Co się dzieje gdy kompromituje się Prawo i Sprawiedliwość bądź Jarosław Kaczyński? Media nazywają rzecz po imieniu: kompromitują się PiS i Kaczyński. A co się dzieje gdy kompromituje się Platforma Obywatelska i Donald Tusk? Wówczas, proszę państwa, kompromituje się… państwo. Zadziwia automatyzm tej kliszy i jej powtarzalność. Tak właśnie w dzisiejsze prasie komentują skandal taśmowy naczelny „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota i naczelny wszystkich mediów rządowych Jacek Żakowski.
Ten ostatni w „Super Expressie” tak dywaguje o akcji ABW:
Badałbym wątek prowokacji w tej sprawie…
Hmm… Czyli spiski jednak istnieją?
Zresztą, wiele piór pracuje by pocieszyć pana premiera, że nie wszyscy dziennikarze są przeciwko rządowi. Aż miło patrzeć jak szczelne są łamy „Gazety Wyborczej”. Obraz świata przyjemnie prosty: źli ludzie chcą zniszczyć dobry rząd, a „rządzenie na podsłuchu”, jak głosi główny tytuł, budzi niesmak. Zwłaszcza, że
takie publikacje są, po pierwsze, obrzydliwe, a po drugie - niezgodne z prawem. Usprawiedliwić je może wyłącznie ujawnienie ewidentnego przestępstwa.
Tak dowodzi niezawodny Seweryn Blumsztajn. Praca w służbie rządu musi być ciężka, bo chyba tylko tak można wytłumaczyć iż zapomniał co jego gazeta pisała po taśmach Beger. Tam od razu wiedziano, że podsłuch zorganizowany przez służby/TVN to wspaniałe świadectwo siły demokracji i mediów, a przestępstwo było. Wtedy jednak te taśmy służyły im wszystkim, dziś - jak GW przyznała wczoraj - im wszystkim szkodzą.
Jedyną szczeliną jakiegoś niesmaku jest na łamach gazety Adama Michnika felieton Moniki Olejnik. Widać, że operacja „przejęcia gniewu” przez panią Monikę, a następnie w odpowiednim czasie skierowania go we właściwym kierunku (zobaczycie, zobaczycie) jest kontynuowana. Ale pani Monika nie porzuca całkiem mniejszych frontów. Pisze tak:
W tym całym nieszczęściu najgorsze jest to, że ikoną dziennikarstwa stał się Sylwester Latkowski, człowiek o niejasnej przeszłości. To on - „były gangster”, jak pisze o nim tygodnik „w Sieci” - próbuje obalić rząd.
Tu się mogę jeszcze zgodzić. Ale dalej czytam:
Zabawne jest również to, że w tym tygodniu ukazał się tygodnik braci Karnowskich, w którym opisują gangsterską przeszłość Latkowskiego. Nie dziwi zatem ich obecność na konferencji prasowej, chociaż premier mógłby zapytać: Czy panowie wycofali swój numer z kiosków.
Straszny to bełkot, ale spróbujmy rozebrać tę wypowiedź na części pierwsze i wyłowić sens. Po pierwsze, nie rozumiem dlaczego pytanie pana premiera miałoby być dla mediów w jakikolwiek obligujące. Nie ten świat, pani redaktor. Po drugie, na konferencji prasowej nie byłem (przeprowadzaliśmy wywiad do tygodnika daleko poza Warszawą), więc nie rozumiem o co Olejnik chodzi. Po trzecie, tym bardziej polecam dostępny jeszcze numer „w Sieci” ze wstrząsającym materiałem autorstwa Andrzeja Rafała Potockiego o przeszłości Latkowskiego. Warto wiedzieć co to za osobnik.
I warto, w mojej osobistej ocenie, pamiętać, że taśmy ujawniające brudy rządu zostały wypuszczone brudnym kanałem. To zresztą wiemy: jakieś potężne siły w obozie władzy rzuciły się sobie do gardeł. Tak jak po aferze Rywina to moment gdy można spróbować uzdrowić państwo, ale nie widzę powodu by przyłączać się do jednej ze stron tej wojny.
Tym bardziej zastanawia mnie postawa bardzo przeze mnie cenionej „Gazety Polskiej Codziennie”, która wielkim okładkowym zdjęciem kontynuuje pasowanie pana Latkowskiego na ikonę wolnego dziennikarstwa w Polsce. Cóż, wybór redakcji, ale czuję się w obowiązku przestrzec: jesteście koledzy pewni do czego zostanie Latkowski użyty za dwa tygodnie? Miesiąc? Nie pamiętacie już jaką rolę pełnił w ostatnich latach „Wprost” pod jego kierownictwem?
Rozumiem oburzenie na akcję ABW, rozumiem sprzeciw dziennikarzy i wsparcie ponad politycznymi podziałami. Ale czy ten sojusz z Latkowskim nie poszedł aby za daleko? Czy nie odbije się czkawką? Z tym typem nie zbuduje się IV RP, co - jako skutek taśm - prognozuje Tomasz Sakiewicz.
No, ale na razie trwa III RP. Wzruszające zdania drukuje „Polska the Times”:
Premier próbuje uratować ile się da, ale nie ufa już nikomu. Nawet ci, w których wierzył, bardzo go rozczarowali. Nie ma też pewności, czy nie zawiodą go nawet najbliżsi współpracownicy.
Spokojnie, niektórzy, także dziennikarze, nigdy nie zawiodą. Zastąpienie frazy o tym iż „Donald się wściekł” na nieprawości frazą o samotnym, opuszczonym i zdradzonym premierze, to, przyznaję, nowatorski zabieg. Bo oczywiście ani z nieprawościami ani z „zawodzeniem” jego ludzi sam Tusk nie ma nic a nic wspólnego. Prawda? ten dobry car nic nie wie o zbrodniach bojarów.
Ostrzegam jednak: dalej są już tylko czołówki, że Donald potępia Tuska i odcina się od jego działań. Ale kto wie, i to możemy kiedyś przeczytać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/201533-podmianka-kompromitacji-po-na-kompromitacje-panstwa-biedny-skrzywdzony-premier-i-przejmowanie-gniewu-przeglad-prasy-piatkowej