To niezwykłe, ale cuda zdarzają się nawet w „Newsweeku”. Oto jego naczelny, Tomasz Lis, znany szerszej widowni jako „pluszak premiera”, a ostatnio „klaszczący z Platformą”, odkrywa w swoim świeżutkim tekście, że skoro Platforma Obywatelska wygrywała wszystkie wybory od siedmiu lat, oznacza to, iż miała, uwaga, „genialny PR”.
Pomijając oczywistą oczywistość, że Lis nie docenia najwyraźniej własnych zasług w umacnianiu władzy platformersko-ludowej, trzeba jednak zauważyć, że dziś, nagle, wobec transferu głównego pijarowca Platformy – Igora Ostachowicza do Orlenu, dotarło nagle do gwiazdora lemingów, że rządy PO to nic więcej niż właśnie owo „genialne public relations”!
To, oczywiście, tylko jedna interpretacja nagłej wolty redaktora. Druga wydaje się znacznie boleśniejsza dla przeróżnej maści „towarzystw dziennikarskich” chcących wyznaczać standardy funkcjonujące w IV władzy III RP. Bo przecież tekst Lisa, broniący Ostachowicza, ale jeszcze bardziej Orlenu, nie wziął się z sufitu. Cytat:
„W tym huraganowym ataku na Ostachowicza są i elementy przezabawne. Ubawił mnie na przykład pan Marczuk z Rzeczpospolitej, który stwierdził, że Orlen jest właściwie monopolistą, a więc PR-u nie potrzebuje. Trzeba naprawdę nie mieć zielonego pojęcia o funkcjonowaniu Orlenu, czy na przykład spółek KGHM, LOT, PGNiG albo PGE, by coś tak głupiego napisać”.
Cóż się dziwić tym słowom, w końcu, kto jak kto, ale ojciec chrzestny portalu natemat.pl, zwanego „parówkowym” o Orlenie musi wiedzieć wszystko. Znowu cytat, tyle że dawniejszy:
„Orlenowska cafe krzyczy do Polaków: „stop!”. A oni posłusznie się zatrzymują. I jak zaczarowani, na masową skalę kupują hot-dogi. 3 miliony hot-dogów miesięcznie. Mógłbyś postawić na kuchenkę wodę w garnku, poczekać aż zacznie wrzeć. Później wrzucić do niej kilka kupionych w spożywczaku parówek i uważnie obserwować, żeby ich skórka nie pękła. (…) Ale przecież nie o to chodzi. Wygrywa potrzeba czekania w kolejce przy dźwięku brzęczących kluczyków od stacyjki, w towarzystwie kierowców tirów i pasażerów autobusów wycieczkowych. Kusi wpatrywanie się w kojący, jednostajny ruch maszyny, która podgrzewa obracające się leniwie wokół własnej osi parówki. Dlatego przychodzisz. I przebierasz nogami. Bo jakie mięso wybrać? Białą kiełbaskę, kabanos, czy parówkę chilli? A sos? Ulec klasyce, postawić na ketchup i musztardę? A może zaszaleć i wybrać duński? Podejmujesz decyzję. A po chwili podskakujesz z ekscytacji na sygnał szeleszczącej, biało-czerwonej bibułki, do której wkładana jest parująca bułka”.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że wspomniane przez Lisa portal „przebieranie nogami” przy wyborze mięska, to – wypisz, wymaluj – obraz dzisiejszej, coraz silniejszej tęsknoty pana redaktora, by i jego nareszcie ktoś przygarnął ze te marne 200 tysięcy miesięcznie. To dlatego Pan Parówka traci cierpliwość i w obronie partyjniackiego nepotyzmu wylewa na siebie wszystkie sosy na raz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/215370-pan-parowka-przebiera-nozkami-czyli-dlaczego-redaktor-lis-za-orlen-dalby-sie-pokrajac?wersja=mobilna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.