Czy Janina Paradowska to postać z Żeromskiego? Jeśli to taka, którą ten pisarz zawsze zwalczał

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Po 1989 roku wykreowano ją szybko na wielki autorytet w dziedzinie dziennikarstwa politycznego. Przecież w PRL nikt, także ona, takiego dziennikarstwa w prasie oficjalnej nie uprawiał. Nikt nie zaglądał za kulisy.

Wyróżniała się za to wtedy taktyczną zręcznością. W roku 1990 poparła Lecha Wałęsę – to dlatego jeszcze w półtora roku później Jan Olszewski gotów był ją zrobić rzeczniczką swojego antykomunistycznego rządu.

Skąd ten akces – przejściowy - peerelowskiej dziennikarki do antykomunistycznej prawicy? Wojowała z Kazimierzem Wóycickim i Tomaszem Wołkiem, którzy dostali „Życie Warszawy” od rządu Mazowieckiego. Ona liczyła, że dzięki taranowi wałęsowskiego „przyspieszenia” odbierze im tę gazetę. Miała ją dostać postkomunistyczna spółdzielnia dziennikarska. Zarazem Paradowska nigdy nie wierzyła w antykomunizm Wałęsy. Świadczy to o jej przenikliwości. Ale to przenikliwość cynicznego gracza.

Przegrała tę rozgrywkę, ale dzięki temu osiadła w „Polityce” będącej uosobieniem dawnego mainstreamu. Obstawiała to KLD, to SLD, to wreszcie PO, ale zawsze była po stronie tych co posiadali Polskę. Jej rolą było ogłaszanie, że nie ma żadnych afer, a przestrogi, że w Polsce cokolwiek dzieje się źle, to zawracanie głowy. Na tym polegał ten jej „kostyczny dowcip”.

Zarazem potępiając prawicę za „insynuacje” i „nagonki”, kiedy trzeba sama sięgała sprawnie po ten oręż. Biorąc np., udział w zaszczuwaniu Janusza Kurtyki za rzekomy udział w dzikiej lustracji Andrzeja Przewoźnika. Twierdziła tak kompletnie wbrew faktom.

Szczytowym wykwitem jej „kostycznego dowcipu” był uciecha z powodu żartu Janusza Palikota, że widział na peronie we Włoszczowej zabitego w Smoleńsku Przemysława Gosiewskiego.Dowcipkowała tak kobieta, która sama straciła niedługo wcześniej drugiego męża. Czy jest postacią z Żeromskiego osoba chwalona za niezależność przez… Jana Kulczyka? Śmiem wątpić. A czy była rasową inteligentką? Bez wątpienia spotykałem ją na najnowszych premierach w teatrach, słynęła z muzycznych zainteresowań. Ale jej zażyłość z Palikotem każe mi zakwestionować także i to twierdzenie Donalda Tuska.

Symbolizowała III RP, ale i w gronie jej zwolenników była ekstremistką. Wychwalaną za aprioryczne oceny: zawsze peany na rzecz swoich i zawsze inwektywy wobec nie swoich. W tej sytuacji już tylko śmiesznostką były wyjątkowo infantylne podwójne standardy. Potrafiła publicznie narzekać, że młodzi dziennikarze (a prawie wszyscy byli wobec niej młodzi) za bardzo przyjaźnią się z prawicowymi politykami, po czym następnego dnia pędzić w Sejmie do drugorzędnego polityka Platformy z okrzykiem: Czarek, zaczekaj. I robiła to w czasach, kiedy kalizm nie był tak powszechny jak dziś.

Po co to robiła? Bo mogła. Chwaliła się, że nie czyta prawicowych mediów. Jak mogła w takiej sytuacji opisywać kompetentnie świat prawicy? Dalibóg nie wiem. Jej absolutny brak ciekawości świata innego niż własny, to także mało inteligencka cecha.

Możliwe, że kogoś tam lubiła, komuś pomagała, dla kogoś była miła. Dla mnie będzie synonimem pychy środowiska, którego wpływy bardzo ostatnio zmalały. Była pracowita, to prawda. Ale na pewno, nie postać z Żeromskiego, w każdym razie nie ta pozytywna.

« poprzednia strona
12

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.