Był przez sześć lat poszukiwany listem gończym. Potem trzy lata spędził w więzieniu. W niedzielę w programie Polsatu wystąpi Max Faley.
Śpiewam całe życie z przerwą 20-letnią. Zdradziłem muzykę i zająłem się czym innym. Stwierdziłem, że będę biznesmenem i będę zarabiał pieniądze. Potem zostałem aresztowany
— mówi o sobie Max Faley.
W powrocie do muzyki pomogli mu funkcjonariusze aresztu. Dzięki ich pomocy dostał gitarę. Max zaczął tworzyć, śpiewać, grać i organizować koncerty. Z czasem dostał też zgodę na występowanie w Teatrze Lubuskim w Zielonej Górze. Na tamtejszej scenie zagrał m.in. w spektaklu „Sen Nocy Letniej”. Dziś Max jest już na wolności.
Jestem szczęśliwy ponieważ robię to, co kocham najbardziej - śpiewam, występuję na scenie, występuję przed ludźmi, tworzę
— mówi Faley.
Wybrał na rozdrożu życia dobrą drogę. Teraz trzeba mu tylko dać kopa w tyłek i trzymać kciuki i pomóc, żeby był wartościowym człowiekiem, i żebyśmy pamiętali tylko o tym, że jest w nim na dnie gwiaździsty diament, a nie popiół
— apeluje Robert Czechowski, dyrektor teatru.
MG/mat. prasowy
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/218255-z-aresztu-na-scene-must-be-the-music