Z satysfakcją odnotujmy wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego dotyczące planowanych zmian na rynku mediów wPolsce. Od grudnia 2016 r. działa komisja ekspercka złożona z przedstawicieli MKiDN, KRRiT oraz UOKiK (mam nadzieję, że obecny urząd wniczym nie przypomina tego z czasów Amber Gold).
Po szokującym liście szefa Ringier Axel Springer do dziennikarzy zatrudnionych w niemieckich mediach w Polsce zapowiedziano przyśpieszenie tych prac, tak aby projekt zmian był gotowy do połowy roku. Zdaniem wiceministra Jarosława Sellina będzie to projekt nawiązujący do rozwiązań francuskich lub niemieckich, które stawiają tamę zbyt silnej koncentracji mediów w rękach jednego podmiotu i bronią krajowego rynku przed dominacją zagranicznego kapitału wmediach. O nic więcej nam nie chodzi. W relacjach z Niemcami oczekujemy jedynie symetrii, zresztą nie tylko na tym polu. Przy okazji – trzeba to sobie otwarcie powiedzieć – sami jesteśmy odpowiedzialni za to, że rynek prasy w Polsce został zdominowany przez Niemców. Oni po prostu skorzystali z okazji, przejęli media za bezcen, a odpowiedzialni za likwidowanie komunistycznego koncernu RSW „Prasa Książka Ruch” Polacy, w tym członek komisji likwidacyjnej Donald Tusk, zadowolili się poklepaniem po plecach czy może jakimś sponsorowanym wyjazdem do Niemiec.
Nigdy nie zapomnę upokarzającego widoku moich rodaków po otwarciu granicy z Berlinem Zachodnim w 1990 r. Tych tysięcy autokarów z ludźmi chcącymi kupić bez cła jakiś elektroniczny sprzęt w Berlinie, szczególnie tych zbierających w rowach puszki po zagranicznym piwie, bo kolorowe, bo mogły posłużyć dzieciom za pojemniki na ołówki. Piszę to z wielką przykrością, ale tak było, ito my jesteśmy winni niemieckiej ekspansji gospodarczej w Polsce. Do dziś zresztą chwalimy się „polskim” eksportem, a jest to głównie eksport zagranicznych firm produkujących wnaszym kraju.
Po mojej wypowiedzi dla portalu wPolityce.pl pojawiły się krytyczne głosy, gdyż szansy udziału wtzw. repolonizacji mediów czy dekoncentracji kapitału zagranicznego upatruję także w samorządach. Podtrzymuję zdanie. To one mogłyby przejmować tę część kapitału, którą zachodni inwestor, w ramach wprowadzonych ustawą zmian, będzie musiał udostępnić polskiemu nabywcy. To tylko jedna zmożliwości, w miarę realna po wyborach samorządowych, gdy do głosu dojdą ludzie rozumiejący polską rację stanu. Nie tacy jak obecna opozycja, która wręcz dziękuje Niemcom za wolność mediów w Polsce. Wbrew pozorom samorządy, choć zadłużone, dysponują kapitałem, który mógłby lepiej służyć społeczeństwu niż obowiązkowa w każdym mieście fontanna na rynku.
Z szansy zainwestowania w narodowe media mogą też skorzystać spółki skarbu państwa. Zamiast inwestować za granicą, mogą tą drogą szukać kapitału w Polsce. Nie bez perspektyw jest również polski prywatny kapitał, który po 30 latach, niekiedy także „gastarbeiterskich” doświadczeń, jest coraz bardziej samodzielny finansowo. Chodzi mi o takie możliwości inwestowania w media, jakie stworzyli u siebie Niemcy. Nie jest tam niczym nowym, że lekarz, notariusz, inżynier może zainwestować w lokalną prasę, stację radiową czy telewizyjną, stając się jej współwłaścicielem, aby po pewnym czasie rozwoju firmy móc otrzymywać dywidendę większą niż lokata bankowa.
Inwestując w media, zarówno polski kapitał spółek skarbu państwa, jak i drobny kapitał prywatny zyskuje medium zdolne służyć mu reklamą, której koszt nie należy do niskich. Otwiera się też szansa budowy własnych agencji reklamowych, tzw. domów medialnych, zdominowanych przez zagraniczny kapitał i ściśle powiązanych z zagranicznymi firmami wPolsce. Wreszcie musi się zmienić polityka finansowania mediów przez drugi filar OFE. Nie muszą finansować zagranicznych mediów, jeśli pojawią się polskie. Polski pracownik czy emeryt opłacający ZUS będzie miał świadomość, że wspiera narodowe media, anie – jak dotąd – obce nam duchem, nawet gdy mówią ipiszą po polsku. Dlatego szczególna rola w pozyskiwaniu kapitału powinna przypaść polskiej giełdzie. Gdy znajdą się na niej spółki medialne zpolskim kapitałem, będzie musiała się zmienić także polityka OFE.
Zarysowałem jedynie perspektywy rozwoju polskich mediów możliwe do zrealizowania po przeprowadzeniu dekoncentracji mediów. Jak zwał, tak zwał, jest to jednak droga do repolonizacji mediów utraconych przez Polskę po okrągłym stole i tzw. transformacji systemu.
Tekst opublikowany w tygodniku wSieci Nr 13 (226) 2017
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/334013-naprawiamy-bledy-przeszlosci-w-relacjach-z-niemcami-oczekujemy-jedynie-symetrii-zreszta-nie-tylko-na-polu-medialnym
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.