”Pan, Panie Prezesie dał liczne dowody kompletnego niezrozumienia roli dziennikarzy w systemie demokratycznym i całkowitego lekceważenia prawa, obligującego w sposób szczególny instytucję, którą przyszło Panu kierować. Uważamy, że funkcja prezesa telewizji publicznej zdecydowanie przerosła Pana możliwości. (…) Konstatujemy to z najwyższym zażenowaniem, tym bardziej, że jest Pan jedynym prezesem publicznej stacji w Europie, przeciwko któremu pracownicy musieli wystąpić na drogę sądową, by ocalić własność i dobro publiczne, by nie dopuścić do jego degradacji”.
— to fragment listu niesfornych tele-załogantów do Juliusza Brauna. Niełatwo było, oj, niełatwo! Na szczęście nie wpadło im do głów wysłanie kopii tego listy do Brukseli, z prośbą o interwencję europarlamentu…
„W ćwierć wieku po odzyskaniu swobód demokratycznych w Polsce, przychodzi nam bronić wolności słowa i elementarnych praw konstytucyjnych przed skutkami działań cynicznych biznesowo politycznych graczy!”
— pisali buntownicy w TVP, wyzywając Brauna od „wielkich destruktorów mediów publicznych”. I na koniec jeszcze to:
„Nie będziemy ciąć obrazków z rzeczywistości zgodnie z interesem władz telewizji, czy interesem jakiejkolwiek innej władzy. Nie pozwolimy, by za Pana przyczyną obywatele znów mieli uzasadnione poczucie, że telewizja kłamie”.
Niestety, tego gospodarz „Minęła dwudziesta” nie przytoczył w rozmowie z nadzorcą Dworakiem, pomstującym nad obecnym stanem Telewizji Polskiej, a wychwalającym jej funkcjonowanie za jego i Brauna kuratelą nad „publiczną”. Nie było też mowy np. o wstrzymaniu emisji programu „Jan Pospieszalski: bliżej”, gdy ten zaprosił do dyskusji znanego przecież wichrzyciela, redaktora naczelnego tygodnika „wSieci” Jacka Karnowskiego. Jak otwarcie twierdzili wówczas zarządcy TVP, od tego są, aby kontrolować dobór tematów i gości.
Przykładami tej „kontroli” i odpowiedniego doboru można sypać jak z rękawa. Dla czystości i przejrzystości TVP, ma się rozumieć. A tu taka niewdzięczność! Braun już poszedł w odstawkę, Dworak pójdzie wkrótce. W tej nowej, „rządowej” telewizji nie ma dla nich miejsca. No, zgrozą wieje! Teraz nie pozostaje im nic innego, jak tylko włączyć się do demonstracji Komitetu Obrony Demokracji. Sprawdzony i zahartowany w boju specjalista od odpowiedniego kształtowania opinii publicznej Tomasz Lis już tam jest. „Rządowej” na pohybel! Jeszcze przewodniczący Dworak ma już materiał, który może odczytać z trybuny na jednej z masówek KOD-u - wyniki „badań”, o których mówił w „Minęła dwudziesta” - „małej próbki z tygodnia i jednego dnia” działalności TVP-Kurskiego.
Próbka „mała” lecz, co szef KRRiT podkreślił parokrotnie, „wiarygodna”. Wprawdzie sami badający zastrzegli, że nie należy z niej wyciągać „zbyt daleko idących wniosków”, ale mniejsza z tym, skoro mała. Na koniec występu wyraźnie zirytowanego Dworaka zabrakło mi tylko jednego, okrzyku pod adresem PiS: ręce precz od naszej telewizji! Jak powiedziałby reżyser „ostatniej paróweczki” z Misia: „Konie łby pospuszczać! Czy konie mnie słyszą…?!
