Cały kwadrans zastanawiałem się, czy to bardziej śmieszne, czy jednak straszne, że ktoś tak zasłużony dla polskiej prawicy jak Rafał Ziemkiewicz stacza swoją publicystyką w otchłań zagrywek rodem z Czerskiej i Wiertniczej. Więc jednak śmieszne. Przypomnę – chodzi o „polemikę” Ziemkiewicza z tekstem Piotra Zaremby w tygodniku „w Sieci”, w którym to tekście mój redakcyjny kolega stawia pod wielkim znakiem zapytania sens czynienia szefem Instytutu Pamięci Narodowej Sławomira Cenckiewicza. Czyli osobę, która pamięć ową – wespół z Ziemkiewiczem właśnie – próbuje wywracać do góry nogami. Co gorsza – czyniąc to w sposób bardzo brutalny, by nie rzec – niemądry.
Nie czas i nie miejsce, by przypominać wszystkie obraźliwe pod adresem polskich bohaterów słowa, pod którymi Cenckiewicz ochoczo się podpisywał, stając w obronie kuriozalnych pozycji Piotra Zychowicza. Gdyby nie ten, moim zdaniem – dość koszmarny fragment jego historyczno-publicystycznego dorobku, śmiało można stwierdzić, że mamy do czynienia z jednym z najzdolniejszych i najodważniejszych polskich historyków. To o Cenckiewiczu, rzecz jasna, nie o Zychowiczu.
Dość przypomnieć jego wspólne z Piotrem Gontarczykiem „odbrązawianie” (by rzec bardzo delikatnie) postaci Lecha Wałęsy, zakończone w ostatnich tygodniach spektakularnym sukcesem. Ale tak jak kontrowersyjne - także w opinii prawicowych publicystów – były peany Cenckiewicza na cześć „zychowszczyzny”, tak i kontrowersyjna musi być – wciąż przecież jeszcze niedokonana – nominacja tegoż historyka na szefa IPN.
((Nie to jednak przywiało mnie do klawiatury, nie jestem historykiem.** I nie ewentualna nominacja dla Cenckiewicza budzi we mnie wspomnianą w pierwszym zdaniu wesołość wymieszaną ze zgrozą. Chodzi, jak wspomniałem, o tekst Rafała Ziemkiewicza. Otóż autor ten wykorzystuje spór o Cenckiewicza do walki z całą redakcją „w Sieci”. Wrzuca nas wszystkich do jednego worka i zrzuca ze swej (Jego) Wysokości do rzeki z napisem „hmm… hmm… myślenie stadne, hmm… hmm… i plemienne”, a potem dorzuca kilka przykrych dla oka inwektyw, by zakończyć wyrokiem: „Oto michnikowszczyzna!”. Nie potrafi (bo brakuje argumentów?) polemizować z Zarembą, za to obrzuca go błotem, a razem z nim wszystkich jego redakcyjnych kolegów (bo pisze Ziemkiewicz wyraźnie i na czyste wyrazy – o „całym środowisku” skupionym wokół braci Karnowskich).
Zaraz, zaraz – czy jednak nie to właśnie sam Ziemkiewicz nazywał wcześniej „michnikowszczyzną”? Takie ustawianie sobie polemistów, by już na starcie zrównać ich z ziemią? Obrzucanie inwektywami zamiast argumentów? Nie wiem, ile razy mógłbym się z Rafałem nie zgadzać, ale nigdy nie przyszłoby mi także do głowy, by jego poglądy nazywać „charakterystycznymi dla całego środowiska ‘Do Rzeczy’”. Podobnie jak niemądrych słów Pawła Kukiza czy zupełnie skandalicznych Waldemara Łysiaka, który w szalonym widzie próbował sukces „środowiska skupionego wokół braci Karnowskich” przypisywać tajnemu spiskowi byłych ubeków z Prawem i Sprawiedliwością.
Chciałoby się więc zawołać – szanowny Rafale, lekarzu „pamięci narodowej”, lecz się sam. Ale się nie zawoła, bo i ja, i Państwo wiecie doskonale, że w napastliwej i sobieniowskiej w charakterze polemice Ziemkiewicza z Zarembą nie chodzi ani fakty, ani o IPN, ani nawet o Cenckiewicza, jego redakcyjnego kolegę. Chodzi, jak zawsze, o pieniądze i wielkość sprzedaży dwóch konkurencyjnych tygodników – „W Sieci” oraz „Do Rzeczy”, wciąż jednak pozostających po jednej (chcę wierzyć) stronie barykady.
A tam gdzie chodzi o pieniądze i wielkość nakładu, nawet Rafał Ziemkiewicz potrafi, jak widać, przymknąć oko na własną, całkiem sprytnie skrojoną, ale jednak „michnikowszczyznę” pełną gębą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/286918-rafal-ziemkiewicz-nazywa-nas-michnikowszczyzna-czy-juz-nie-umiemy-roznic-sie-pieknie?wersja=mobilna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.