Polowanie na duchownych trwa! Dziennikarze uznali rodzinne zdjęcia za pornografię dziecięcą i linczują kolejnego księdza. Dlaczego milczą o pedofilskim gangu wśród buddyjskich mnichów?

Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Antyklerykalna paranoja dziennikarzy coraz bardziej przypomina gonitwę usłużnych ćwierćinteligentów. Stacje informacyjne pędzą co tchu, by wyprzedzić konkurencję w doniesieniach o zarzutach pedofilskich wobec księży. Dobrze naoliwiona maszyna działa doskonale. Przecieki z policji i prokuratury docierają do usłużnych dziennikarzy natychmiast po namierzeniu jakiegokolwiek sygnału. Zaraz potem, oprawione w ramy twardego newsa, trafiają na ekrany telewizorów milionów Polaków. Na sprawdzanie zasadności zarzutów nie ma czasu.

W przypadku księży nie ma nawet mowy o domniemaniu niewinności. Nikt nie dopuszcza, że oskarżeni o czyny pedofilskie księża mogli stać się ofiarą spisku czy nieporozumienia. TVP Info ogłosiło dziś pojmanie kolejnego „pedofila”, w którego telefonie znaleziono pornograficzne treści z udziałem dzieci. Medialny wyrok zapadł w mgnieniu oka. „Ksiądz wpadł przez zgubiony telefon” – ogłosiło TVP Info, grożąc że może za to trafić do więzienia nawet na 5 lat. Natychmiast zostaje przypomniana sprawa ks. Gila i rzekomych zdjęć znalezionych na Dominikanie, które wciąż badane są przez biegłych i jak na razie nie można potwierdzić ich autentyczności. Narrację o „kolejnym przypadku” księdza „pedofila” przejmuje TVN24. Mówi o pornografii dziecięcej w telefonie duchownego i karze, jaka musi za to spotkać księdza.

Tyle tylko, że 30-letni ksiądz spod Mrągowa, który zgubił telefon kilka dni temu, odparł zarzuty. Zaprzeczając, jakoby miały mieć jakikolwiek pornograficzny charakter, wyjaśnił że to zdjęcia rodzinne. Sam prokurator przyznał, że charakter zdjęć wskazuje, że są to zdjęcia rodzinne. Tego samego zdania jest biegły, który orzekł jednoznacznie, że nie są to treści pornograficzne. Ale procedury są procedurami, więc trzeba przeprowadzić śledztwo. Będzie trwało wystarczająco długo, by przeprowadzić udany zamach medialny na młodego wikarego z archidiecezji warmińskiej. Trzeba przecież wypełnić zlecone zadanie, polegające na przemianie społecznej mentalności. Ksiądz ma się kojarzyć jednoznacznie - z pedofilem. Co innego przedstawiciele innych religii czy wyznań…

CZYTAJ WIĘCEJ: Zdjęcia rodzinne dla oskarżających stały się pornografią dziecięcą, ale dochodzenie w sprawie jest prowadzone, a ksiądz ma zarzuty

Nie dalej jak dwa tygodnie temu tajlandzka policja rozbiła pedofilską siatkę w buddyjskich klasztorach. Aresztowano pięciu mnichów oskarżonych o przemoc seksualną wobec ośmiorga dzieci. Duchowni należeli do większej siatki, która już jest rozpracowywana przez policję. Podczas przeszukania pięciu klasztorów, w których żyli wyżsi rangą mnisi, policja znalazła zabawki erotyczne i filmy pornograficzne.

CZYTAJ WIĘCEJ: Pięciu buddyjskich mnichów oskarżonych o pedofilię

Dlaczego polskie media przemilczały skandal? Czyżby nie chciały się komuś narazić? W przeciwieństwie do pomawianych bez przerwy księży, tutaj mamy do czynienia z twardymi dowodami! Bo może nikomu nie chodzi tu o żadną prawdę ani o troskę o dzieci…

Nagonka trwa. Niestety wpisuje się w nią doskonale cały polski system prawny, w którym księdza traktuje się jak przestępcę tylko dlatego, że jest duchownym. Medialna presja wywierana na prokuratorach i sędziach rzadko kiedy sprzyja właściwemu rozpoznaniu sprawy. Ustalenia zapadają pospiesznie, zarzuty stawiane są przedwcześnie, a tytułem do wszczęcia postępowania może być byle anonimowy donos. Warto na to wszystko wreszcie otworzyć oczy.

Jakie są prawdziwe przyczyny ataku na Kościół? Sprawa jest wielopiętrowa. Omówiłam ją szerzej w „Pułapce gender”, która trafiła dziś do księgarń.

CZYTAJ TAKŻE: „Pułapka Gender” Marzeny Nykiel już w naszym wSklepiku.pl! To książka, którą powinien przeczytać każdy wychowawca, rodzic, ksiądz!


Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych