Olejnik na posterunku! Docenia premiera, bo… się nie spocił. Cmoka też nad podsłuchanymi „dobrymi ministrami” i „świetnym prezesem banku”

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Monika Olejnik, która przed tygodniem samodzielnie koronowała się na królową polskiego dziennikarstwa i w imieniu całego środowiska spektakularnie błysnęła krnąbrnością wobec premiera, dziś go docenia.

W felietonie w „Gazecie Wyborczej” wraca do fragmentu ujawnionej rozmowy Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką. Szef MSW wspomina w nim, jak będąc w Hiszpanii w czasie afery o nielegalne finansowanie rządzącej partii obserwował premiera Rajoya:

Stoją na konferencji, jestem bardzo ciekawy, jak się zarządza tego rodzaju piękną katastrofą, co ten facet powie. Pierwsza sprawa - nie spocił się. Druga sprawa to świetny komunikat: królestwo Hiszpanii jest państwem prawa i żadne państwo nie ulega szantażowi.

Prezes NBP wydaje się zainteresowany:

Ciekaw jestem, jak by to wyglądało u nas, gdyby sytuacja była podobna. (…) tylko, jak to zawsze mówią, jaki kraj, taki terroryzm, więc jaki kraj, takie awantury.

Doskonale wiemy, jak się zachował w tej sytuacji kryzysowej Donald Tusk. Zbagatelizował skandaliczną treść ujawnionych rozmów, zbył próbę wykorzystania wszelkich instrumentów, łącznie z naruszeniem konstytucji, do niedopuszczenia do władzy rosnącej w siłę głównej partii opozycyjnej. W nieskończoność powtarza, że nagrania są nielegalne, a na niego i jego ministrów czyha jakaś grupa przestępcza. Kreuje siebie i bohaterów nagrań na ofiary.

Jak to widzi Monika Olejnik? Dość przewidywalnie – pisze o szefie rządu z uznaniem:

Mówi krótko: nie będziemy ulegać szantażowi. Sprawdza, czy koalicja go popiera, i wynik jest pozytywny dla premiera. Nie widać też potu.

Wow! Jest czego gratulować! Sejmowa większość, której zależy na trwaniu przy władzy, wciąż popiera człowieka, który im tę władzę gwarantuje. To wręcz nieprawdopodobne.

Olejnik docenia też poczucie humoru Tuska, który z uśmiechem na ustach w Sejmie nie miał wyjścia i musiał przyznać, że do niego odnosiło się słowo „palant” w ustach Jana Vincenta-Rostowskiego. I żałuje, że „światowe media drą z nas łacha, szczególnie po rozmowie dwóch dżentelmenów - ministra Sikorskiego i byłego ministra finansów”. Nie czuć, by żałowała słów, które padły, ale raczej tego, iż je ujawniono.

I choć znów delikatnie wspomina – co jest jasne dla każdego, kto ma oczy – że akcja ABW w redakcji „Wprost” była nieuzasadniona, to ostatecznie wraca na swoje stałe miejsce – prorządowej akolitki:

Może gdyby ministrowie PO potrafili gotować i siedzieli w domu, to byśmy o tym nie usłyszeli. Szkoda, że ta cała historia dotyczy bardzo dobrych ministrów i świetnego prezesa banku. To wszystko stało się ku przestrodze. Opozycja też nie jest taka święta, jak udaje.

Cóż to za figura! Bez jakichkolwiek podstaw Olejnik oskarża opozycję o patologiczne zachowania, a na przyszłość radzi przedstawicielom obozu władzy zachowywać większą ostrożność. Nie jest oczywiście problemem to, o czym rozmawiali. W scenariusz narysowany przez premiera pani redaktor wpisuje się rewelacyjnie. No bo jak tu postawić się w kontrze wobec tych „bardzo dobrych” a nawet „świetnych” polityków?

mt

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych