Petr Prior - niemiecki nadzorca gazety „Fakt”, który między wakacjami 2014 roku a wiosną 2016 kontrolował działania redakcji „Faktu”, pracuje w niewielkiej mieścinie pod Hamburgiem. W pawilonie nie większym od osiedlowego sklepiku, szefuje drużynie piłkarek ręcznych. Ciężko uwierzyć, że to tam urzęduje człowiek do zadań specjalnych niemiecko-szwajcarskiego koncernu Ringier Axel Springer, wydającego w Polsce antyrządowego „Newsweeka” i „Fakt”.

Dziś tygodnik „wSieci” ujawnił prawdziwą rolę Petera Priora, który przez niemal dwa lata faktycznie tworzył linię programową i polityczną dziennika „Fakt”. Nowy naczelny „Faktu”, Robert Feluś, dostał niemieckiego nadzorcę, czyli Priora, który miał „doradzać” polskiemu zespołowi gazety. Niemiec, przedstawiany jako doradca gazety, pełnił w niej kluczową rolę. Brał udział w redakcyjnych kolegiach, podczas których pouczał dziennikarzy, co i jak mają pisać. Zwłaszcza na tematy polityczne. Z informacji jednego z dziennikarzy faktu wynika, że strofował ich i na nich pokrzykiwał.

CZYTAJ TAKŻE: „wSieci” ujawnia, jak nadzorca z Niemiec redagował polskie gazety! W nowym numerze również wywiad z premier Szydło

Portal wPolityce.pl zdobył zdjęcia siedziby klubu sportowego, w którym w przerwach na zleceniach RAS, spędza czas Petrer Prior. Na witrynie sklepiku ze sportowymi gadżetami w Buxtehude pod Hamburgiem wiszą artykuły z lokalnych gazet ze zdjęciami Petera Priora. Opowiada w nich o sukcesach drużyny piłkarek ręcznych, którą kieruje i w której grają jego córki. Chwali się planami budowy hali sportowej w swoim miasteczku.

Nie ma ani słowa o tym, że wydawał polecenia szefom największych gazet w Europie Środkowo-Wschodniej. I że w Polsce stawał przed nim na baczność redaktor naczelny „Faktu”. Człowiek zagadka do zadań specjalnych nadal pozostaje w cieniu. Pojawi się zapewne niedługo na innym froncie, by jako „niezależny konsultant” dbać o poprawność linii redakcji należących do Ringier Axel Springer.

WB