Polacy są podatni na modę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Facebook
Fot. Facebook

Wygląda na to, że Polacy lubią ulegać zbiorowej hipnozie, zwłaszcza tej o celebryckim posmaku. Wszyscy już chcieli śpiewać, tańczyć i gotować na antenie. Czy teraz pora na obscenę? "Warsaw Shore" jest sygnałem ostrzegawczym. Ostatecznych granic żenady, najwyraźniej, jeszcze nie przekroczyliśmy.

Jak zauważa portal wyszlo.com, pierwszą próbą (bardzo udaną!) oczarowania Polaków licytacją na talent na oczach milionów telewidzów był "Idol".

Chamski Wojewódzki, merytoryczna Elżbieta Zapendowska, ciapowaty Jacek Cygan, pozujący na jamajskiego luzaka Robert Leszczyński – kwartet ów popchnął tysiące ludzi w naszym kraju na wokalne castingi. Większość z nich, a jakżeby inaczej, miała ze śpiewaniem na poziomie mniej więcej tyle wspólnego, co Ryszard Kalisz z anoreksją. Ewidentny brak talentu był jednak dla entuzjastów telewizji najmniejszą przeszkodą. Ludzie walili do „Idola” drzwiami i oknami w poszukiwaniu chwilowej sławy i łatwych pieniędzy. Ostatni raz świat widział tylu kosmitów podczas premiery filmu „Marsjanie atakują” -

pisze publicysta kontrowersyjnego portalu.

Później przyszedł czas na taneczny show „You Can Dance” w której brylowali Augustin Egurrola i "ubierający się jak skrzyżowanie Marylina Mansona z Kate Moss" Michał Piróg za biurkiem jury.

Dopiero później nastała era kulinarnych zmagań w telewizji.

W ruch poszły więc garnki, talerze i patelnie – naród zaczął delektować się gotowaniem. W TVN-ie pichcić uczy nas Magda Gessler, w Polsacie Maciej Nowak, a w TVP Łukasz Grass. Co stacja, to gwiazda -

przypomina wyszlo.com.

Pewnie również gotowanie najzwyczajniej się przeje. Czego wówczas zażądają widzowie, a co równie ochoczo zaserwują im stacje telewizyjne? Może przyszła pora na... seks. W końcu klient nasz pan!

Ciekawe, co nas czeka, gdy gotowanie… się przeje. Jaka kolejna fala szaleństwa zaleje te kraj i kiedy – to pytanie, na które szukam od jakiegoś czasu odpowiedzi. Myślę sobie, że skoro używaliśmy już buzi, rąk i nóg, to teraz pozostaje już tylko zrobić program z użyciem… narządów płciowych -

zastanawia się autor artykułu.

Choć brzmi to absurdalnie, to jednak warto zauważyć, że z roku na rok granica dobrego smaku w mediach, a zwłaszcza telewizyjnych show, jest przekraczana. Dzisiejszego widza jest w stanie zniesmaczyć znacznie mniej rzeczy, niż tego o kilkanaście lat młodszego. Najlepszym dowodem jest nędzna produkcyjka "Warsaw Shore", która epatuje swoich widzów scenami seksu. Kiedy wreszcie zostanie postawiona jakaś tama?

gah/wyszlo.com

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych