Period telewizyjnych decydentów trwa przeciętnie dwa lata. Zaczyna się od wyrzucenia z hukiem osobnika, który jeszcze poprzedniego dnia myślał, że będzie for ever. Potem są buńczuczne tromtadracje i mniejsza lub większa czystka. Wylatują zaufani poprzednika. Doświadczeni przeczekują na chorobowych i zaczyna się cmokanie jaki ten nowy mądry i piękny.
I tak to trwa od lat.
Wyjadacze, a jest ich jeszcze trochę, niczemu się nie dziwią. Po prostu przeczekują. Technicznie są sprawni, więc nowy szef rychło dostrzeże ich przydatność. A pobudki moralne, przekonania polityczne, etyka to przecież żarty. Gadka dla naiwnych. Marzyciele będą wprawdzie zawsze, ale „życie” szybko uczy i rozsądku- a nawet cynizmu.
Marzena Paczuska bardzo się starała. Zwolennicy PIS- u mówili: patrzcie jak korzystnie zmieniły się wiadomości, platformiści i kodziarze złorzeczyli opowiadając, że nawet nie oglądają. Paczuska to wytrawna i doświadczona telewizyjna dziennikarka. Zajmowała się tematami trudnymi - politycznymi bonzami, służbami. W czasie rewolucji byłaby komisarzem, a mianowana szefową potrafi telewizyjnych zarozumialców i pseudo gwiazdeczki wziąć za twarz i egzekwować polecenia. Władza powinna być z niej zadowolona. Ale władza u nas nie jest spójna. Szybko dzieli się na frakcje. Zaczyna się pojazdowa walka. Wiadomości to najważniejsza tuba. Każdy wyciąga po nią łapę. Paczuska pracowała dwadzieścia godzin na dobę. I choćby bacząc na pretensje opozycji można by sądzić, że bez politycznego przewrotu nikt jej nie zdejmie ze stanowiska. Ale nie! Czy to wewnętrzna intryga przebierających niecierpliwie nogami młodych wilczków (lub wilczyc), czy też ambicje bez sensu zhierarchizowanej, wielostopniowej władzy TVP- spowodowały nieoczekiwane odwołanie szefowej.
CZYTAJ DALEJ: NASZ WYWIAD. Red. Marzena Paczuska: nie da się zakłamać dorobku „Wiadomości” pod moim kierownictwem
Odwołania, zmiany kadrowe same w sobie nie są jeszcze niczym nadzwyczajnym. Liczy się jednak forma tych odwołań. Poważna instytucja o ogólnokrajowej randze nie powinna dokonywać tego po chamsku, nie respektując podstawowych praw pracownika. Szefostwo telewizyjnej agencji informacyjnej, a taki sztuczny szczebel władzy nad kierownictwem „Wiadomości” wymyślono w Telewizji Polskiej, usunęło nocą… na Twitterze naczelną swojej najważniejszej redakcji. Bezczelność i gówniarskie chamstwo zamanifestowane zostało poprzez wpis z gratulacjami nowo mianowanemu. Paczuska przeczytała ten wpis przypadkowo. Nikt nawet do niej nie zatelefonował, nie uprzedził.
Red. Marzena Paczuska nie należy bynajmniej do moich przyjaciół, ale jest wysokiej klasy profesjonalistką. Zasługuje ze wszech miar na szacunek. I ma prawo oczekiwać na interwencję w swojej sprawie i obronę ze strony Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Od wielu lat jest członkiem SDP, a nawet aktywistką z mandatem środowiskowego społecznego zaufania- wchodzi w skład Zarządu Warszawskiego Oddziału SDP.
Główna władza TVP nie może w tej sprawie usprawiedliwiać zajścia: że to nie ona, a bezpośrednia zwierzchność Paczuskiej dokonała tego skandalicznego w formie posunięcia. Panie Kurski rządzi pan firmą, czy boi się pan już podwładnych. Oczywiście losy telewizyjnych notabli są już przesądzone w chwili nominacji na stanowiska. To robota saperska. Tak było z Sokorskim, Szczepańskim, Kwiatkowskim, a nawet Wildsteinem. I nie miało znaczenia, że np. ten ostatni był nienajgorszy. Mija ok. dwóch lat, idzie walec historii i równa.
Paczuska płakać nie będzie. Pozgrzyta zębami i da sobie radę. Gorzej mieć będą dzisiejsi chwilowi i przypadkowi „decydenci”. Oni nawet dwóch lat nie doczekają.
21.08.2017
Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu sdp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/354070-paczuska-da-sobie-rade-gorzej-miec-beda-dzisiejsi-chwilowi-i-przypadkowi-decydenci