Wracamy znów na stronę 3, a tam wybite tłustym drukiem „Organizacje pozarządowe znalazły się pod lupą… rządu”. Artykuł jest poświęcony projektowi utworzenia przez rząd Narodowego Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego. Ilustracja tekstu to zdjęcie Jurka Owsiaka i wypowiedz tego autorytetu ze to pomysł oczywiście bezsensowny. W środku artykułu wyboldowany taki cytat:
Proszę sobie wyobrazić, że w gminach nie byłoby zajęć sportowych dla uczniów.
Tak mówi w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska-Press Monika Chrzanowicz, ekspertka stowarzyszenia Klon/Jawor. Agencja Polska-Press jest filią Verlagsgruppe Passau. I znowu czas przyszły, znowu podanie jakieś informacji, która ma uchodzić za fakt, choć faktem nie jest.
Piątkowe wydanie Głosu Wielkopolskiego (piątek 25. Listopada). Na pierwszej tytułowej stronie sensacyjny tytuł: „Najbardziej wpływowe małżeństwo z Poznania”. Chodzi o Julię Przyłębską, sędziego TK i prof. Andrzeja Przyłębskiego, ambasadora w Niemczech. Tłustym drukiem wybite:
Prawo i Sprawiedliwość na nich postawiło, ale znajomi dystansują się, bo stoją po drugiej stronie barykady.
Sugestia jest czytelna. Ponieważ postawiło na nich Prawo i Sprawiedliwość, znajomi, nie podana jest liczba, stąd możemy mniemać, że wszyscy, dystansują się. Ale na chłopski rozum, jeżeli wszyscy znajomi się odwrócili, to o jakich wpływach możemy w ogóle mówić, w przypadku „najbardziej wpływowego małżeństwa z Poznania”? Przez kogo ma te wpływy realizować, „wpływowe małżeństwo”, jeśli stracili wszystkich znajomych, jak donosi „Głos” na pierwszej stronie?
Zabawne jest to, że przez lata „Głos Wielkopolski” urządzał plebiscyt na najbardziej wpływowego Wielkopolanina. W ten sposób bardziej lub mniej świadomie utrwalał sitwiarską mentalność, bo co to znaczy był wpływowym? Redaktorzy nie widzieli w tym nic zdrożnego, co także ujawniało ich sitwiarską mentalność. Rozumiem plebiscyty na pięknych, bogatych, szlachetnych etc. Ale na wpływowych? I teraz używają tego sformułowania jako czegoś negatywnego, w przypadku osób, które sympatyzują z PiS-em. Morał z tego prosty płynie. Przyłębscy mogliby być rzeczywiście wpływowi, gdyby nie sympatyzowali z PiS-em. Bo jeszcze kilka lat temu wygranie plebiscytu na najbardziej wpływowego Wielkopolanina było wielkim środowiskowym sukcesem. A obszerny tekst o Przyłębskich w środku gazety przypomina metodą ten o Małgorzacie Wasserman. Nie o prawdę w nich chodzi. „Czarna piana gazet”, ta piękna i złowieszcza fraza Herberta nie straciła aktualności, mimo, że komuny już nie ma.
Co, jak się wydaje, jest powodem powstania tekstu o „najbardziej wpływowym małżeństwie Poznania”
Ta uwaga redaktorów „Głosu” zbiegła się w czasie z początkiem misji ambasadora w Berlinie i ze staraniami o udostępnienie niemieckiej publiczności filmu Smoleńsk, a także z walką sędzi Julii Przyłębskiej, wraz z innymi sędziami, mającymi poczucie wagi prawa, z samowolą Prezesa TK Rzeplińskiego. Przyłębska przedstawiona jest tak, jakby sama dokonywała „zamachu” na „święty TK”. Co do filmu Smoleńsk, jak dotąd projekcja okazała się niemożliwa w Berlinie, w stolicy europejskiej wolności. Ten fakt, bardzo niepokojący, bo ujawnia zagrożenie dla wolności słowa, przekonań, opinii, nie zainteresował redakcji „Głosu Wielkopolskiego”. A przecież do Berlina z Poznania nie jest daleko.
