Hanna Lis udowadnia swoją rzekomą niezależność dziennikarską. „Mogę to zeznać na wariografie”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Youtube.com
Fot. Youtube.com

Zwolnieni z telewizji publicznej dziennikarze w udzielanych często-gęsto wywiadach chcą uchodzić za wzór bezstronności i profesjonalizmu. Jak było naprawdę, pokazały ostatnie lata, gdy rządziła Platforma Obywatelska, a Prawo i Sprawiedliwość było w opozycji. Na krótką pamięć widzów liczy zapewne również Hanna Lis, która w kolejnym wywiadzie kolejny raz opowiada o swoim zwolnieniu.

Czytaj także: Czy oni myślą, że Polacy mają aż tak krótką pamięć? Hanna Lis: „Telewizja Propagandowa ruszyła pełną parą”Czy oni myślą, że Polacy mają aż tak krótką pamięć? Hanna Lis: „Telewizja Propagandowa ruszyła pełną parą”

Wiedziałam, że mnie zwolnią. Nie wiedziałam jedynie, czy władze TVP wręczą mi wypowiedzenie od razu, czy może poczekają, by wezwać mnie „na dywanik” w momencie, w którym - ich zdaniem - coś zmajstruję. Wcześniej już to przerabiałam

– żali się żona Tomasza Lisa w rozmowie z Onetem.

Dla udowodnienia swoich racji deklaruje nawet chęć przebadania się wariografem. Co za poświęcenie!

Mogę to zeznać na wariografie: władze TVP nie wywierały na mnie żadnych politycznych nacisków - nigdy. Nie znam prywatnie ludzi Platformy i w przeciwieństwie do Karnowskich, Sakiewicza, Warzechy, Lichockiej, Ziemkiewicza czy Magierowskiego nie spotykałam się z politykami w „Klubach Ronina” czy „Gazety Polskiej”, aby doradzić i wspólnie ustalić, jak wygrać wybory. Nie bez powodu tak wielu „niepokornych dziennikarzy” jest dziś w Sejmie, ministerstwach, rządzie, kancelarii premiera czy prezydenta

– dowodzi Hanna Lis.

Na co oni musieli się narażać, krytykując rzekomo rządy Platformy!

W „Panoramie” regularnie znęcaliśmy się nad reformami ministra Bartosza Arłukowicza. Gdyby PO rzeczywiście sterowała TVP, szybko by mnie z niej wyrzucono, a Arłukowicz pewnie by mnie chętnie za moje startówki wychłostał

– przekonuje wyrzucona z TVP dziennikarka.

Hanna Lis kończy z „dziennikarstwem politycznym”.

Jestem - może z czasem mi to minie - zmęczona dotychczasową pracą

– wyjaśnia, dodając, że swoje zaangażowanie w dyskusję o polityce ograniczy do grona znajomych i „w porywach” do Twittera.

Problem w tym, że nawet jeśli dziennikarze, których reprezentuje Hanna Lis, nie byli sterowani, to w pracy nie kryli swojej sympatii i uległości wobec rządu Platformy oraz czasem wręcz wrogiego nastawienia do ówczesnej opozycji. Sami dobrze wiedzieli, skąd wieje wiatr. Dlaczego więc wciąż się dziwią, że po zmianie władzy stracili pracę w telewizji publicznej?

bzm/onet.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych