1 Sierpnia i 10 kwietnia to daty ściśle ze sobą splecione. To po prostu podjęty testament. Też okupiony krwią

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Im więcej czasu od wyborów, tym bardziej „Gazeta Wyborcza” eksponuje wątki patriotyczne. Kreując KOD odbraziła się na biało-czerwone flagi, które wcześniej jej ideowi wychowankowie wkładali w psie kupy. Odłożyła na bok płynące do niedawna szeroką rzeką pochwały „zaborców-modernizatorów” czy jawne wsparcie dla zjadliwie niechętnych Polsce separatystów. Teraz ujmuje się za powstańcami warszawskimi. Żarliwie.

Powstańców atakować ma oczywiście Antoni Macierewicz. Według dzisiejszej „GW” - „Macierewicz wygrał z powstańcami”, którzy rzekomo przez kilka tygodni byli „ignorowani, obrażani i traktowani w sposób instrumentalny”.

Skoro kontrowersyjna dla niektórych próba upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej przy okazji rocznicy Powstania jest aż taką zbrodnią, to jak nazwać to, co „Wyborcza” zrobiła np. przy okazji 50. rocznicy Powstania, gdy próbowała obsadzić bohaterów w roli morderców Żydów? To był prawdziwy wskaźnik intencji tego środowiska. Taktycznie przestrzelony, ale prawdziwy.

Wiemy, że to tamta „Wyborcza” była prawdziwa. Ta dzisiejsza, pochylona z troską i nad Powstańcami, a czasem i nad Wyklętymi, to jedynie efekt politycznego konformizmu. Przekonania, że z niektórymi prądami duchowymi nie sposób wygrać w krótkim okresie, więc trzeba się dostosować, a jeśli to możliwe - przejąć.

Ale i my, i „Wyborcza” wiemy, że prawdziwa pasja tych ludzi to raczej duchowe rozterki KPP-owców niż tragiczne losy powstańców.

Rozumiem postawę związków powstańców, które - mocno w tę stronę popychane przez władze Warszawy - niechętne patrzą na próby łączenia Powstania ze Smoleńskiem. Próby żerowania na tym naturalnym rocznicowym konserwatyzmie przez środowisko gazety Sorosa to obrzydliwość. Nie mam wątpliwości, że gdyby „Wyborcza” wygrała bój o duszę Polski, Powstanie stałoby się chłopcem do bicia i opluwania. Bo zbyt niebezpieczna to tradycja, zbyt zaraźliwa, zwłaszcza dla młodzieży.

Nawet jeśli obóz niepodległościowy popełnia błędy w sprawie narodowych rocznic, to „Wyborcza” nie ma moralnego prawa do odzywania się w tej sprawie.

Jednocześnie nie mam też wątpliwości: Powstanie łączy się ze Smoleńskiem. Nie tylko z racji wielkiej, dziejowej roli Lecha Kaczyńskiego w przywracaniu pamięci i godności tradycji 1944 roku. Także dlatego, że Powstańcy walczyli o niepodległe, dumne, silne i oparte na chrześcijańskim dziedzictwie państwo polskie. Czyli o takie, jakie budowali ci, którzy zginęli 10 kwietnia 2010 roku, na pewno większość z nich.

1 Sierpnia i 10 kwietnia to daty ściśle ze sobą splecione. To po prostu podjęty testament. Też okupiony krwią.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych