Piwo zamiast dzieci

Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Mężczyźni coraz chętniej przejmują obowiązki macierzyńskie. Chodzą razem z kobietami na kursy przygotowawcze przed porodami, uczą się na tę okoliczność wdechu i wydechu, asystują przy narodzinach, a później biorą niemowlaki do pracy i afiszują się umiejętnością zmiany pieluch.

Aktywni tatusiowie są symbolem przemian społecznych naszych czasów, twierdzą jedni. Bzdura, odparowują drudzy, męskie matkowanie jest tylko chwytem pod publiczkę, mającym pomóc im we wspinaczce po szczeblach kariery zawodowej. Nie wiem, co się stało, ale nagle nasz, męski wizerunek stał się jednym z głównych tematów naukowo-publicystycznych sporów.

„Papa sam w domu”, „Ojciec z córką”, „Dylematy pana domu”, to pierwsze z brzegu tytuły, na które można trafić w niemieckich księgarniach, w działach pt. „rodzina”. Nową rolę mężczyzny w rodzinie dostrzegli również dziennikarze płci obojga, raz po raz obwieszczający ostateczną klęskę panów i władców. Ale sprawa nie jest bynajmniej tak jednoznaczna, jak może się wydawać.

Pierwszymi, którzy zauważyli korzyści płynące z uaktywnienia się na rodzinnym poletku byli, rzecz jasna, politycy. Polityk z dzieckiem na ręku - to jest to! Mądry, zdecydowany, twardziel, salonowiec, a przy tym taki rodzinny, taki ciepły, taki opiekuńczy... Nawet polityczną klęskę można z pomocą dziecka sprzedać, jako krok zamierzony, że wspomnę Waterloo „Napoleona z Saary” Oskara Lafontainea. Swego czasu ten były szef socjaldemokratów, niegdyś kandydat lewicy na kanclerza Niemiec, później minister finansów w gabinecie Gerharda Schrödera, uciekł z roboty pod osłoną nocy, a w świetle dziennym pojawił się na tarasie swojej willi w Saarbrücken z kilkuletnim Carlem-Mauricem na barana. Karolek-Maurycek miał na stópkach żółte paputki-kaczuszki i opierał rączki na tatowej łysienie - to pamiętają wszyscy. Ale zapewne mało kto pamięta, jakie były prawdziwe powody dezercji Lafontaine´a: że papa Karolka-Maurycka aż tak nie tęsknił do roli opiekuna, że chętnie by sobie porządził, gdyby nie ostry zatarg z kanclerzem.

Jaki był jego stosunek do rodziny i jaka troska o dzieci najlepiej świadczy fakt, że Lafontaine rzucił trzy wysłużone żony: Ingrid Bachert, Margret Müller oraz Christę Müller, wraz z Karolkiem-Mauryckiem i potomstwem z wcześniejszych związków, a ostatnio zamieszkał z czwartą - już kochanką, a jeszcze nie żoną, komunistką Sahrą Wagenknecht w ich nowym domu pod francuską granicą w Silwingen. W kwestii formalnej, „Napoleon z Saary” ma lat 70, a jego nowa partnerka jest młodsza o 26 lat. Nie inaczej było ze Schröderem, który czterokrotnie przysięgał wierność małżeńską oraz, że nie opuści żony aż do śmierci… Aktualną partnerką ekskanclerza jest młodsza o od niego o 19 lat Doris Schröder-Köpf, która we wianie wniosła mu córkę z poprzedniego związku. Ale, to też nic, w porównaniu z np. byłym wicekanclerzem i szefem dyplomacji RFN Joschką Fischerem z Zielonych. Ten wkładał obrączki na palce aż pięciu żon. Obecnie jest mężem (choć wróble ćwierkają, że tylko formalnie) młodszej o 28 lat producentki filmowej Minu Barati. A, co z dziećmi z ich wcześniejszymi żonami? Eee, tam, taki drobiazg…

Były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair małżeńskim recydywistą nie był, ale też wiedział, jak na dziecku zarobić punkty u wyborców. Po narodzinach Leosia podbił swą popularność u wyspiarzy aż o 6 procent. Wystarczyło kilka zdjęć w wysokonakładowych bulwarówkach: tatuś Blair fachowo trzymający najmłodszego potomka, to znów podczas zmiany pieluch, na rzecz czego zrezygnował nawet z udziału w berlińskiej konferencji Unii Europejskiej itp. Unijne wagary wówczas premiera Zjednoczonego Królestwa Brytyjczycy przyjęli wręcz z entuzjazmem.

Nasi też potrafią. Były szef SLD Grzegorz Napieralski, walcząc parę lat temu o poparcie wyborców wybrał się był do księgarni po plastelinę i kredki dla córeczek. Najpierw oczywiście jego ludzie rozesłali esemesy do dziennikarzy, że się wybierze, więc na miejscu czekały na niego ekipy w pełnym rynsztunku. A, że kamery nie kłamią, można było zobaczyć wystraszone Olę, wtedy lat cztery i Alę lat siedem, jak chciały wydostać się z cyrku zaaranżowanego przez ojca, lecz ten chwycił młodszą za twarz i kazał jej obrócić się w stronę kamer… Czemu pani Napieralska nie wybiła mężowi z głowy wprzęgania córek w jego kampanię? Musi nie mogła, gdyż, co zakładam, w ich rodzinie obowiązuje zasada: pkt. 1, Grześ ma zawsze rację, pkt. 2, jeśli Grześ nie ma racji, patrz pkt. 1. Dziewczynki i tak miały szczęście, że tatko dla podbicia swej popularności nie przywiązali ich do bungee i nie kazali skakać z wieży Zamku Książąt Pomorskich….

Ale, zostawmy polityków, wróćmy do „nowego wizerunku” ogółu przedstawicieli płci brzydkiej: tatusiowie z dziećmi na ręku stali się także ulubionymi bohaterami reklamowych spotów, od środków czystości i pralek, po ubezpieczenia emerytalne. Jednak rzeczywisty obraz matkujących mężczyzn nie jest tak słodki. Jak wywodzą autorzy raportu pt. „Męski przełom”, wprawdzie faceci zdają sobie sprawę z emancypacji kobiet, lecz ich prawdziwy wkład w równouprawnienie jest niewielki. Kobiety-matki zgłaszają ponoć pretensje, że z chwilą narodzin dzieci ich mężowie wracają do domów jeszcze później niż zwykle. Powodem jest oczywiście nagłe nawarstwienie się obowiązków służbowych. Gerhard Amendt, socjolog i były szef organizacji „Pro Familia” wskazał na rosnącą liczbę samotnych matek i negatywne skutki wychowania dzieci w niekompletnych rodzinach. Nawiasem mówiąc, tytuł tego zbiorowego opracowania, do którego dorzucił swe spostrzeżenia, nie jest przypadkowy: „Męski przełom” jest wyraźny, lecz wcale nie utożsamiany z odkryciem cech macierzyńskich u panów i przez panów, a wręcz odwrotnie.

W skrócie rzecz ma się tak: panowie, owszem, nie chcą być jedynymi żywicielami rodziny, pieniądze dorzucane przez żony do wspólnego garnuszka są mile widziane, tylko nie za cenę zaniedbania przez nie matczynych (kobiecych?) obowiązków. Większość mężczyzn deklaruje, że powinności rodzinne mają dla nich nadrzędne znaczenie, w co znów wątpi większość kobiet. Zapewne z powodu tego właśnie zwątpienia dziecka życzy sobie o 6 proc. mniej kobiet niż mężczyzn. Także wśród młodych małżeństw dominuje podział pracy między ojców i matki na „suchą” i „mokrą”; tatusiowie jeżdżą z dziećmi na wycieczki rowerowe, na rolki, uczestniczą w decyzjach podejmowanych o- i przez synów i córki, a mamy myją im pupy, mierzą temperatury, piorą, przygotowują posiłki itp. Co prawda, co trzeci statystyczny Niemiec twierdzi, że ojcostwo go wzbogaca oraz, że gotów byłby pojść za żonę na urlop ojcowski, lecz z możliwości tej korzysta jedynie 1,5 proc. mężczyzn.

I na to jest uzasadnienie: powodem rezygnacji panów z opieki nad dziećmi jest obawa o zachwianie karierą zawodową, o zmniejszenie się budżetów rodzinnych, bądź utratę miejsca pracy. Autorzy „Męskiego przełomu” obliczyli, że żonaci mężczyźni zarabiają w RFN średnio o tysiąc euro więcej od ich partnerek. Dla zaktywizowania tatusiów na rodzinnej niwie przeprowadzono już wiele kampanii, które najlepiej oddaje hasło rozpowszechniane kiedyś przez tygodnik „Stern”: „Nie przegap roli swego życia!”. Ale, jak wcześniej dowiedli brytyjscy socjologowie, tego rodzaju akcje i hasła na niewiele się zdają, bo nawet bezrobotni panowie, którzy mogliby poświęcać dzieciom 24 godziny na dobę, częściej widziani są w pubie. Do podobnego wniosku doszła też publicystka Ursula Ott. Jak stwierdziła, obraz współczesnego mężczyzny jest zakłamany, gdyż ponoć my, mężczyźni, nad dzieci przedkładamy piwo...

Cóż, lubię piwo i… dywagacje kobiet o mężczyznach. Nie wiem, jakiż to korzystny wpływ na małżeńską recydywę de facto płci obojga ma mieć chodzenie przyszłych ojców z przyszłymi matkami na kursy przygotowawcze przed porodami i uczenie się przez nich wdechu i wydechu, wiem natomiast, jaka jest podstawowa różnica między kobietami i mężczyznami, zanim staną na ślubnym kobiercu: one wierzą, że ich faceci po ślubie się zmienią, a oni, że ich dziewczyny nie zmienią się nigdy. I, jak mawiał profesor mniemanologii stosowanej Jan Tadeusz Stanisławski, „to by było na tyle”…

Klaser

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych