Ubrania "na jeden raz"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.sxc.hu
fot.sxc.hu

Przybywa osób, które kupują ubrania tylko po to, by raz lub dwa się w nich pokazać i zwrócić do sklepu. Na świecie zjawisko to zyskało już naukową nazwę "wardrobing".

O nowej modzie kupowania ubrań "na chwilę" pisze "Rzeczpospolita". Dotyka ona zarówno celebrytów jak i "niższych sfer". Z tym, że jak odnotowuje dziennik - celebryci korzystają z wypożyczalni, często za darmo – a czasem nawet firmy płacą im za to, żeby pokazali się w ciuchu tego, a nie innego projektanta, a zwykli śmiertelnicy raczej „wypożyczają" modne ubrania w sklepach, udając że je kupują. Ani jednym, ani drugim nie przeszkadza, że noszą ubrania z metkami.

Jak pisze Rz - z wypożyczalni korzysta nawet Kuba Wojewódzki. Rzecz wyszła na jaw, przy okazji głośnej sprawy ataku na gwiazdora. (Miesiąc temu w drodze do pracy został oblany jakimś płynem). Gdy powiadomił policję, i w ramach postępowania przyniósł poplamione ubrania do okazało się, że na swetrze była metka. – To z wypożyczalni – powiedział zdziwionym policjantom.

Wypożyczanie ubrań przez gwiazdy to powszechne zjawisko, od lat znane na świecie i w Polsce –

wyjaśnia gazecie celebrytka i stylistka Joanna Horodyńska. Jak tłumaczy - znane osoby chcą się pokazać na „ściance", czyli w tym miejscu na każdej imprezie, w którym pokazane są logo sponsorów. Takie zdjęcia bardzo szybko trafiają do popularnych serwisów plotkarskich, a rozentuzjazmowane internautki z upodobaniem komentują, co gwiazdy na sobie miały.

Celebryci otrzymują ubrania za darmo w show roomach, ale też w sklepach, od projektantów czy przedstawicieli firm handlowych. Niektóre nawet płacą gwiazdom za pokazanie się w danej rzeczy. Firma wykłada pieniądze za zabranie na „ściankę" jej rzeczy, bo w zamian ma reklamę

– wyjaśnia Horodyńska.

Jednak nie tylko celebryci noszą ubrania z metkami. Zwykli klienci coraz częściej kupują ubrania, by zwrócić je po jednorazowym, czy dwukrotnym użyciu. Jedna z ekspedientek sklepu odzieżowego przyznaje w rozmowie z gazetą, że zanim zaczęła pracować, nie miała pojęcia jak nagminne jest to zjawisko.

Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że można coś kupić w piątek, iść na imprezę w sobotę, a w poniedziałek oddać to sklepu

– mówi. Jak twierdzi taką metodę "zakupów" stosują przeważnie te same osoby. Interesują je głownie stroje imprezowe. Ale są też inne przypadki. Np. stylistki z popularnych seriali, czy programów telewizyjnych. Ekspedientka tłumaczy, że kierownictwo sklepu każe pracownikom przymykać oko na taki proceder. Nie chce bowiem stracić klientów.

Trudno przecież założyć, że któraś klientka nie zechce jednak zostawić w swojej szafie ubrania na dłużej

-pisze gazeta.

Nie bez znaczenie dla tak tolerancyjnego podejścia sklepów jest też fakt, że wiele sprzedawczyń jest premiowanych za obroty w danym dniu czy na zmianie. Zwroty nie mają wpływu na zarobki. Najwięcej zwrotów sklepy przyjmują w poniedziałki. Jak przyznają ekspedientki - nie wszystkie zwracane rzeczy są czyste. A że trafiają z powrotem na wieszak - warto nowo nabytą rzecz - dla pewności wyprać przed pierwszym założeniem. Oczywiście o ile sami nie zamierzamy jej zwracać. Zdarzały się już bowiem przypadki przenoszenia chorób skóry. Najczęściej zwracane są ubrania okazyjne kupowane na ślub, pogrzeb, czy rozmowę o pracę. Oddawane są też rzeczy drogie.

Jednak zdaniem Anny Kędzierskiej, psychologa i trenerki umiejętności psychospołecznych, wardrobing to zachowanie wątpliwe etycznie.

To tak jakby kazać się obwieźć taksówką po mieście, wrócić do punktu, z którego zaczynaliśmy podróż, i za nią nie zapłacić – bo przecież ciągle jesteśmy w tym samym miejscu! Czy można to uznać za rodzaj kradzieży? Myślę, że tak

– mówi psycholog.

ansa/ Rzeczpospolita

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych