Na skargę do Berlina! Lis płacze w rękaw niemieckiej telewizji ARD i żali się na IV RP: "Życzą mi, bym zdechł na raka, albo piszą, że wyślą moje ciało do Kaliningradu!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. ARD/screenshot
Fot. ARD/screenshot

… Tomasz Lis, który jest przedstawiany jako „gwiazda dziennikarstwa” i naczelny polskiego wydania „Newsweeka”, dzielnie walczący z „rosnącym politycznym naciskiem na media w Polsce”.

Lis skarży się ARD, że jego program, „Tomasz Lis na Żywo”, ma zostać zdjęty z anteny. Oczywiście z powodów politycznych.

Nad czym specjalnie nie boleję, bo program i tak był bojkotowany przez polityków rządzącej partii. Gdy ani prezydent, premier ani ministrowie nie chcą przychodzić do programu dyskutować, to traci on trochę swój sens

—marudzi naczelny „Newsweeka”.

Następnie niemiecka telewizja przystępuje do opisu przypadku Karoliny Lewickiej. Zdaniem „ARD” przed nowym polskim rządem i jego autorytarnymi zapędami żaden dziennikarz w Polsce nie jest bezpieczny, czego prowadząca „Minęła Dwudziesta” ma być dowodem.

Lewicka pytała wicepremiera Piotr Glińskiego o wolność artystyczną. Była uparta. Domagała się odpowiedzi i została za to zawieszona. W międzyczasie wróciła na antenę. Ale to było ostrzeżenie. TVP czekają zmiany. Kto posiada bowiem media, ten posiada władzę

—podkreśla niemiecka telewizja.

Według niej od zapowiedzi Czabańskiego, że „zabierze kłamcom media” polskich dziennikarzy „ogarnia strach”. Jeszcze groźniejsza jest jednak – zdaniem „ARD” - zapowiedź rządu PiS o repolonizacji mediów, które – jak podkreśla– są w dużej mierze w niemieckich rękach.

Tu znów na ekranie pojawia się Tomasz Lis, który tłumaczy przerażonym niemieckim widzom, że „nie wiadomo jak PiS to zrobi”.

Przecież to byłoby sprzeczne z prawem unijnym. To w końcu wywłaszczenie

—mówi naczelny Newsweeka.

Zdaniem „ARD” wszystko jest jednak „teraz w Polsce możliwe”. Tu znów pojawia się redaktor Lis, by skarżyć się na „hejterów” w sieci. Faszystowskich, oczywiście.

Życzą mi, bym zdechł na raka, albo piszą, że wyślą moje ciało do Kaliningradu. I tak jest codziennie

—mówi naczelny Newsweeka.

Jednocześnie zapewnia, że jako maratończyk jest wytrzymały. I zamierza przetrwać rządy PiS.

Podobnie jak redaktor Tomasz Bielecki, korespondent „Gazety Wyborczej” w Brukseli, który skarży się, że - jak niegdyś jego włoscy koledzy musieli się tłumaczyć z poczynań Berlusconiego - tak on teraz musi się tłumaczyć z poczynań Beaty Szydło. Choćby z usunięcia unijnych flag.

Ryb/svl/ARD

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych