Polityk w telewizji publicznej nie może czuć się osaczony, jak ofiara pośród stada wilków. Ten scenariusz jest zakończony…

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. M. Czutko
Fot. M. Czutko

Jeden bałwan i notoryczny kłamca z gazety, której ponoć wciąż nie jest wszystko jedno, wydukał z kartki dwuzdaniowy chyba elaborat, mający być jego oceną zmian w TVP, a potem wyszedł z zaklęciem, że się w tym studiu już nie pojawi. Drugi, nieco starszy, ten od pierd…, a nie rodzenia, publicznie obiecał to samo. Obaj, zapewne po konsultacjach ze swym prawdomównym i prawdopiszącym środowiskiem, uznali, że będzie to wielka i jakże ograniczająca wyobraźnię widzów strata. Jednak próżność i wzajemne bałwochwalstwo czyni najczęściej największe szkody nadętym i napompowanym. I tak już pozostanie.

Dla nich normalna telewizja, to taka, w której można było w pięć osób, wspomaganych jeszcze przez redaktorka prowadzącego, naupychać do woli temu z PiS, lub osobie o zbliżonych poglądach. Albo, gdy osoba prowadząca rozmowę tylko atakowała zaproszonego gościa, reprezentującego poprzednią opozycję, przerywając mu każde zdanie i pouczając. Bezgraniczna wprost bezczelność miała być wzorem dziennikarskich cnót do końca istnienia publicznej telewizji. Tak to sobie owo towarzystwo wyobrażało. Gdy te szablony wylądowały w koszu, towarzystwo ogłosiło, że „nasza demokracja się kończy”. Tak, to prawda. Wasza demokracja dobiegła kresu i daj Boże, niech nigdy już tu nie wraca.

Popatrzcie, dziennikarskie błazny tamtego systemu, jak teraz przebiegają rozmowy przed kamerą! Halicki, Petru, Schetyna, Siemoniak, Budka siedzą sobie w pełnym komforcie, nikt na nich nie wrzeszczy, często nie odpowiadają na zadane pytania, mówiąc o zupełnie czym innym, ale nikt ich nie beszta i nie odbiera głosu. Czasami człowieka diabli biorą z tego powodu, ale młode dziennikarki i dziennikarze elegancko i subtelnie prowadzą dialog nie zważając na te niedostatki. Bo, szczególnie właśnie telewizja publiczna, musi być kulturalna i subtelna. Dociekliwość i wnikliwość– tak, ale nigdy hucpa i arogancja, której było do niedawna pod dostatkiem. Pewnie jakaś część środowiska, które tak bardzo było zachwycone postawą Lisa, Tadli, Kraśki, Lewickiej otwiera teraz oczy ze zdziwienia, że opozycyjnych polityków nie musi się traktować w TVP, jak osobistych wrogów, czy ściganych przestępców, ale prowodyrów tej nagonki zapewne na właściwe tory naprowadzić już się nie da. To pociąg dziennikarskich i politycznych wykolejeńców, bezpowrotnie straconych dla jakichkolwiek cnót. Trzeba liczyć, że widoczne już zmiany, to tylko zajawki wielkich przemian w publicznym eterze, w którym dominować musi fachowość, takt, kultura, miłość do Ojczyzny, jej języka, niebagatelnych tradycji. Ale by te oczekiwania spełnić, trzeba trzymać się z daleka od tych, którym polskie tradycje tylko ciążą i wywołują nienawiść. Lisy i Kraśki – do niewidzenia!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych