Niegrzeczne gwiazdy i pro-life

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.Joe Bielawa, Zoran Veselinovic, Pete Welsch, flickr/Wikimedia, licencja CC 2.0
fot.Joe Bielawa, Zoran Veselinovic, Pete Welsch, flickr/Wikimedia, licencja CC 2.0

Popkultura i pro-life? Jak najbardziej! Okazuje się, że nawet wśród największych i najbardziej niepokornych gwiazd show businessu, można znaleźć obrońców życia.

Przedstawiamy sylwetki artystów, których raczej nikt by nie podejrzewał o konserwatywne poglądy.

Justin Bieber – wokół młodego kanadyjczyka, często pojawia się wiele kontrowersji, gwiazdor zasłynął m.in. tym, że został wyrzucony z klubu, w którym świętował swoje urodziny. Koncertując w Polsce pomylił nasz kraj z Rosją, w rodzinnej Kanadzie pobił i opluł swojego sąsiada, a w jego autobusie policja znalazła marihuanę. Piosenkarz ma jednak bardzo konserwatywne poglądy, w kwestii ochrony życia. Podkreśla, że jest przeciwnikiem aborcji. W jednym z wywiadów przyznał:

Naprawdę nie wierzę w aborcję. Myślę, że embrion to człowiek. To jak zabijanie dziecka.

Młody gwiazdor poglądy na temat aborcji wyniósł z domu. Jego matka Pattie Mallette jest działaczką pro-life. Kilka lat temu wyprodukowała nawet antyaborcyjny film „Crescendo” - który zdobył ponad 12 nagród na różnych festiwalach.

W swojej biografii „Nowhere But Up: The Story of Justin Bieber's Mom”, Mallette przyznała, że jako nastolatka była molestowana seksualnie, zażywała narkotyki i miała i poważne problemy z prawem, uciekła z domu mając 16 lat, rok później próbowała popełnić samobójstwo, rzucając się pod ciężarówkę, udało się ją jednak uratować. To odmieniło jej życie. Będąc w ciąży zdecydowała się urodzić dziecko, choć namawiano ją do aborcji.

Michael Jackson – Król Popu również był postacią bardzo kontrowersyjną. Liczne operacje plastyczne, dzieci poczynane metodą in vitro, głośne oskarżenia o molestowanie seksualne nieletnich – to tylko niektóre z tematów, o jakich za życia Jacksona pisała prasa. Okazuje się jednak, że gwiazdor również niechętnie odnosił się do aborcji. Wyraz swoim poglądom Jackson dał jeszcze w latach 80 w piosence „Song Groove (a.k.a. Abortion Papers)” - utwór ujrzał jednak światło dzienne dopiero 25 lat później. Pierwotnie miał trafić na słynną płytę „Bad” ale producenci odrzucili go, uznając za zbyt kontrowersyjny i niepoprawny politycznie. W piosence Jackson opowiada historię kobiety, która zastanawia się nad dokonaniem aborcji, wbrew woli ojca dziecka, który stara się przekonać matkę, by ta nie pozbywała się ciąży. W utworze gwiazdor śpiewa, że aborcja to działanie „wbrew słowom Boga” i pyta „co z miłością?”, „co z Bogiem?”. Artysta przyznał, że jego intencją było ukazanie problemu, tak by nie urazić tych dziewczyn, które kiedyś zdecydowały się na usunięcie ciąży. Piosenkę ostro skrytykowały feministki, nazywając ją „ciężką tyradą z chrześcijańskim przesłaniem łajającą kobietę za to, że wybrała aborcję”.

Philip K. Dick – to nazwisko doskonale znane wszystkim fanom gatunku science-fiction. Kultowy pisarz to jeden z prekursorów gatunku określanego jako „Cyberpunk”, autor takich bestsellerów jak „Ubik”i „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?” - na podstawie tego drugiego tytułu Ridley Scott nakręcił na początku lat 80. słynny film „Łowca androidów”. Powieści Dicka były zresztą wielokrotnie przenoszone na duży ekran, wystarczy tylko wspomnieć „Raport Mniejszości” Stevena Spielberga, czy obie wersje „Pamięci absolutnej”.

Pisarz był zarazem bardzo barwną postacią, podobno cierpiał na schizofrenię paranoidalną, nadużywał alkoholu i narkotyków, był lekomanem i pięciokrotnie się żenił, zmarł w 1982 po trzech kolejnych atakach serca. W 1974 roku Dick opublikował opowiadanie „Przedludzie”, które było jego odpowiedzią na decyzję Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w procesie Roe vs Wade. W wyniku tej sprawy w USA zalegalizowana została aborcja. Sędziowie w werdykcie zezwolili na zabicie dziecka, niezależnie od tego w którym miesiącu ciąży jest matka.

W swoim opowiadaniu Philip K. Dick opisuje niedaleką przyszłość, w której w Stanach Zjednoczonych obowiązuje przepis, na mocy którego dzieci mogą być zabijane, dopóki nie posiadają duszy, a ta – według przyjętego przez władze algorytmu – pojawia się u człowieka w okolicach 12 roku życia. Dzieci nie posiadające jeszcze duszy nie są chronione przez prawo są nazywane „przedludźmi” i mogą być dowolnie „eliminiowane”, jeśli np. rodzice będą chcieli się ich pozbyć, wówczas mogą wezwać specjalnego „dziecięcego hycla”. Opowiadanie wywołało zdecydowane protesty feministek, pisarz otrzymywał też liczne listy z pogróżkami i wyzwiskami. Zwolennicy usuwania ciąży bardzo często starają się zakłamywać rzeczywistość i przekonują, że „Przedludzie” nie mają nic wspólnego z krytyką aborcji, w internecie można też znaleźć sugestie, jakoby Dick przeprosił za swoje opowiadanie. Wszelkie wątpliwości rozwiewają jednak słowa samego autora, zamieszczone w posłowiu do jednego ze zbiorów opowiadań:

Przykro mi, że Ci, którzy nie zgadzają się ze mną w kwestii aborcji na życzenie, czują się przeze mnie obrażeni. Otrzymałem sporo niepodpisanych listów, nie tylko od osób prywatnych ale też od organizacji promujących aborcję, w których jestem obrażany. Cóż, zawsze umiałem obrażać ludzi swoimi tekstami. Tak było gdy pisałem o narkotykach i komunizmie, a teraz aborcji. „Sorry” ludzie. Ale „na litość przedludzi” - wcale nie jest mi przykro.

- pisał Philip K. Dick.

Mariusz Krzemiński/Gość Niedzielny/Wikipedia

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych