Nie należę do mafii, nie należę do sekty
– śpiewa Kazik Staszewski.
I to właśnie brak przynależności do jednego z plemion tej obmierzłej polsko-polskiej wojenki sprawia, że słowa Blumsztajna mogą wywołać wymioty. Facet zaangażowany w ostry spór ideologiczny, medialny i polityczny, którego stawką są wpływy i pieniądze, stroi się w piórka niezależnego obserwatora.
Jak widać, nie ma takiej granicy żenady, której nie przekroczyłyby wyliniałe salonowe lwy. Choć akurat nie wiem, czy słowo „lew” jest w tym przypadku adekwatne.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie należę do mafii, nie należę do sekty
– śpiewa Kazik Staszewski.
I to właśnie brak przynależności do jednego z plemion tej obmierzłej polsko-polskiej wojenki sprawia, że słowa Blumsztajna mogą wywołać wymioty. Facet zaangażowany w ostry spór ideologiczny, medialny i polityczny, którego stawką są wpływy i pieniądze, stroi się w piórka niezależnego obserwatora.
Jak widać, nie ma takiej granicy żenady, której nie przekroczyłyby wyliniałe salonowe lwy. Choć akurat nie wiem, czy słowo „lew” jest w tym przypadku adekwatne.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/341053-seweryn-blumsztajn-w-szwecji-czyli-festiwal-obwoznej-hipokryzji-wyblaklej-gwiazdy-gazety-wyborczej?strona=2