Marcin Król o złych dziennikarzach walczących z władzą. „Dlaczego wykorzystują rezultaty donosu do celów walki politycznej?”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl/wyborcza.pl
fot. wPolityce.pl/wyborcza.pl

„Sensem demokracji jest wydobycie z nas tego, co dobre. Kto postępuje przeciwnie, jest wrogiem demokracji. Podsłuch jest narzędziem diabelskim i może być stosowany tylko przez zło” - pisze w Gazecie Wyborczej Marcin Król, historyk idei, stały felietonista „Magazynu Świątecznego Gazety Wyborczej”.

Podstawą eseju Króla jest afera taśmowa, a dokładniej metody jakie zastosowano, aby pozyskać informację, czyli podsłuchy. Błędne jednak wydaje się założenie, że to dziennikarze podsłuchiwali.

Nadszedł moment, który wymaga od nas wyjątkowej uwagi. Otóż zagrożona została nie tylko obecna władza w Polsce, czy interes państwa, ale - przede wszystkim - zasada demokracji. Wszystko to stało się na skutek działań dziennikarskich. (…) Dziennikarze mianowicie próbują obalić legalne rządy demokratyczne. Czynią to, nie dbając o treść przekazywanych - obojętne: legalnie czy nielegalnie - podsłuchów. Czynią to, albo nie wiedząc, kto stwarza tę szansę na manipulację, albo kłamiąc, że nie wiedzą.

Uruchamiają mechanizm podejrzliwości, którą zawsze da się wzbudzić, nawet bez dostatecznych powodów - jak w naszym przypadku.

Podejrzliwość zaś jest złem, podszeptem diabła, złem, które dewastuje wszystko. (…) Jeżeli czynią to dziennikarze, to znaczy, że przegrywa demokracja, bo wkracza do niej diabeł nieufności. (…) Zawód dziennikarza jest w konstrukcji demokratycznej wyjątkowo ważny i dlatego wyjątkowo uprzywilejowany.

Marcin Król bezlitośnie chłoszcze tych, którzy zdobywają informację stosując podsłuch. Niestety, wciąż ma na myśli dziennikarzy w kontekście afery taśmowej. Wciąż zakłada, że podsłuchiwali dziennikarze.

Kim jest ten, kto podsłuchuje? Pierwsza odpowiedź - świnią. Druga - donosicielem. Trzecia - człowiekiem, który za parę groszy zrobi wszystko, czyli człowiekiem podłym i pozbawionym zasad moralnych. Czwarta - szantażystą. Pierwszy przypadek zasługuje na litość, ostatni na wyeliminowanie z życia publicznego za pomocą wszystkich dostępnych legalnych metod.

Podsłuch nie ma żadnego związku z tajemnicą dziennikarską. Tajemnica dziennikarska polega na tym, że ktoś nam mówi coś w tajemnicy, prosi nas o nieujawnianie źródła i nie wolno nam tego czynić. Dziennikarz, który funkcjonuje w obrębie demokracji oraz uważa, że dobrze jest, że mamy demokrację, nie może podważać ustroju, w jakim żyje i jaki ceni.

Publicysta puentuje esej smutną konstatacją, bezradnością wobec przedstawionych mechanizmów, które według niego zagrażają demokracji.

(…) dlaczego środowiska dziennikarskie i polityczne demokracji nie dostrzegają zagrożenia złem? Dlaczego mylą wolność donosu lub szantażu z wolnością słowa, dlaczego wykorzystują rezultaty donosu lub szantażu do celów walki politycznej? Jedyne wyjaśnienie brzmi następująco: to nie aktualna władza jest w kiepskim stanie, to nie państwo polskie jest w kiepskim stanie, to demokracja w Polsce jest w bardzo złym stanie. Zaś dziennikarze, którzy zatracili poczucie misji zawodu w demokratycznym społeczeństwie, zobowiązań zawodowych, czyli zatracili kontakt z roztropnością i prawdą, wydają Polskę na pastwę zła. A doszło do tego na skutek stopniowego i coraz dalej posuwającego się procesu erozji zaufania publicznego. Sami jesteśmy sobie winni, wszyscy jesteśmy winni, że daliśmy zezwolenie na zło

— pisze Król. Nie znajduje jednak odpowiedzi, jak z tej sytuacji wybrnąć.

Nie wiem, ale zacząć trzeba od nazwania zła złem

— przyznaje autor na koniec.

źródło: wyborcza.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych