Koloniści w mediach. Monopolistyczna pozycja na rynku powoduje, że choć mają różne tytuły, to ich treści są takie same...

wSIeci
wSIeci

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” podał bez osłonek, że to właśnie Bertelsmann jest prawdziwym autorem tej handlowej operacji. Tylko Polacy nadal są informowani, że najsilniejszą grupę dzienników regionalnych w nadwiślańskim kraju kupili skromni wydawcy z Passau” (Howzan A., Uderzenie w głowę. Ring prasowy: Niemcy w wadze ciężkiej, Polacy w papierowej, Polityka, nr 50, 10.12.1994, s. 23).

Poważne zastrzeżenia budził wybór terenów do niemieckich inwestycji. PNP wykupił gazety na Śląsku, Pomorzu, w Wielkopolsce i Małopolsce. W 1998 r. Kazimierz Marcinkiewicz, wówczas poseł AWS (ZChN), wskazywał na zależność pomiędzy treściami gazet PNP a niemieckim interesem. Wtórował mu kolega partyjny Michał Kamiński, mówiąc:

Czy powinniśmy jedynie wzruszać ramionami, że na całym Śląsku, gdzie kapitał niemiecki wykupił prawie 100 procent dzienników, 1 września br. [1998 - dop. T.S..] tylko w jednym z nich, i to w poślednim miejscu, ukazała się informacja o rocznicy wybuchu II wojny światowej? Nie możemy się zgodzić na to, aby nasza świadomość narodowa, pamięć o przeszłości były kształtowane poza granicami kraju, przez zagranicznych finansistów. Można też zapytać, dlaczego niemiecki kapitał - który deklaruje, że nie ma niemieckiego oblicza narodowego - inwestuje głównie na ziemiach zachodnich. Dla mnie nie jest to rzeczą przypadku. (Monopol na informację, Knap W. rozmawia z Michałem Kamińskim, Dziennik Polski, 8.01.1999, s. 29; zob. też. Zalewska L., Czy ograniczać zachodni kapitał, Rzeczpospolita, 9.12.1998).

Dzisiaj sytuacja w prasie na Śląsku jest jeszcze gorsza niż pod koniec lat 90. W 2003 r. Passauer Neue Presse kupił od norweskiego koncernu Orkla dwa wrocławskie dzienniki: „Słowo Polskie” i „Wieczór Wrocławia”, posiadając już na tym rynku trzeci dziennik „Gazetę Wrocławską”. Ostatecznie trzy tytuły połączono w jeden „Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska”.

W jaki sposób Passauer Neue Presse zdobył dla wydawanego w Katowicach „Dziennika Zachodniego”, w którym ma 100 proc. udziałów, pozycję monopolisty? Otóż Passauer Neue Presse (poprzez swoją spółkę Polskapresse) oprócz „Dziennika Zachodniego” posiadał na tym terenie jeszcze „Trybunę Śląską – Dzień”, która w grudniu 2004 r. została wchłonięta przez „Dziennik Zachodni”. PNP, początkowo mając 66,5 proc. udziałów w „Trybunie Śląskiej – Dzień”, aby zmusić polską stronę do sprzedaży swoich udziałów, znacznie więcej reklam przekazywał „Dziennikowi Zachodniemu” oraz lepiej płacił pracującym tam dziennikarzom - dowodzi były redaktor naczelny „Trybuny Śląskiej – Dzień” Tadeusz Biedzki (Pysiewicz W., Śląscy rywale, Press, nr 6/2000, s. 57).

