Tego nie da się wytłumaczyć. Antymidas polskich mediów, który sam nie potrafi określić swojego statusu, pokazał swoją prawdziwą twarz – twarz intryganta sugerującego najbardziej podłe rozwiązania, który skrywa się za murem układów i układzików zaprzyjaźnionego środowiska politycznego.
Bo czy bez tychże konotacji Kazimierz Sowa mógłby liczyć na tak natarczywy lans? Wątpię. Był po prostu wygodny jako osoba autoryzująca demoliberalny przekaz. Nawet jeśli sam nie sprawiał wrażenia osoby szczególnie błyskotliwej, o czym świadczy choćby brak zdolności skonstruowania logicznego ciągu słów czy wychodzące spod jego ręki posty na Facebooku.
Mam tylko nadzieję, że środowiska, które epatują hasłem „Niech księża nie mieszają się do polityki!”, będą konsekwentni. Trudno bowiem o bardziej jaskrawy przykład zaangażowania katolickiego (jakby nie było) księdza w sprawy publiczne. I to bynajmniej nie w charakterze niestrudzonego ewangelizatora.
Jak pisał Ersnt Jünger, „upadłe ołtarze są siedliskiem demonów”. Mam nadzieję, że nadszedł czas odbudowy. Dość już tych demonów niekompetencji, pozerstwa i układzików…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Tego nie da się wytłumaczyć. Antymidas polskich mediów, który sam nie potrafi określić swojego statusu, pokazał swoją prawdziwą twarz – twarz intryganta sugerującego najbardziej podłe rozwiązania, który skrywa się za murem układów i układzików zaprzyjaźnionego środowiska politycznego.
Bo czy bez tychże konotacji Kazimierz Sowa mógłby liczyć na tak natarczywy lans? Wątpię. Był po prostu wygodny jako osoba autoryzująca demoliberalny przekaz. Nawet jeśli sam nie sprawiał wrażenia osoby szczególnie błyskotliwej, o czym świadczy choćby brak zdolności skonstruowania logicznego ciągu słów czy wychodzące spod jego ręki posty na Facebooku.
Mam tylko nadzieję, że środowiska, które epatują hasłem „Niech księża nie mieszają się do polityki!”, będą konsekwentni. Trudno bowiem o bardziej jaskrawy przykład zaangażowania katolickiego (jakby nie było) księdza w sprawy publiczne. I to bynajmniej nie w charakterze niestrudzonego ewangelizatora.
Jak pisał Ersnt Jünger, „upadłe ołtarze są siedliskiem demonów”. Mam nadzieję, że nadszedł czas odbudowy. Dość już tych demonów niekompetencji, pozerstwa i układzików…
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/344007-tasmy-sowy-czyli-spektakularny-upadek-kolejnej-medialnej-wydmuszki-tylko-kto-go-wyniosl-na-piedestal?strona=2