W zestawie taniej! Polecamy „wSklepiku.pl” pakiet 2 książek: „Media. Stan dziś i droga naprawy”. W kolekcji: „Pilnowanie strażników. Etyka dziennikarska w praktyce” oraz „Resortowe dzieci. Media (tom 1)”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
”Pan, Panie Prezesie dał liczne dowody kompletnego niezrozumienia roli dziennikarzy w systemie demokratycznym i całkowitego lekceważenia prawa, obligującego w sposób szczególny instytucję, którą przyszło Panu kierować. Uważamy, że funkcja prezesa telewizji publicznej zdecydowanie przerosła Pana możliwości. (…) Konstatujemy to z najwyższym zażenowaniem, tym bardziej, że jest Pan jedynym prezesem publicznej stacji w Europie, przeciwko któremu pracownicy musieli wystąpić na drogę sądową, by ocalić własność i dobro publiczne, by nie dopuścić do jego degradacji”.
— to fragment listu niesfornych tele-załogantów do Juliusza Brauna. Niełatwo było, oj, niełatwo! Na szczęście nie wpadło im do głów wysłanie kopii tego listy do Brukseli, z prośbą o interwencję europarlamentu…
„W ćwierć wieku po odzyskaniu swobód demokratycznych w Polsce, przychodzi nam bronić wolności słowa i elementarnych praw konstytucyjnych przed skutkami działań cynicznych biznesowo politycznych graczy!”
— pisali buntownicy w TVP, wyzywając Brauna od „wielkich destruktorów mediów publicznych”. I na koniec jeszcze to:
„Nie będziemy ciąć obrazków z rzeczywistości zgodnie z interesem władz telewizji, czy interesem jakiejkolwiek innej władzy. Nie pozwolimy, by za Pana przyczyną obywatele znów mieli uzasadnione poczucie, że telewizja kłamie”.
Niestety, tego gospodarz „Minęła dwudziesta” nie przytoczył w rozmowie z nadzorcą Dworakiem, pomstującym nad obecnym stanem Telewizji Polskiej, a wychwalającym jej funkcjonowanie za jego i Brauna kuratelą nad „publiczną”. Nie było też mowy np. o wstrzymaniu emisji programu „Jan Pospieszalski: bliżej”, gdy ten zaprosił do dyskusji znanego przecież wichrzyciela, redaktora naczelnego tygodnika „wSieci” Jacka Karnowskiego. Jak otwarcie twierdzili wówczas zarządcy TVP, od tego są, aby kontrolować dobór tematów i gości.
Przykładami tej „kontroli” i odpowiedniego doboru można sypać jak z rękawa. Dla czystości i przejrzystości TVP, ma się rozumieć. A tu taka niewdzięczność! Braun już poszedł w odstawkę, Dworak pójdzie wkrótce. W tej nowej, „rządowej” telewizji nie ma dla nich miejsca. No, zgrozą wieje! Teraz nie pozostaje im nic innego, jak tylko włączyć się do demonstracji Komitetu Obrony Demokracji. Sprawdzony i zahartowany w boju specjalista od odpowiedniego kształtowania opinii publicznej Tomasz Lis już tam jest. „Rządowej” na pohybel! Jeszcze przewodniczący Dworak ma już materiał, który może odczytać z trybuny na jednej z masówek KOD-u - wyniki „badań”, o których mówił w „Minęła dwudziesta” - „małej próbki z tygodnia i jednego dnia” działalności TVP-Kurskiego.
Próbka „mała” lecz, co szef KRRiT podkreślił parokrotnie, „wiarygodna”. Wprawdzie sami badający zastrzegli, że nie należy z niej wyciągać „zbyt daleko idących wniosków”, ale mniejsza z tym, skoro mała. Na koniec występu wyraźnie zirytowanego Dworaka zabrakło mi tylko jednego, okrzyku pod adresem PiS: ręce precz od naszej telewizji! Jak powiedziałby reżyser „ostatniej paróweczki” z Misia: „Konie łby pospuszczać! Czy konie mnie słyszą…?!
W zestawie taniej! Polecamy „wSklepiku.pl” pakiet 2 książek: „Media. Stan dziś i droga naprawy”. W kolekcji: „Pilnowanie strażników. Etyka dziennikarska w praktyce” oraz „Resortowe dzieci. Media (tom 1)”.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/288767-ostatnia-paroweczka-dworaka-na-koniec-wypowiedzi-nadzorcy-z-krrit-zabraklo-mi-tylko-okrzyku-rece-precz-od-naszej-telewizji?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.