„Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy, mmm…, orły, sokoły, herosy!?”, pytała z czterdzieści lat temu niezapomniana Danusia Rinn. Wtedy, to jeszcze pół biedy, był szarmancki-elegancki 007 Bond - James Bond, był macho z buszu Rambo z pozszywaną na okrętkę skórną na ramieniu, był i nasz siermiężnopolski, ale niezłomny i inteligentny jak bies „kapitan Sowa na tropie”, z uwodzicielską szczeliną między siekaczami, a dziś? Prawda bez makijażu o nas, mężczyznach wygląda coraz gorzej. Właściwie powinienem napisać, prawda o mężczyznach bez makijażu, bo - jeśli oprzeć się na danych przemysłu kosmetycznego - męskość ginie w pudrze.
Że panie mogą godzinami siedzieć przed lustrem, wiadomo, ich prawo. W końcu to płeć piękna i dla nas, mężczyzn kochających kobiety, co muszę podkreślić, gdyż to obecnie nie takie oczywiste, to robią. Ale i tę najpiękniejszą stronę życia powoli tracimy. Celem ofensywy przemysłu kosmetycznego jest teraz nasza brzydka płeć, którą ten przemysł chce upiększyć. Pomijam fakt zdzierania sobie przez facetów, i to z własnej woli, owłosienia z torsów, goleni i ówdzie, może z wyjątkiem głów. Włosy poniżej brody są passè. Idzie o mascarę i wszelkiego rodzaju concealery, znaczy, korektory, które przestały być dla mężczyzn wyrazami obcymi. Na przykład tacy Amerykanie: jeszcze pięć lat temu wydawali na środki do pielęgnacji ciała 2,4 mld dolarów, dziś już ponad dwa razy tyle. Nie chodzi przy tym o mydło, dezodoranty czy jakieś pachnidła, lecz o eksplozję popytu na „męskie” kremy na noc, na dzień, pod oczy, na czoła, pomadki, tusze do rzęs itd. Bo współczesny mężczyzna też chce być beauty.
Taki Zachariasz, pardon, „Zac” Efron: ten 25 letni aktor-piosenkarz vel Troy Bolton z High School Musical, bez makijażu nie ruszy się z chałupy. Wydłużone rzęski, wyskubane brewki, cienie na powiekach i upudrowany nosek… - po prostu cudo! Albo Johnny Depp, malowany pirat z Karibów, którego ulubioną kredką do oczu jest Kajal Eye Liner. Czy były mąż piosenkarki Katy Perry, aktor i prezenter radiowo-telewizyjny Russel Brand, zakochany w kosmetykach mascary. Justin Biber-ek, kanadyjski wokalista, idol podlotków, żony jeszcze nie ma, skończył dopiero co dziewiętnaście lat, ma natomiast całą ekipę, która wozi za nim kontener upiększaczy, depilatorów itp.
„Mężczyźni z make-up to dziś żadne tabu, to staje się naszą codziennością”, podsumowała najnowsze dane przemysłu kosmetycznego w brytyjskim „Telegraph`ie” znana wizażystka Charlotte Tilbury. Wczoraj chodziło o to, żeby mężczyzna był męski, tzn. dobrze zbudowany, zadbany, elegancki, pachnący słońcem, emanujący opanowaniem i spokojem. Dziś trendy są owsiki, jak z reklam dyktatora mody Calvina Kleina, z błagalnymi spojrzeniami o kromkę chleba. Nie wiem, czy ów węgierski emigrant, Amerykanin z importu sam aż tak zatęsknił za „męskością”, że po dwóch małżeństwach (z Jayne Centre i Kelly Rector) zaczął prowadzać się za rączkę z młodszym od siebie o 47 lat Nickiem Gruberem…, nie wiem, co dziś w ogóle znaczy „męskość”. Nie znam się na kredkach, które są miękkie w użyciu i łatwo się nie rozmazują, wypadłem z obiegu, więc chyba pora mi umierać. A, że zacząłem od Danki Rinn, to i na jej szczególnie aktualnym pytaniu o niewieściejących mydłkach skończę: „Gdzie te chłopy, gdzie te chłopy, gdzie te chłopy? No nie ma, nie ma, nie ma, nie ma, nie ma…”
Klaser
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/56779-meskosc-ginie-w-pudrze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.