W 2000 r. Niemcy dopięli swego, stając się prawie wyłącznym posiadaczem „Trybuny Śląskiej – Dzień” z 93,5 proc. udziałów. Pozostałe 6,5 proc. należało do Związku Gmin Górnego Śląska i Północnych Moraw (zob. szerz. Press, nr 10/2000, s. 9). Zakup „Trybuny Śląskiej – Dzień” miał tylko oczyścić rynek, a nie zapewnić większą różnorodność w dostarczanych czytelnikom informacjach. Podobny proceder PNP prowadził w innych częściach Polski. „Trybuna Śląska – Dzień” stała się po pewnym czasie znowu „Trybuną Śląską”, ale nie na długo. Pod koniec 2004 roku połączono „Dziennik Zachodni” z „Trybuną Śląską”. W ten sposób drugi tytuł zniknął z rynku. Sporo dziennikarzy, przeważnie z „Dziennika Zachodniego, straciło pracę. – Niemal wszystkie stanowiska kierownicze po połączeniu redakcji zajęły osoby z Trybuny Śląskiej. Nadal redakcja nie jest monolitem, są wewnętrzne podziały. Na dodatek w2009 roku redakcja z centrum Katowic przeniosła się do Sosnowc. Do tego dochodzą niskie pensje. – uważa nasz rozmówca.

Czas najwyższy, żeby poważni uczestniczy rynku medialnego uświadomili sobie, że między wymiarem globalny a lokalnym nie jest szczelina, ale całkiem rozległe pole. A na nim - lokalnym - znajdują się wszystkie odcienie cech każdego z tych biegunów. To, co się stało z prasą lokalną m.in. poprzez działania Polskapresse przywodzi na myśl obrazy silnie symboliczne: drzewa są wycinane pod budowę Nowej Huty. Koncerny, holdingi i korporacje są normalnymi związkami w naszym życiu. Już takie  samotne drzewko nie wytrzyma naporu konkurencji … To nieuchronne działanie - można je jednak wykonać lepiej lub gorzej. Można uwierzyć, że lokalni dziennikarze i wydawcy wiedzą tak dużo, a może więcej niż ich pracodawcy z jakimś europejskim adresem

— stwierdza medioznawca prof. Wiesław Godzic.

Nie zapomnę, jak część warszawska dużej gazety konsekwentnie pisała o Uniwersytecie Jagiellońskim jako o „Jagiellonce”, gdy tymczasem jej lokalna mutacja w tej samej zszywce konsekwentnie - w zgodzie z lokalnym znaczeniem – „Jagiellonką” nazywała szacowną Bibliotekę Jagiellońską. Czy to walka starego z nowym, w którym nowe zawsze zwycięży? Ależ takie myślenie odbiera jakąkolwiek motywację do pracy. Nie jestem pewny, czy tak samo ma wyglądać prasa regionalna na Śląsku, na Pomorzu i na Podkarpaciu; nie jestem pewny, czy pozostawiono wszystko, co było najlepszego w poprzedniej wersji? Czy bezwzględnie zaufano globalnym strategiom, czy też uwierzono, że sukces czytelniczy mogą budować emocje i pozornie nieopłacalne strategie np. symboliczne. Pomysł, że był to zamach na prasę regionalną - odrzucam. Bo przecież żaden mądry biznesmen nie podcina gałęzi, na której siedzi

— dodaje Godzic.

Jan Jakubowski, kierujący kiedyś jednym z dzienników Passauer Neue Presse, pisał:

Model gazety opiniotwórczej przekształcono w rodzaj pozbawionego ambicji komiksu, wypełnionego bezrefleksyjną informacją, nie skażoną dociekaniem przyczyn i skutków opisywanych zdarzeń. (Jakubowski J., Gazeta dla woźnicy, Wprost, nr 46, 16.11.2003, s. 34).

Potwierdza też, iż tematami tabu w gazetach Grupy Wydawniczej Polskapresse są wszelkie kwestie związanie z działalnością Niemiec w czasie II wojny światowej (tamże). Praktycznie monopolistyczna pozycja na rynku wydawców zagranicznych, powoduje, że chociaż mają oni różnorodne tytuły (vide Polskapresse), to ich treści są takie same. Bo przecież trudno przewidywać, że jeden właściciel będzie miał kilka poglądów na rzeczywistość. 

Podczas pisania artykułu korzystałem z informacji zawartych w artykułach: Joanny Mikosz „Nowe tytuły, stare nawyki” oraz Macieja Kledzika „Polska prasa lokalna w rękach zagranicznego kapitału. Zarys problemu na wybranych przykładach”.

« poprzednia strona
12

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych