Niemieckie wydawnictwo jest monopolistą w mediach lokalnych. Dzięki zgodzie w 2013 r. Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta - a więc jeszcze za rządów Donalda Tuska, na wykup gazet od brytyjskiej firmy Mecom - Polska Presse stała się właścicielem prawie stu procent mediów lokalnych.
Jest monopolistą nie tylko w dziedzinie informowania, ale i platformy reklamowej; może narzucać stawki cenowe i różnicować je np. w zależności od pochodzenia firmy chcącej się reklamować. Jakie rodzi to niebezpieczeństwa dla świadomości polskiej opinii publicznej oraz dla polskiej gospodarki, nietrudno sobie wyobrazić.
I właśnie tego monopolu władzy - jakby to określili Polacy w XIX wieku - nad „rządem dusz” Niemcy chcą bronić.
Swoje prawdziwe obawy i intencje próbują przykryć nośnym hasłem „obrony demokracji”. Dowodem na to, że niemiecki establishment ma wartości demokratyczne w głębokim poważaniu jest fakt otwartego wciągania przez rząd Angeli Merkel Turcji do Unii Europejskiej. Tej Turcji, o której można wszystko powiedzieć, ale nie to, że jest w pełni demokratyczna.
W przypadku Turcji Niemcy nie chcą za wiele mówić o zagrożonej demokracji, bo chodzi im o interesy finansowe w kontekście zablokowania przez Turków napływu uchodźców z Bliskiego Wschodu.
W odniesieniu do Polski o „zagrożonej demokracji” trąbią na okrągło, bo też widzą w tym interes. Finansowy oczywiście. Chcą sparaliżować proces demonopolizacji mediów lokalnych, co - jeśli się powiedzie - uderzy ich po kieszeni.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Niemieckie wydawnictwo jest monopolistą w mediach lokalnych. Dzięki zgodzie w 2013 r. Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta - a więc jeszcze za rządów Donalda Tuska, na wykup gazet od brytyjskiej firmy Mecom - Polska Presse stała się właścicielem prawie stu procent mediów lokalnych.
Jest monopolistą nie tylko w dziedzinie informowania, ale i platformy reklamowej; może narzucać stawki cenowe i różnicować je np. w zależności od pochodzenia firmy chcącej się reklamować. Jakie rodzi to niebezpieczeństwa dla świadomości polskiej opinii publicznej oraz dla polskiej gospodarki, nietrudno sobie wyobrazić.
I właśnie tego monopolu władzy - jakby to określili Polacy w XIX wieku - nad „rządem dusz” Niemcy chcą bronić.
Swoje prawdziwe obawy i intencje próbują przykryć nośnym hasłem „obrony demokracji”. Dowodem na to, że niemiecki establishment ma wartości demokratyczne w głębokim poważaniu jest fakt otwartego wciągania przez rząd Angeli Merkel Turcji do Unii Europejskiej. Tej Turcji, o której można wszystko powiedzieć, ale nie to, że jest w pełni demokratyczna.
W przypadku Turcji Niemcy nie chcą za wiele mówić o zagrożonej demokracji, bo chodzi im o interesy finansowe w kontekście zablokowania przez Turków napływu uchodźców z Bliskiego Wschodu.
W odniesieniu do Polski o „zagrożonej demokracji” trąbią na okrągło, bo też widzą w tym interes. Finansowy oczywiście. Chcą sparaliżować proces demonopolizacji mediów lokalnych, co - jeśli się powiedzie - uderzy ich po kieszeni.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/275126-pod-pozorem-obrony-demokracji-niemiecki-dziennik-otwarcie-broni-nienaruszalnosci-niemieckiego-monopolu-w-mediach-lokalnych-w-polsce-posuwa-sie-przy-tym-do-klamstwa?strona=2