W niespodziewanym momencie potwierdziło się znane powiedzenie: - ”Nieszczęścia chodzą parami”. Dość odległe to terytoria wprawdzie, ale łączy je to samo medium – telewizja. Durczok i Gozdyra. TVN i Polsat. Mobbing i molestowanie. W pierwszym przypadku seksualne, w drugim – psychiczne. No i w przypadku Gozdyry – poniżanie widza, poprzez jego lekceważenie. Znęcanie się nad telewidzem. Obrażanie jego inteligencji, naigrywanie się z jego wiedzy. Wszystko, co ohydne, odrażające chciała pakować do swoich programów. Prawdopodobnie w imię bicia rekordów oglądalności. Wysforowania się przed konkurencję. We własnej stacji i obcych.
Jeśli idzie o Durczoka, sprawa dość prosta. Na tyle zarazem oczywista, że musiał przyjąć warunki zaproponowane – a naprawdę pewnie podyktowane - przez prezesa TVN. W jego przypadku obydwa zachowania, naganne moralnie i zarazem prawnie, za każdym razem miały – taka zwykle jest ich natura – konkretnego adresata. Znaną z imienia i nazwiska oraz pełnionej funkcji w TVN ofiarę. Ofiarą Gozdyry jest niezidentyfikowana z imienia i nazwiska ogromna rzesza Polaków, oglądająca jej program.
Obydwoje zgubił brak jakichkolwiek hamulców. Durczoka w traktowaniu swoich podwładnych. Gozdyrę swoich widzów. Gozdyra w sierpniu zeszłego roku, obok byłego znanego polityka, zaprosiła do swojego programu transseksualistkę Rafalalę. W pewnym momencie Rafalala chlusnęła szklanką wody wprost w twarz byłego posła, ponieważ nie podobało jej się jego sformułowanie, którego wobec niej użył. Dziwiłem się wtedy, w tonie dość pobłażliwym dla autorki programu, że ściąga do studia osobę, która chodziła z kamerą po ulicach Warszawy i pytała przechodniów, co sądzą o „kobiecie z penisem”. Jaki jest cel zapraszania takich ludzi? Czyżby chodziło wyłącznie o epatowanie widza czymś obrzydliwym?
Pani Gozdyra nie wyciągnęła z tamtego programu, żadnej lekcji. Wygląda na to, że pogłębiała ten – jak jej się pewnie zdawało – nowatorski styl spotkań przed kamerą. Nie były to jednak spotkania, cokolwiek wnoszące do publicznej debaty, lecz ekscesy ocierające się o skandal. Tak właśnie zrobiła nieco ponad tydzień temu, zapraszając do programu „Skandaliści” Jerzego Urbana, rzecznika rządu gen. Jaruzelskiego w stanie wojennym. Najbardziej znienawidzonego kłamcę, oszusta i manipulatora. Potwora w ludzkiej postaci, dla którego nie ma żadnej świętości. Żadnego autorytetu poza nim samym. Zajadły wróg naszego śp. papieża Jana Pawła II. A także wszystkich katolików w kraju. Do studia Gozdyry Urban przyszedł przebrany w strój biskupa. W czasie programu bezustannie obrażał polskie duchowieństwo, nonszalancko paląc cały czas papierosa.
Rzeczy, które tam wypowiadał, były kłamstwami zaczerpniętymi ze złóż wypełnionych w umyśle Urbana przez SB w stanie wojennym. Gozdyra, pozwalając, aby Urban, podobnie jak w stanie wojennym, uprawiał w świetle kamer najbardziej wredną propagandę, sama przestawała być dziennikarką. Stawała się pomocnicą Urbana w obrażaniu i poniżaniu Polaków.
Wiele wskazuje na to, że dobrym miejscem do rozwinięcia w pełni jej możliwości i ambicji, byłby organ prasowy Urbana tygodnik „Nie”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/237300-asystentka-jerzego-urbana-w-polsacie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.