Czterech ma się ubiegać w TVP o dwa miejsca wiceprezesów. Ale… po ciemku. Szkoda, że nie przy otwartej kurtynie. Trudno pojąć dlaczego to wybieranie ma być tajne. Chcielibyśmy zobaczyć i posłuchać zarówno kandydatów jak i jurorów.
Tajne łamane przez poufne. Przed przeczytaniem – zapomnieć. To była choroba niedawnej przeszłości. Dziś gdy Polska cała otwarta jest na oścież jak Krakowska Brama wiadomo nie tylko ile wiosenek liczy sobie „Kociubińska” (to dzięki tabloidom), ale ile zarobiła Kulczykowa czy Bochniarz. I tak ma być.
Jedynie Telewizja Polska, choć to medium obrazkowe, wstydzi się pokazać kto w niej decyduje i drogą jakich pytań chce sobie wybrać wiceszefów. A to niby dlaczego?
Wszyscy wiedzą – i my i „oni” - ile mamy czołgów i jak bardzo stare są nasze okręty podwodne (raptem jest ich pięć). Wszyscy wiemy ile zarabia Prezydent, premier i kucharka z Otwocka. Ale to co dzieje się na Woronicza to… tajemnica.
Z zamierzchłej przeszłości to zwyczaje: „a dziad wiedział, nie powiedział, a to było tak…”. Kto daje prawo stosować kretyńskie obyczaje? Kodeks handlowy spółek? Głupie zasady i prawa powymyślano ku uciesze prawników i doradców. Pęta się tego co niemiara. Wszędzie. Ta banda darmozjadów nie sieje, nie orze, a przełyka wiele. To rak, narośl, pasożyt choć niektórym wydaje się, że to orchidea. Asekuranccy szefowie uwielbiają różnej maści rady, bo zdejmuje to z nich ciężar odpowiedzialności. Prezes pracowity to taki, który chce coś zrobić, chce być prawdziwym szefem. Rządzić. Oczywiście musi się liczyć z odpowiedzialnością za podejmowane decyzje. Marionetka cieszy się, że ma do dyspozycji Mercedesa albo BMW i przez 24 godziny na dobę usługi kierowcy. Dawniej były jeszcze usłużne hostessy i prywatny kelner. Teraz można jedynie liczyć na łaskawość sekretarki. Od programów prezesi mają wielu pomocników: wiceprezesów, dyrektorów anten, dyrektorów programowych, koordynatorów, rady i doradców. To prawdziwy tłum. Są jeszcze firmy „zaprzyjaźnione” - tzw. producenci zewnętrzni, redaktorzy zamawiający (a nieswoim - odmawiający), redaktorzy programów i jeszcze cała masa ludzi o nieustalonym przydziale, ale pętających się po korytarzach i barkach na Woronicza.
Urzędnik nawet jeśli nie da mu się roboty – sam sobie ją znajdzie. Urzędnik to niemy świadek. Wszystko widzi i wie. Ale nie powie, bo synekura choćby i licha to zawsze pewne pieniądze. W dobie braku etatów i zabezpieczenia urlopowego, emeryckiego – praca na pełnym etacie to cud prawdziwy i rzecz warta poświęcenia sumienia i przejście w sferę braku skrupułów. Prezydent miasta, burmistrz, hoduje sobie urzędników, bo to jedyny pewny dla niego elektorat wyborczy. Niektórzy opanowali tę sztukę i rządzą po kilkadziesiąt lat. Inni kupują sobie władzę w mniej lub bardziej wyrafinowany sposób.
W Telewizji można by temu łatwo zapobiec. Wystarczy właśnie prowadzić konkursy na stanowiska dowódcze – na żywo, przed kamerami z równoczesną emisją. Niech ludzie sobie popatrzą i posłuchają. „Czego się boisz głupia - warto iść na całość”.
Do Warszawy zjeżdżają ciągle odważne chłopaki z Gdańska. Ostatni na Woronicza przybył z Trójmiasta Pan Daszczyński. Ma doświadczenie pracy w ubezpieczeniach. Zresztą przecież niżej niż na dupę się nie upadnie. A jeśli nawet – to na pewno znajdzie się troskliwy, który w odpowiednim momencie poduszkę podłoży.
„Gdzie ci mężczyźni” - śpiewała wspaniale Danuśka. „Gdzie te chłopy? Nie ma, nie ma!” Tak jak prawdziwej, uczciwej i ciekawej Telewizji Polskiej. A mogłaby być. Ciągle czekamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/275699-niech-ludzie-sobie-popatrza-i-posluchaja-czego-sie-boisz-glupia-warto-isc-na-calosc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.