Też obiecywali oni wtedy poprawę, widać inaczej nie potrafią.
Czy zamierza Ksiądz wejść w związku z tą sprawą, tym powielaniem fałszywych informacji, na drogę sądową?
Niektórzy ludzie wytaczaliby w takiej sytuacji procesy sądowe, ja jednak wolę się za nich modlić. Trzeba tu też dodać, że ze wszystkiego można wyprowadzić jakieś dobro, również z tej sytuacji. W tym przypadku, jakkolwiek jest to przykre przeżycie - być konfrontowanym z takim złem, poznajemy jeszcze lepiej prawdę o naszych wrogach, jako pewnego rodzaju ideologach, którzy za wszelką cenę chcą zniszczyć Kościół. Ci dziennikarze i internauci chcieli za wszelką cenę mnie skompromitować, dać upust swojej nienawiści, a tymczasem znowu najbardziej skompromitowali samych siebie. Po tym zdarzeniu widzimy jeszcze lepiej, że ludzie ci zdolni są do wielu innych kłamstw i manipulacji. Im bardziej ktoś nienawidzi, tym bardziej jest w stanie czynić różnorakie zło. Zatem w sprawach duchowych, moralnych trzeba raczej przyjmować, dopóki coś innego nie będzie udowodnione, że ludzie ci mogą nas oszukiwać. To działa także na korzyść wlasciwego obrazu Kościoła. Jeżeli jego wrogowie postępują aż tak niegodziwie, to zapewne jest on wielkim dobrem i prawdą. Tym bardziej trzeba go bronić przed złem aż tak wielkim i tym bardziej trzeba wspierać tych, którzy to czynią. To zdarzenie jeszcze bardziej powinno nas zmobilizować do bronienia prawdy, dobra i Kościoła, do zjednoczenia się wokół nich, do podejmowania coraz większych wysiłków. Widzimy przecież jeszcze wyraźniej, jak potwornych mamy wrogów, jak wielkie stanowią zagrożenie, bo przecież oni chcą władzy totalnej. Najlepszym wzorem jest tu Pan Jezus walczący z zakłamaniem arcyniegodziwych faryzeuszów.
Czy jest to pierwszy tego typu atak na Księdza?
Mam w tym obszarze spore doświadczenie, zaczęło się to przed 12 laty, w roku 2005, kiedy to w mediach po raz pierwszy obnażyłem zakłamanie i absurdalność ateistycznych ideologii. Potem byłem w ten sposób atakowany setki razy i można się o tym przekonać wpisując moje nazwisko w wyszukiwarce - jak wiele jest tam komentarzy na mój temat. Z jednej strony pochwały od ludzi najbardziej prawych i wartościowych, a z drugiej strony prawdziwe eksplozje nienawiści w rodzaju tego ostatniego wybuchu. Jest to dla mnie właściwie wielki zaszczyt: człowieka poznaje się zarówno po jego przyjaciołach, jak i po jego nieprzyjaciołach, szczególnie po takich śmiertelnych wrogach, którzy aż tak bardzo nienawidzą, kłamią, wulgarnie ubliżają i jeszcze grożą zamiast pokutować za swoje straszne grzechy. Ja jestem tylko biednym grzesznikiem, a wszelkie dobro jest przede wszystkim łaską i darem innych, ale moja obrona prawdy i dobra, Kościoła i Polski musi być szczególnie skuteczna, skoro wzbudza aż taką wściekłość i furię ich wrogów. Znajomi dziennikarze mówią mi, że po Ojcu Tadeuszu Rydzyku jestem chyba najbardziej znienawidzonym przez to środowisko duchownym polskim. O wiele gorzej byłoby, gdyby tego rodzaju ludzie mnie akceptowali, to byłby najlepszy dowód, że zaparłem się wiary, zdradziłem Kościół, skoro chwaliliby mnie jego śmiertelni wrogowie – zewnętrzni i wewnętrzni, którzy życzą mu jak najgorzej.
W jakich okolicznościach jest Ksiądz tak bezwzględnie atakowany, jako obrońca Kościoła i żyjącej w nim prawdy?
Trzeba przypomnieć, że coś bardzo podobnego wydarzyło się dokładnie dwa lata temu, gdy z poziomu Watykanu zaatakował mnie z podobnym zakłamaniem i nienawiścią ksiądz prałat dr Krzysztof Charamsa, czym w redakcjach „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety Wyborczej” wzbudził dla siebie ogromne uwielbienie trwające do dzisiaj. Ponieważ zrobił to pod własnym nazwiskiem, szybko można było się przekonać, jak głęboko zdegenerowanym i zdeprawowanym jest księdzem, i jak bardzo ta degeneracja jest tez wytłumaczeniem jego zachowania. Dzięki temu atakowi wiemy jeszcze lepiej kim są najwięksi wrogowie Kościoła, jego najwięksi Judasze i Kainowie, gdzie są, jakie pozycje zajmują, co robią i co planują. Autor wpisów na Twitterze i wielu jego komentatorów pozostaje anonimowych, ale są to zapewne ludzie o podobnym światopoglądzie i podobnej mentalności. Jest tu tez podobieństwo wielkiego pożytku i korzyści dla mnie oraz mojej obrony rozumu, prawdy i wartości. Nawet niektórzy moi przeciwnicy przyznają, ze ten straszny, kolejny atak „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety Wyborczej” z pomocą ks. Charamsy ogromnie wzmocnił moją pozycję, moją wiarygodność i autorytet, bo szczególnie dobitnie pokazał, jak niegodziwi są moi wrogowie i jak straszne rzeczy czynią i planują. Analogicznie jest w przypadku tego ataku przy pomocy kłamstwa na Twitterze. Moi wrogowie poniesieni furią swojej nienawiści potknęli się o własne nogi i na widoku publicznym upadli w błoto swych kłamstw i niegodziwości. To jest widoczne dla każdego, kto zachował choć odrobinę zdolności do krytycznego myślenia w tych kwestiach, a pozostałym trudno pomoc. Jeśli nawet takie głośne zdarzenie – już drugie, po księdzu Charamsie – im nie pomoże, to co jeszcze miałoby im pomóc? Na razie pozostaje tylko modlitwa w ich intencji.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Coś bardzo podobnego wydarzyło się dokładnie dwa lata temu, gdy z poziomu Watykanu zaatakował mnie z podobnym zakłamaniem i nienawiścią ksiądz prałat dr Krzysztof Charamsa, czym w redakcjach „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety Wyborczej” wzbudził dla siebie ogromne uwielbienie trwające do dzisiaj. Ponieważ zrobił to pod własnym nazwiskiem, szybko można było się przekonać, jak głęboko zdegenerowanym i zdeprawowanym jest księdzem, i jak bardzo ta degeneracja jest tez wytłumaczeniem jego zachowania
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. dr hab. Dariusz Oko, odnosząc się do przekazanej przez wiele mainstreamowych mediów fałszywej informacji na swój temat.
CZYTAJ TAKŻE: Perfidna nagonka na ks. Dariusza Oko! „Newsweek” i inne media zaatakowały duchownego po wpisie na fałszywym koncie twitterowym
wPolityce.pl: W ostatnim czasie pojawił się na fałszywym profilu na Twitterze, na którym ktoś podszywał się pod Księdza, wpis, który został podchwycony przez mainstreamowe media i skrytykowany. Jak odniesie się Ksiądz do sprawy powielania nieprawdziwych informacji na Księdza temat w internecie?
Ks. Dariusz Oko: Nie mam konta na Twitterze i nigdy nie miałem. Ktoś, podszywając się pod moją osobę, założył takie konto i rozprzestrzenia nieprawdziwe informacje pod moim nazwiskiem. Ta wiadomość to jest typowy fake news. Wynika z tego, że ktoś chciał mnie zaatakować i skompromitować. Człowiek, który to robi, postępuje w sposób bardzo niegodziwy. Niegodziwie postępują też dziennikarze, którzy rozprzestrzeniają te nieprawdziwe informacje, nie spełniając swojego podstawowego obowiązku, jakim jest ich sprawdzenie. Niegodziwie, albo przynajmniej niemądrze, postępują też internauci, a są to tysiące osób, które komentują wiadomości, a nie potrafią lub nie chcą odkryć ich fałszu. Nieraz zapewne dlatego, że traktują to jako świetną okazję by dać upust swojej nienawiści do mnie. Używając nieraz najbardziej wulgarnego, a nawet bestialskiego języka, ubliżają mi w najgorszy sposób, formułując różne groźby. To prawdziwy ocean kłamstwa, manipulacji i nienawiści. To wszystko toczy się w całkowitej bezkarności, chociaż wiele z tych zachowań to czyny karalne - typowa mowa nienawiści. Oni też właściwie nigdy za to nie przepraszają i nie zadośćczynią, nawet gdy przedstawia się im najbardziej oczywiste dowody ich winy. Gdy już nie mogą inaczej, to najwyżej przepraszają czytelników, ale nigdy mnie osobiście. Według nich mi można ubliżać w dowolny sposób – jakbym był jakimś podczłowiekiem. Ale oni ciągle z taka nienawiścią mówią i piszą o mnie, że uznają to za normalne, ulegają jakby zaczadzeniu nienawiścią i nie są w stanie dostrzec ogromu swojego błędu i swojej winy. Dlatego tez nie są zdolni do nawrócenia, przeprosin i zadośćuczynienia. Tak postępuje choćby Redakcja Newsweeka, którego szef Tomasz Lis podobnie zachował się wobec prezydenta Andrzeja Dudy i jego córki. Też obiecywali oni wtedy poprawę, widać inaczej nie potrafią.
Czy zamierza Ksiądz wejść w związku z tą sprawą, tym powielaniem fałszywych informacji, na drogę sądową?
Niektórzy ludzie wytaczaliby w takiej sytuacji procesy sądowe, ja jednak wolę się za nich modlić. Trzeba tu też dodać, że ze wszystkiego można wyprowadzić jakieś dobro, również z tej sytuacji. W tym przypadku, jakkolwiek jest to przykre przeżycie - być konfrontowanym z takim złem, poznajemy jeszcze lepiej prawdę o naszych wrogach, jako pewnego rodzaju ideologach, którzy za wszelką cenę chcą zniszczyć Kościół. Ci dziennikarze i internauci chcieli za wszelką cenę mnie skompromitować, dać upust swojej nienawiści, a tymczasem znowu najbardziej skompromitowali samych siebie. Po tym zdarzeniu widzimy jeszcze lepiej, że ludzie ci zdolni są do wielu innych kłamstw i manipulacji. Im bardziej ktoś nienawidzi, tym bardziej jest w stanie czynić różnorakie zło. Zatem w sprawach duchowych, moralnych trzeba raczej przyjmować, dopóki coś innego nie będzie udowodnione, że ludzie ci mogą nas oszukiwać. To działa także na korzyść wlasciwego obrazu Kościoła. Jeżeli jego wrogowie postępują aż tak niegodziwie, to zapewne jest on wielkim dobrem i prawdą. Tym bardziej trzeba go bronić przed złem aż tak wielkim i tym bardziej trzeba wspierać tych, którzy to czynią. To zdarzenie jeszcze bardziej powinno nas zmobilizować do bronienia prawdy, dobra i Kościoła, do zjednoczenia się wokół nich, do podejmowania coraz większych wysiłków. Widzimy przecież jeszcze wyraźniej, jak potwornych mamy wrogów, jak wielkie stanowią zagrożenie, bo przecież oni chcą władzy totalnej. Najlepszym wzorem jest tu Pan Jezus walczący z zakłamaniem arcyniegodziwych faryzeuszów.
Czy jest to pierwszy tego typu atak na Księdza?
Mam w tym obszarze spore doświadczenie, zaczęło się to przed 12 laty, w roku 2005, kiedy to w mediach po raz pierwszy obnażyłem zakłamanie i absurdalność ateistycznych ideologii. Potem byłem w ten sposób atakowany setki razy i można się o tym przekonać wpisując moje nazwisko w wyszukiwarce - jak wiele jest tam komentarzy na mój temat. Z jednej strony pochwały od ludzi najbardziej prawych i wartościowych, a z drugiej strony prawdziwe eksplozje nienawiści w rodzaju tego ostatniego wybuchu. Jest to dla mnie właściwie wielki zaszczyt: człowieka poznaje się zarówno po jego przyjaciołach, jak i po jego nieprzyjaciołach, szczególnie po takich śmiertelnych wrogach, którzy aż tak bardzo nienawidzą, kłamią, wulgarnie ubliżają i jeszcze grożą zamiast pokutować za swoje straszne grzechy. Ja jestem tylko biednym grzesznikiem, a wszelkie dobro jest przede wszystkim łaską i darem innych, ale moja obrona prawdy i dobra, Kościoła i Polski musi być szczególnie skuteczna, skoro wzbudza aż taką wściekłość i furię ich wrogów. Znajomi dziennikarze mówią mi, że po Ojcu Tadeuszu Rydzyku jestem chyba najbardziej znienawidzonym przez to środowisko duchownym polskim. O wiele gorzej byłoby, gdyby tego rodzaju ludzie mnie akceptowali, to byłby najlepszy dowód, że zaparłem się wiary, zdradziłem Kościół, skoro chwaliliby mnie jego śmiertelni wrogowie – zewnętrzni i wewnętrzni, którzy życzą mu jak najgorzej.
W jakich okolicznościach jest Ksiądz tak bezwzględnie atakowany, jako obrońca Kościoła i żyjącej w nim prawdy?
Trzeba przypomnieć, że coś bardzo podobnego wydarzyło się dokładnie dwa lata temu, gdy z poziomu Watykanu zaatakował mnie z podobnym zakłamaniem i nienawiścią ksiądz prałat dr Krzysztof Charamsa, czym w redakcjach „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety Wyborczej” wzbudził dla siebie ogromne uwielbienie trwające do dzisiaj. Ponieważ zrobił to pod własnym nazwiskiem, szybko można było się przekonać, jak głęboko zdegenerowanym i zdeprawowanym jest księdzem, i jak bardzo ta degeneracja jest tez wytłumaczeniem jego zachowania. Dzięki temu atakowi wiemy jeszcze lepiej kim są najwięksi wrogowie Kościoła, jego najwięksi Judasze i Kainowie, gdzie są, jakie pozycje zajmują, co robią i co planują. Autor wpisów na Twitterze i wielu jego komentatorów pozostaje anonimowych, ale są to zapewne ludzie o podobnym światopoglądzie i podobnej mentalności. Jest tu tez podobieństwo wielkiego pożytku i korzyści dla mnie oraz mojej obrony rozumu, prawdy i wartości. Nawet niektórzy moi przeciwnicy przyznają, ze ten straszny, kolejny atak „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety Wyborczej” z pomocą ks. Charamsy ogromnie wzmocnił moją pozycję, moją wiarygodność i autorytet, bo szczególnie dobitnie pokazał, jak niegodziwi są moi wrogowie i jak straszne rzeczy czynią i planują. Analogicznie jest w przypadku tego ataku przy pomocy kłamstwa na Twitterze. Moi wrogowie poniesieni furią swojej nienawiści potknęli się o własne nogi i na widoku publicznym upadli w błoto swych kłamstw i niegodziwości. To jest widoczne dla każdego, kto zachował choć odrobinę zdolności do krytycznego myślenia w tych kwestiach, a pozostałym trudno pomoc. Jeśli nawet takie głośne zdarzenie – już drugie, po księdzu Charamsie – im nie pomoże, to co jeszcze miałoby im pomóc? Na razie pozostaje tylko modlitwa w ich intencji.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/355473-nasz-wywiad-ks-oko-chcieli-mnie-skompromitowac-dac-upust-swojej-nienawisci-a-tymczasem-skompromitowali-samych-siebie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.