Hamletowski dylemat w wydaniu krajowym sprowadza się do sfery – „w łapę”, a także do spraw cielesnych w różnorakim znaczeniu, ucieczki (dać nogę), albo odwrotnie w mordę.
Często też dajemy się wystrychnąć na dudka, np. przez Szwajcarów pozbawieni opieki państwa i ekonomistów wykształconych na Brusie. Dajemy wolną rękę np. naczelnemu redaktorowi nas zatrudniającemu, a on nie potrafi pozyskać środków, więc nam nie płaci.
Dajemy „słowo honoru” bo to nic nie kosztuje - tak jak Zagłoba rozdawał Inflanty … bo ich nie miał.
Dajemy „coś” na pierwszą stronę gazety, by przyciągnąć uwagę czytelnika, albo ulec kaprysowi sponsora. Bardzo regionalna ale prywatna (na szczęście) „Moja gazeta” z Żar jest za darmo, choć ma kilkadziesiąt stron. Odważni redaktorzy walą tam w miejscowe władze bezpardonowo i być może skutecznie. Ale takich redaktorów mało. Zresztą większość w terenie jest na obcym żołdzie. W Warszawie też wychodzą darmowe gazetki tylko, że mają po kilka stron zaledwie. Gdy się je czyta, nasuwa się nieodparcie podejrzenie, że kierują nimi tchórze.
„DAJ PAN SPOKÓJ” z tym narzekaniem – niech w tym felietonie choć raz będzie miło i przyjemnie. Dobrze, jak w rodzinnym grobie? Niestety nie mogę, bo przyjemnie to już było. Na przykład Pilisowi, Wróblewskiemu, Surmaczowi. Im podziękowano, choć się na pewno bardzo starali. Było jak było a jak zwykle nowo mianowani myślą, że chwycili Pana Boga za nogi. Zaczynają z energia ale potem zwykle są grzeczni i usłużni. Po prostu dlatego, by być dłużej. Najczęściej nic z tego nie wychodzi. Po pewnym czasie decydent orientuje się, że jednak dziennikarska usługowość to za mało. Dziękuję więc wiernemu i miernemu – bye, bye. Bo jednak opłaci się być sprawiedliwym i nawet ryzykantem. Owszem, jak uczy życie i potwierdza to przykład wyżej wymienionych redaktorów – robotę stracić można, ale za to zyskuje się ludzki szacunek.
„NIE DA CI OJCIEC NIE DA CI MATKA …” Owszem sąsiadki mogą być przydatne, a nawet potrafią uszczęśliwiać. Ale gdybym miał wybierać miedzy Merkel a Putinem wybór byłby trudny. To samo jest na rodzinnym gruncie. Zacząć prace w mediach pod wodzą politruka to też nie radocha. Fajny jest ten zawód dziennikarski, a jednak większość na nim się zawodzi. Pytam studentów czwartego roku dziennikarstwa na UW jak jest? – Żałuję, że wybrałam te studia – mówi bardzo ładna brunetka. Uczą nas faceci, którzy nic nigdy ważnego nie napisali, ani zrobili. Redaktorzy – profesorowie bez dorobku – jeśli nie liczyć prac przepisanych w kawałkach ze źródeł obcojęzycznych. Ryzykanci zżynają z amerykańskich autorów. Na szczęście na ogół to się wydaje, bo angielski już prawie wszyscy znają. Zżynajcie plagiatorzy z chińskich źródeł - mało kto potrafi odczytać te literki.
Daj ać ja pobruszę, a ty poczywaj
— rzekł kiedyś nasz praszczur do żony. I to jest pierwsze zapisane po Polsku zdanie jakie znamy. Byli więc Słowianie ludźmi uprzejmymi.
A teraz babo pracuj, hoduj dzieci i jeszcze pozamiataj. A ja sobie walnę „Żubra” albo i dwa. Nie chcesz to wyjadę do Anglii.
W TVP dać mają transmisję bezpośrednią z przebiegu konkursu na prezesa. Zawsze tak obiecywano i nigdy nie dotrzymywano. Zobaczymy jak teraz będzie. Ostatnio usadzono dziennikarzy w innej salce niż odpytywano kandydatów i jeszcze do tego pokazywano im tylko to, co zdaniem jurorów nadawało się do pokazywania. Zastosowano paranoiczną cenzurę i widzimisię widzimisia. Naiwniacy siedzieli i słuchali tego wyboru. Cenzorzy z telewizji cofnęli się o lata świetlne. Opowiadali bzdury, iż część tych informacji to była tajemnica handlowa. A przecież wiadomo, że nikt nie wie ile naprawdę marnuje telewizja publiczna pieniędzy. Tak było i tak jest nadal. Wystarczy zobaczyć co się dzieje z programami udającymi konkursy telewizyjne.
Chłopaki, dajcie sobie spokój z konkursem na prezesa, jeśli ma to być taka lipa jak poprzednio. A wy dziennikarze, którzy zgłaszacie się do obsługi medialnej, nie dajcie sobie odebrać przy wejściu (a tak było poprzednio) ani aparatów fotograficznych ani telefonów komórkowych – bo to rozbój w biały dzień. I kaprys kilku kolesiów, którzy myślą, że zainstalowali się tu na długo. Daj nam Panie Boże dużo zdrowia, żebyśmy jakoś te wszystkie „podarunki” wytrzymali.
Felietony Autora są publikowane na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/307700-dac-czy-nie-dac-oto-jest-pytanie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.