Jan Ziobro z kolegami chcieli zepchnąć fizjoterapeutę ze skoczni

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Facebook
Fot. Facebook

Polscy skoczkowie narciarscy to niezłe zgrywusy. Ich żart do końca życia zapamięta pewien członek ich ekipy.

Jan Ziobro, Maciej Kot i Dawid Kubacki gościli we wtorek w programie Kuby Wojewódzkiego. Opowiadali m.in. o tym czy boją się skakać.

Raczej nie. Gdybyś ty usiadł na belce, pewnie byś się bał. (…) Była kiedyś sytuacja, kiedy skok próbował oddać nasz fizjoterapeuta. Siedział na belce, bili go po rękach, a i tak się nie puścił -

wyjawił Ziobro.

Skoczek, który w pod koniec ubiegłego roku odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata, zdradził także tajemnicę powstania słynnego napisu na jego nartach.

O co chodziło z napisem „Luz w d***e”? Co chciałeś Polakom przekazać? Czy to była twoja akcja poparcia dla gender? Czy to była homofobiczna wypowiedź?

— zapytał Janka Wojewódzki.

Czegoś mi brakowało. Trenerzy podpowiadali, żebym był bardziej wyluzowany. Pomyślałem: „Luz w de i jadę”. Napisałem to najpierw na jednej narcie, ale wtedy druga była pusta, więc dopisałem to też na drugiej. Wyszło: „Luz w de i luz w de”, czyli podwójny luz w de - i skoki zaczęły wychodzić!

— odpowiedział mu Ziobro.

Skoczkowie na koniec zrobili sobie „słit focię” z Kubą Wojewódzkim. Na kanapie zabrakło jednak lidera naszej kadry. Czyżby podwójny mistrz olimpijski olał zaproszenie TVN-owskiego gwiazdora?

Maciej Gąsiorowski/TVN

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych