Telewizja publiczna nie może być tubą żadnej formacji politycznej i nie życzę nowym prezenterom, aby stali się twarzami PiS, jak w czasach PRL umundurowany Marek Tumanowicz, Witold Stefanowicz, czy Grzegorz Woźniak, albo rzecznicy rządu PO-PSL, wyprani z obiektywizmu Piotr Kraśko & Company, Tomasz Lis i inni. Zadaniem telewizji publicznej jest obiektywne przedstawianie w wyważonej formie wielogłosu za i przeciw, a nie kadzenie władzy, dyskredytowanie jej polityki, czy uprawianie propagandy wymierzonej w opozycję.
Przy tych założeniach wybór Jacka Kurskiego na szefa TVP uważam za uzasadniony. Po pierwsze, zna się na dziennikarskim fachu (pisał m.in. dla „Tygodnika Solidarność”, współpracował z agencjami BBC i DPA, pracował także w TVP), choć zdarzyły mu się wpadki, z których - chcę w to wierzyć - wyciągnął wnioski. Po drugie, nie był pieszczochem PiS, że wspomnę jego wykluczenie z partii, zaangażowanie się w Solidarnej Polsce, z której de facto również został wykluczony. W tym kontekście mianowanie tej „rogatej duszy” na prezesa TVP było decyzją odważną. Z pewnością nie podjęto jej bez akceptacji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który raczej zdawał sobie sprawę, że implikuje ona zachowanie większej niezależności telewizji publicznej pod kierownictwem Kurskiego wobec obozu władzy.
Na polityczną ocenę funkcjonowania TVP jest za wcześnie. Zaczęło się od użycia miotły, teraz kształtuje się i dociera jej nowy zespół. Jak można przypuszczać, kilka zmian jeszcze nastąpi, nim telewizja publiczna rzeczywiście stanie się misyjną. Poza sprawami kadrowymi i stricte warsztatowymi, pozostaje do pokonania ciągle żywa pokusa rywalizacji ze stacjami komercyjnymi.
Misją może być uczciwa informacja, misją może być uczciwa publicystyka, misją może być godna rozrywka, filmy. Cała misja telewizji publicznej może się odbywać 24 godziny na dobę
— wykłada nowy prezes. I tu niezbędna jest pierwsza korekta: nie - „może być”, lecz powinna. Czy wbrew tej szumnej odmianie misji przez przypadki telewizja publiczna Kurskiego już zaczęła ścigać się z nadawcami prywatnymi? Pierwsze symptomy, niestety, już są widoczne. Oto np. wczoraj, w najlepszej porze oglądalności, TVP1 zafundowała telewidzom - cytuję - „bardzo przyjemny moment dnia”, jak zapowiedział prowadzący magazyn „Świat się kręci”. Były to zaserwowane na początek, rozwlekłe dywagacje na temat sprowadzenia do kraju mordercy Kajetana P. Prócz dyskutantów w studiu, na ekranie wyłonił się z ciemności specjalny wysłannik TVP do La Valletty na Malcie.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Telewizja publiczna nie może być tubą żadnej formacji politycznej i nie życzę nowym prezenterom, aby stali się twarzami PiS, jak w czasach PRL umundurowany Marek Tumanowicz, Witold Stefanowicz, czy Grzegorz Woźniak, albo rzecznicy rządu PO-PSL, wyprani z obiektywizmu Piotr Kraśko & Company, Tomasz Lis i inni. Zadaniem telewizji publicznej jest obiektywne przedstawianie w wyważonej formie wielogłosu za i przeciw, a nie kadzenie władzy, dyskredytowanie jej polityki, czy uprawianie propagandy wymierzonej w opozycję.
Przy tych założeniach wybór Jacka Kurskiego na szefa TVP uważam za uzasadniony. Po pierwsze, zna się na dziennikarskim fachu (pisał m.in. dla „Tygodnika Solidarność”, współpracował z agencjami BBC i DPA, pracował także w TVP), choć zdarzyły mu się wpadki, z których - chcę w to wierzyć - wyciągnął wnioski. Po drugie, nie był pieszczochem PiS, że wspomnę jego wykluczenie z partii, zaangażowanie się w Solidarnej Polsce, z której de facto również został wykluczony. W tym kontekście mianowanie tej „rogatej duszy” na prezesa TVP było decyzją odważną. Z pewnością nie podjęto jej bez akceptacji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który raczej zdawał sobie sprawę, że implikuje ona zachowanie większej niezależności telewizji publicznej pod kierownictwem Kurskiego wobec obozu władzy.
Na polityczną ocenę funkcjonowania TVP jest za wcześnie. Zaczęło się od użycia miotły, teraz kształtuje się i dociera jej nowy zespół. Jak można przypuszczać, kilka zmian jeszcze nastąpi, nim telewizja publiczna rzeczywiście stanie się misyjną. Poza sprawami kadrowymi i stricte warsztatowymi, pozostaje do pokonania ciągle żywa pokusa rywalizacji ze stacjami komercyjnymi.
Misją może być uczciwa informacja, misją może być uczciwa publicystyka, misją może być godna rozrywka, filmy. Cała misja telewizji publicznej może się odbywać 24 godziny na dobę
— wykłada nowy prezes. I tu niezbędna jest pierwsza korekta: nie - „może być”, lecz powinna. Czy wbrew tej szumnej odmianie misji przez przypadki telewizja publiczna Kurskiego już zaczęła ścigać się z nadawcami prywatnymi? Pierwsze symptomy, niestety, już są widoczne. Oto np. wczoraj, w najlepszej porze oglądalności, TVP1 zafundowała telewidzom - cytuję - „bardzo przyjemny moment dnia”, jak zapowiedział prowadzący magazyn „Świat się kręci”. Były to zaserwowane na początek, rozwlekłe dywagacje na temat sprowadzenia do kraju mordercy Kajetana P. Prócz dyskutantów w studiu, na ekranie wyłonił się z ciemności specjalny wysłannik TVP do La Valletty na Malcie.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/283160-ambicje-prezesa-kurskiego-jesli-tvp-chce-konkurowac-z-pudelkiem-gratuluje-jest-na-najlepszej-drodze?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.