Uważam, że artyści dali się wciągnąć w najlepszym przypadku w jakąś komedię omyłek, a w najgorszym w celową wkrętkę biznesową lub intrygę polityczną. I bynajmniej nie przez Telewizję Publiczną. Chociaż raczej należałoby powiedzieć „tragedię omyłek”, ponieważ jej epilogiem mogła być śmierć najwspanialszego festiwalu polskiej piosenki o 54-letniej tradycji. Naprawdę byłoby to niepowetowana szkoda dla naszej kultury
— mówi Maciej Stanecki portalowi Polityce.pl
Wygląda na to, że śmierć jednak nastąpiła. Prezydent Opola zerwał umowę jednostronnie. Co więcej, chlubił się tą decyzją, przerzucając winę na Telewizję Polską. Jak było naprawdę? Od miesięcy współpraca z miastem szła bardzo opornie. Prezydent Wiśniewski zajmował się festiwalem po raz pierwszy. Ciągle zgłaszał nowe warunki, nowe roszczenia, ingerował w skład artystów, niechętnie widział w amfiteatrze Jana Pietrzaka, który miał obchodzić w Opolu 50-lecie działalności. Każda uzgodniona umowa była potem na nowo kwestionowana przez prezydenta Wiśniewskiego. Do tego stopnia, że było niebezpieczeństwo wejścia w maj bez jej podpisania. Z winy prezydenta została zawarta dopiero 28 kwietnia. Potem nastąpiła nakręcana hejtem i prowokacjami fala rezygnacji artystów. Ostatecznie 22 maja prezydent Opola nie wpuścił na teren amfiteatru ekipy telewizyjnej, która zgodnie z umową, miała rozpoczynać prace przygotowawcze.
Jako argument do zerwania współpracy prezydent Wiśniewski podaje fakt niezorganizowania koncertu Maryli Rodowicz, a – zgodnie z umową – jest to wspólne zobowiązanie Miasta i TVP. Trudno sytuację losową, osobistą bohaterki jednego z koncertów, uznawać za odstąpienie od planu. Nawet gdyby karkołomnie uznać to za zaniechanie ze strony Telewizji, to powinno nastąpić formalne wezwanie do naprawienia szkody, do zapewnienia imprezy o podobnej randze. Nic takiego prezydent nie wyartykułował. Pan prezydent zerwał umowę i naraził telewizję na ogromne koszty, które w tej chwili dokładnie wyliczamy
— podkreśla wiceprezes TVP Maciej Stanecki w rozmowie z wPolityce.pl
Zła wola widoczna była także w formie komunikacji.
Prezydent komunikował się z nami przez pośredników i za pośrednictwem Facebooka. Podejmowałem wielokrotnie, na wszelkie sposoby próby kontaktu. Musiałem prosić o pośrednictwo członków zarządu Miasta, żeby zechciał z nami rozmawiać. Doszło nawet do tego, że 10 minut przed opublikowaniem oświadczenia na Facebooku, w którym proponuje odstąpienie Telewizji od organizacji festiwalu, zapewniał mnie telefonicznie, że festiwal zrobimy wspólnie – Telewizja i Miasto
— ujawnia Stanecki.
Wszystko wskazywało na to, że prezydent Opola jest niesamowicie pewny swego i za wszelką cenę dąży do pożegnania się z TVP. Deklarował gotowość do rozmów, ale niewiele za tym poszło.
Po zerwaniu umowy prezydent Wiśniewski zaproponował rozmowy z Telewizją i jednocześnie tego samego dnia, gdy do tych rozmów miało dojść, na konferencji prasowej powiedział, że żadnych mediacji z Telewizją nie podejmie. Naprawdę bardzo trudno jest brać za dobrą monetę słowa pana prezydenta. Liczę na to, że Rada Miasta zdecyduje o formule, w jakiej miasto mogłoby rozmawiać z Telewizją. Ale jesteśmy oczywiście na takie rozmowy otwarci i gotowi
— mówił nam Maciej Stanecki jeszcze dwa dni temu. Arkadiusz Wiśniewski z kolei ogłosił wczoraj kolejną mowę atakującą Telewizję Polską, twierdząc że „ze swoim pomysłem na organizację koncertu w Kielcach zamiast festiwalu w Opolu TVP przypomina „Titanica”, który pędzi na spotkanie z górą lodową”.
Tymczasem Telewizja Polska robiła wszystko, by festiwal się odbył. Jeśli nie w Opolu to w innym miejscu. Chodzi przecież nie tylko o zaangażowane środki i zaawansowane przygotowania, ale także szacunek dla artystów, zwłaszcza debiutantów. Niektórzy przygotowywali się do tego konkursu przez 2, 3 lata. Część zaciągnęła kredyty, żeby nagrać teledysk. Wszystkie te starania zostały przekreślone polityczną decyzją prezydenta Opola.
Festiwal w Opolu został postawiony w kryzysowym punkcie przez prezydenta Wiśniewskiego. To była jego decyzja, która naraża miasto i jego mieszkańców na ogromne straty. A artyści w telewizji byli, są i będą. Bardzo się z tego cieszymy i serdecznie ich zapraszamy
— podkreśla wiceprezes TVP.
Dlaczego w chwili, gdy pojawiły się problemy z rezygnacją artystów, prezydent Opola nie podjął starań o złagodzenie sytuacji? Był przecież partnerem TVP zobowiązanym jako strona umowy do wspólnej organizacji festiwalu w określonym w umowie kształcie. Dlaczego zamiast podjąć współpracę, utrudniał ją? Dlaczego stanął po jednej ze stron konfliktu i bez konsultacji, jednostronnie zerwał umowę?
54. KFPP zaplanowany na 9-11 czerwca nie odbędzie się wcale. Zamiast niego odbędzie się „Koncert Polskiej Piosenki” 11 czerwca w Kielcach, organizowany przez TVP i Miasto. Prezydent Opola planuje swój własny festiwal na jesień. W rozmowie z portalem wPolityce.pl oświadczył, że prowadzi rozmowy z kilkoma telewizjami. Jak na razie wygląda na to, że żadna nie jest zainteresowana współpracą w tym terminie. Możliwe więc, że Arkadiusz Wiśniewski skończy na transmisji internetowej, co zapowiadał na jednej z konferencji, za wzór podając powodzenie „Ucha prezesa”. Smutne to wszystko. Czy ja to gra? Jaki był cel? Kto chciał zyskać? Kto stracił? Jakie były kulisy tej walki? O tym wszystkim piszę w najbliższym numerze tygodnika „wSieci”.
WIĘCEJ: Polecamy nowe wydanie tygodnika „wSieci”. W numerze: Ujawniamy, jak chcą ukraść Opole!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Uważam, że artyści dali się wciągnąć w najlepszym przypadku w jakąś komedię omyłek, a w najgorszym w celową wkrętkę biznesową lub intrygę polityczną. I bynajmniej nie przez Telewizję Publiczną. Chociaż raczej należałoby powiedzieć „tragedię omyłek”, ponieważ jej epilogiem mogła być śmierć najwspanialszego festiwalu polskiej piosenki o 54-letniej tradycji. Naprawdę byłoby to niepowetowana szkoda dla naszej kultury
— mówi Maciej Stanecki portalowi Polityce.pl
Wygląda na to, że śmierć jednak nastąpiła. Prezydent Opola zerwał umowę jednostronnie. Co więcej, chlubił się tą decyzją, przerzucając winę na Telewizję Polską. Jak było naprawdę? Od miesięcy współpraca z miastem szła bardzo opornie. Prezydent Wiśniewski zajmował się festiwalem po raz pierwszy. Ciągle zgłaszał nowe warunki, nowe roszczenia, ingerował w skład artystów, niechętnie widział w amfiteatrze Jana Pietrzaka, który miał obchodzić w Opolu 50-lecie działalności. Każda uzgodniona umowa była potem na nowo kwestionowana przez prezydenta Wiśniewskiego. Do tego stopnia, że było niebezpieczeństwo wejścia w maj bez jej podpisania. Z winy prezydenta została zawarta dopiero 28 kwietnia. Potem nastąpiła nakręcana hejtem i prowokacjami fala rezygnacji artystów. Ostatecznie 22 maja prezydent Opola nie wpuścił na teren amfiteatru ekipy telewizyjnej, która zgodnie z umową, miała rozpoczynać prace przygotowawcze.
Jako argument do zerwania współpracy prezydent Wiśniewski podaje fakt niezorganizowania koncertu Maryli Rodowicz, a – zgodnie z umową – jest to wspólne zobowiązanie Miasta i TVP. Trudno sytuację losową, osobistą bohaterki jednego z koncertów, uznawać za odstąpienie od planu. Nawet gdyby karkołomnie uznać to za zaniechanie ze strony Telewizji, to powinno nastąpić formalne wezwanie do naprawienia szkody, do zapewnienia imprezy o podobnej randze. Nic takiego prezydent nie wyartykułował. Pan prezydent zerwał umowę i naraził telewizję na ogromne koszty, które w tej chwili dokładnie wyliczamy
— podkreśla wiceprezes TVP Maciej Stanecki w rozmowie z wPolityce.pl
Zła wola widoczna była także w formie komunikacji.
Prezydent komunikował się z nami przez pośredników i za pośrednictwem Facebooka. Podejmowałem wielokrotnie, na wszelkie sposoby próby kontaktu. Musiałem prosić o pośrednictwo członków zarządu Miasta, żeby zechciał z nami rozmawiać. Doszło nawet do tego, że 10 minut przed opublikowaniem oświadczenia na Facebooku, w którym proponuje odstąpienie Telewizji od organizacji festiwalu, zapewniał mnie telefonicznie, że festiwal zrobimy wspólnie – Telewizja i Miasto
— ujawnia Stanecki.
Wszystko wskazywało na to, że prezydent Opola jest niesamowicie pewny swego i za wszelką cenę dąży do pożegnania się z TVP. Deklarował gotowość do rozmów, ale niewiele za tym poszło.
Po zerwaniu umowy prezydent Wiśniewski zaproponował rozmowy z Telewizją i jednocześnie tego samego dnia, gdy do tych rozmów miało dojść, na konferencji prasowej powiedział, że żadnych mediacji z Telewizją nie podejmie. Naprawdę bardzo trudno jest brać za dobrą monetę słowa pana prezydenta. Liczę na to, że Rada Miasta zdecyduje o formule, w jakiej miasto mogłoby rozmawiać z Telewizją. Ale jesteśmy oczywiście na takie rozmowy otwarci i gotowi
— mówił nam Maciej Stanecki jeszcze dwa dni temu. Arkadiusz Wiśniewski z kolei ogłosił wczoraj kolejną mowę atakującą Telewizję Polską, twierdząc że „ze swoim pomysłem na organizację koncertu w Kielcach zamiast festiwalu w Opolu TVP przypomina „Titanica”, który pędzi na spotkanie z górą lodową”.
Tymczasem Telewizja Polska robiła wszystko, by festiwal się odbył. Jeśli nie w Opolu to w innym miejscu. Chodzi przecież nie tylko o zaangażowane środki i zaawansowane przygotowania, ale także szacunek dla artystów, zwłaszcza debiutantów. Niektórzy przygotowywali się do tego konkursu przez 2, 3 lata. Część zaciągnęła kredyty, żeby nagrać teledysk. Wszystkie te starania zostały przekreślone polityczną decyzją prezydenta Opola.
Festiwal w Opolu został postawiony w kryzysowym punkcie przez prezydenta Wiśniewskiego. To była jego decyzja, która naraża miasto i jego mieszkańców na ogromne straty. A artyści w telewizji byli, są i będą. Bardzo się z tego cieszymy i serdecznie ich zapraszamy
— podkreśla wiceprezes TVP.
Dlaczego w chwili, gdy pojawiły się problemy z rezygnacją artystów, prezydent Opola nie podjął starań o złagodzenie sytuacji? Był przecież partnerem TVP zobowiązanym jako strona umowy do wspólnej organizacji festiwalu w określonym w umowie kształcie. Dlaczego zamiast podjąć współpracę, utrudniał ją? Dlaczego stanął po jednej ze stron konfliktu i bez konsultacji, jednostronnie zerwał umowę?
54. KFPP zaplanowany na 9-11 czerwca nie odbędzie się wcale. Zamiast niego odbędzie się „Koncert Polskiej Piosenki” 11 czerwca w Kielcach, organizowany przez TVP i Miasto. Prezydent Opola planuje swój własny festiwal na jesień. W rozmowie z portalem wPolityce.pl oświadczył, że prowadzi rozmowy z kilkoma telewizjami. Jak na razie wygląda na to, że żadna nie jest zainteresowana współpracą w tym terminie. Możliwe więc, że Arkadiusz Wiśniewski skończy na transmisji internetowej, co zapowiadał na jednej z konferencji, za wzór podając powodzenie „Ucha prezesa”. Smutne to wszystko. Czy ja to gra? Jaki był cel? Kto chciał zyskać? Kto stracił? Jakie były kulisy tej walki? O tym wszystkim piszę w najbliższym numerze tygodnika „wSieci”.
WIĘCEJ: Polecamy nowe wydanie tygodnika „wSieci”. W numerze: Ujawniamy, jak chcą ukraść Opole!
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/341712-tylko-u-nas-wiceprezes-tvp-festiwal-w-opolu-zostal-postawiony-w-kryzysowym-punkcie-przez-prezydenta-wisniewskiego-jak-wygladala-wspolpraca?strona=2