Ale czy mógł zainteresować redakcję i dziennikarzy pracujących w Verlagsgruppe Passau? „Głos Wielkopolski” krytyczny wobec patologicznych zjawisk w Niemczech? Proszę nie żartować, bo to kiepski żart!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wracamy znów na stronę 3, a tam wybite tłustym drukiem „Organizacje pozarządowe znalazły się pod lupą… rządu”. Artykuł jest poświęcony projektowi utworzenia przez rząd Narodowego Centrum Społeczeństwa Obywatelskiego. Ilustracja tekstu to zdjęcie Jurka Owsiaka i wypowiedz tego autorytetu ze to pomysł oczywiście bezsensowny. W środku artykułu wyboldowany taki cytat:
Proszę sobie wyobrazić, że w gminach nie byłoby zajęć sportowych dla uczniów.
Tak mówi w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska-Press Monika Chrzanowicz, ekspertka stowarzyszenia Klon/Jawor. Agencja Polska-Press jest filią Verlagsgruppe Passau. I znowu czas przyszły, znowu podanie jakieś informacji, która ma uchodzić za fakt, choć faktem nie jest.
Piątkowe wydanie Głosu Wielkopolskiego (piątek 25. Listopada). Na pierwszej tytułowej stronie sensacyjny tytuł: „Najbardziej wpływowe małżeństwo z Poznania”. Chodzi o Julię Przyłębską, sędziego TK i prof. Andrzeja Przyłębskiego, ambasadora w Niemczech. Tłustym drukiem wybite:
Prawo i Sprawiedliwość na nich postawiło, ale znajomi dystansują się, bo stoją po drugiej stronie barykady.
Sugestia jest czytelna. Ponieważ postawiło na nich Prawo i Sprawiedliwość, znajomi, nie podana jest liczba, stąd możemy mniemać, że wszyscy, dystansują się. Ale na chłopski rozum, jeżeli wszyscy znajomi się odwrócili, to o jakich wpływach możemy w ogóle mówić, w przypadku „najbardziej wpływowego małżeństwa z Poznania”? Przez kogo ma te wpływy realizować, „wpływowe małżeństwo”, jeśli stracili wszystkich znajomych, jak donosi „Głos” na pierwszej stronie?
Zabawne jest to, że przez lata „Głos Wielkopolski” urządzał plebiscyt na najbardziej wpływowego Wielkopolanina. W ten sposób bardziej lub mniej świadomie utrwalał sitwiarską mentalność, bo co to znaczy był wpływowym? Redaktorzy nie widzieli w tym nic zdrożnego, co także ujawniało ich sitwiarską mentalność. Rozumiem plebiscyty na pięknych, bogatych, szlachetnych etc. Ale na wpływowych? I teraz używają tego sformułowania jako czegoś negatywnego, w przypadku osób, które sympatyzują z PiS-em. Morał z tego prosty płynie. Przyłębscy mogliby być rzeczywiście wpływowi, gdyby nie sympatyzowali z PiS-em. Bo jeszcze kilka lat temu wygranie plebiscytu na najbardziej wpływowego Wielkopolanina było wielkim środowiskowym sukcesem. A obszerny tekst o Przyłębskich w środku gazety przypomina metodą ten o Małgorzacie Wasserman. Nie o prawdę w nich chodzi. „Czarna piana gazet”, ta piękna i złowieszcza fraza Herberta nie straciła aktualności, mimo, że komuny już nie ma.
Co, jak się wydaje, jest powodem powstania tekstu o „najbardziej wpływowym małżeństwie Poznania”
Ta uwaga redaktorów „Głosu” zbiegła się w czasie z początkiem misji ambasadora w Berlinie i ze staraniami o udostępnienie niemieckiej publiczności filmu Smoleńsk, a także z walką sędzi Julii Przyłębskiej, wraz z innymi sędziami, mającymi poczucie wagi prawa, z samowolą Prezesa TK Rzeplińskiego. Przyłębska przedstawiona jest tak, jakby sama dokonywała „zamachu” na „święty TK”. Co do filmu Smoleńsk, jak dotąd projekcja okazała się niemożliwa w Berlinie, w stolicy europejskiej wolności. Ten fakt, bardzo niepokojący, bo ujawnia zagrożenie dla wolności słowa, przekonań, opinii, nie zainteresował redakcji „Głosu Wielkopolskiego”. A przecież do Berlina z Poznania nie jest daleko.
Ale czy mógł zainteresować redakcję i dziennikarzy pracujących w Verlagsgruppe Passau? „Głos Wielkopolski” krytyczny wobec patologicznych zjawisk w Niemczech? Proszę nie żartować, bo to kiepski żart!
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/317096-czarna-piana-gazet-ta-piekna-i-zlowieszcza-fraza-herberta-nie-stracila-aktualnosci-mimo-ze-komuny-juz-nie-ma?strona=2